Witam wszystkich na wspólnym wątku Natalki i Colina. Po okresie ciszy w eterze - ostatnio mam trochę mało czasu na siedzenie przed kompem - mam nadzieję nadrobić zaległości i zdawać relacje z przygód ... raczej nie, bardziej ze spokojnego domowego żywota dwójki cudownych kociaków.
Na początek dowód wielkiej miłości kwitnącej pod naszym dachem
Tak naprawdę to Colin oderwał się na chwilę od podgryzania Natki
W ogóle Colin w stosunku do Natalki prezentuje całą gamę uczuć od miłości do ... złości?
Napada na nią znienacka, przewraca, obłapia, w jednej chwili wylizuje ją dokładnie, szczególnie, główkę, pyszczek, uszy ... w następnej sekundzie łapie ją zębami za kark, za gardło .... Wiem że robi to delikatnie i Natka specjalnie nie protestuje, czasem się odgryza, czasem pacnie łapą, czasem zabuczy gardłowo, ale generalnie pozwala się pomolestować.
Colin jest w ogóle wulkanem energii, jeśli ktoś go zobaczy biegającego za kropką lasera, w życiu nie pomyśli że kotu brakuje jednej łapki. Piłeczki, papierki to jego żywioł.
Natalka za to zachowuje się jak prawdziwa dama. Powoli dostojnie przemieszcza swoje kołyszące się futro na trasie pokój-kuchnia i z powrotem. Laserem nie jest zupełnie zainteresowana
(pierwszy w mojej karierze kot którego to nie rajcuje), piłeczki po początkowej fazie zabaw też już są nie w modzie. Na topie jest spanie. Podobno po lekarstwie które dostaje - nilogrin - powinna być trochę bardziej pobudzona ....hmmm .... może wtedy gdy nie ma mnie w domu.
A tak na marginesie oboje stanęli dziś na wadze: Natka 3,5 kg Colin 3,7 kg. A nie wygląda zupełnie
Pozdrawiamy
A tu jeszcze
link do pierwszego wątku Natalki oraz
link do pierwszego wątku Colina