GRINGO - czyli rude i zielone (chwilowo zawieszam watek)

cztery dni temu zalogowałam sie na forum miau i napisalam ze zawsze marzyłam o rudym kocurku: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=76682&highlight=
W ciagu dnia na watku (i na privie) pojawilo sie pare rudzielcow ale jak zobaczyłam rudzielca Pusia z łodzkiego schroniska - to mi lekko odbiło
Tu fotki autorstwa sis (juz zniknekly ze strony schroniska ale sa tak piekne ze szkoda zeby zniknely zupelnie - wiec pozwolilam sobie na zamieszczenie ich tutaj:))
Dzis pojechalam rano do Łodzi zeby udzielca zabrac. Zajeła sie mną CoolCaty i Krzysztof- bardzo dziekuje
No i ufff - pol godziny temu -wrócicliśmy szcześliwie z Łodzi.
Podróz pociągiem mineła ok - jechało nam sie komfortowo - pół drogi "płakaliśmy i darliśmy ryja" a drugie pół "zmeczyliśmy się" i postanowilismy uroczo zasnac w transporterku wystawiaja przez szczeble na zmiane to ucho to łapy to ogon
:):)
Kot wzbudził sensacje w pociagu - ludziska pokazywali go sobie palcami i cmokali - wiec przykryłam czesciowo transporterek kurtka zeby kot miał chwilke spokoju.
Potem tylko na dworcu centralnym ludzie nas zaczepiali i pytali : "Psze pani! Psze pani , pani nie sprzeda tego kota?!"
:):)
W tramwaju (2 przystanki) cyrku ciag dalszy - ludziska pieja jaki on śliiiczny, 1 dziewczynka zaczela płakać bo nie chcialam kotka wyciagnac i pokazac, jakas para zaczela mowic ze tez maja rudego i w ogole o malo co by mnie wypuscili z tego tamwaju.
Potem juz tylko byla w drodze przez Park Saski do domu wycieczka Japonczyków - ktorzy tez dostali kota i zaczeli piszczec (aha od dzis wiem ze KOT po japonsku to "NEKO"
:):))
W domu najpierw kicia wskoczyla do sofy (tam gdzie ta dziura z tyłu)
Ale potem wyszła i zaczela sie rozgladac po mieszkaniu. Ciut nerwowo ale bez strachu.
Potem skubnela ciut karmy, umyła sobie na srodku podłogi w przedpokoju troche futra i ... godnie oddaliła sie spowrotem do wnetrza sofy.
ps. fota na szybko wiec prosze sie nie smiac z moich zdolnosci fotograficznych
a raczej ich braku (zamazane fota jest 1 potem padły mi baterie)
- moze dobrze bo rece mi sie z wrazenia trzesa , lampa zaczela swirowac i jest to najbrzydsza fotka jaka w zyciu zrobilam

W ciagu dnia na watku (i na privie) pojawilo sie pare rudzielcow ale jak zobaczyłam rudzielca Pusia z łodzkiego schroniska - to mi lekko odbiło

Tu fotki autorstwa sis (juz zniknekly ze strony schroniska ale sa tak piekne ze szkoda zeby zniknely zupelnie - wiec pozwolilam sobie na zamieszczenie ich tutaj:))


Dzis pojechalam rano do Łodzi zeby udzielca zabrac. Zajeła sie mną CoolCaty i Krzysztof- bardzo dziekuje

No i ufff - pol godziny temu -wrócicliśmy szcześliwie z Łodzi.
Podróz pociągiem mineła ok - jechało nam sie komfortowo - pół drogi "płakaliśmy i darliśmy ryja" a drugie pół "zmeczyliśmy się" i postanowilismy uroczo zasnac w transporterku wystawiaja przez szczeble na zmiane to ucho to łapy to ogon

Kot wzbudził sensacje w pociagu - ludziska pokazywali go sobie palcami i cmokali - wiec przykryłam czesciowo transporterek kurtka zeby kot miał chwilke spokoju.
Potem tylko na dworcu centralnym ludzie nas zaczepiali i pytali : "Psze pani! Psze pani , pani nie sprzeda tego kota?!"

W tramwaju (2 przystanki) cyrku ciag dalszy - ludziska pieja jaki on śliiiczny, 1 dziewczynka zaczela płakać bo nie chcialam kotka wyciagnac i pokazac, jakas para zaczela mowic ze tez maja rudego i w ogole o malo co by mnie wypuscili z tego tamwaju.
Potem juz tylko byla w drodze przez Park Saski do domu wycieczka Japonczyków - ktorzy tez dostali kota i zaczeli piszczec (aha od dzis wiem ze KOT po japonsku to "NEKO"

W domu najpierw kicia wskoczyla do sofy (tam gdzie ta dziura z tyłu)
Ale potem wyszła i zaczela sie rozgladac po mieszkaniu. Ciut nerwowo ale bez strachu.
Potem skubnela ciut karmy, umyła sobie na srodku podłogi w przedpokoju troche futra i ... godnie oddaliła sie spowrotem do wnetrza sofy.

ps. fota na szybko wiec prosze sie nie smiac z moich zdolnosci fotograficznych



