Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
MajeczQa pisze:[...]
Boję się trochę tej mojej sąsiadki, bo to emerytowana prawnik i wiem co wyprawiała z poprzednimi lokatorami ( absurdy takie jak zgłoszenia do administracji że spuszczają w nocy wodę w toalecie itd.) więc jak jej Kapitan zajdzie za skórę to może być kiepsko, a ona jak się zaweźmie to jest nawet skłonna interweniować żeby zdjąć siatkę. Jest prawie tak samo zawzięta jak Kapitan, który się raczej zachowuje jak stado koni, a nie elegancki kotek. Co wyjdzie to stawia cały blok na nogi skakaniem i szarpaniem siatki.
Zastanawiam się jak te cholerne parapety wyciszyć.
Kapitan skacze w te i nazad jak wypuszczony z buszu i naprawdę uderza mocno a parapety podskakują i strzelają bardzo głośno. Rozmawiam ze znajomym majstrem i mi zaproponował piankę albo przykręcić.
Do tego chcę zrobić jakąś półkę między parapetami żeby tak nie skakał z jednej na drugą. W tym celu przyciągnęłam spod śmietnika panel w bardzo dobrym stanie i właśnie kombinuję co by tu. Jak mi coś możecie doradzić to chętnie posłucham, warunek jeden - ma być bezinwazyjnie.
MajeczQa pisze:
Powiem Wam że już nie mogę się doczekać jak pójdę do pracy. Ledwo wystartowałam od nowa to już leżę bo młoda mnie poczęstowała anginą.
Ktoś powiedział by że odpocznę. Ale nie przy Kapitanie.
Nie da się przy nim odpoczywać. On nie toleruje takich zachowań.
Kiedy tylko jestem w domu to zmusza mnie do zajmowania się nim. Tylko u niego to jest obłęd. On non stop miauczy i chce na siebie skierować uwage. Mam naprawdę tego serdecznie dość. I moi sąsiedzi również bo co kot wyjdzie na okno to zadziera łeb do góry i wyje. Jak mu tego nie przerwę to nieprzerwanie kilka godzin. Zastanawiam się czy to nie chodzi o siedzące na dachu gołebie , czy to nie jest tak ze on je nawołuje. Albo nie wiem, rozmawia z duchem bo tak to wygląda...
A jak nie na parapecie to przy oknie zamkniętym a jak nie da się przy oknie to idzie pod drzwi tak że cały blok słyszy.
W każdym bądź razie już kolejna sąsiadka mnie zaczepiła pytając czy z kotem wszystko dobrze bo on tak rozpaczliwie płacze że myśleli że może go zamknęłam albo utknął .
Staram się go uciszać ale to jest obłęd. Otwieram mu okno gdzie ma fajne stanowisko do leżenia w słońcu a on robi z tego masakrę. Siedzę jak idiotka robiąc mu zabawy, machając wędką a on się kręci wkoło i miauczy. Powiedziałam o tym kiedyś behawioryście i mnie nastraszył że to może być coś grubszego niż tylko zachowanie. Mnie to dobija. Cały czas kombinuję jak to przepracować,. włożyłam w to tyle potu i... Nic.
Z utęsknieniem czekam na połowę maja. Wtedy dopiero będę sobie mogła pozwolić na behawiorystę bo już będzie po komunii ( której też już mam dość przez Kapitana właśnie bo pilnowanie szafy z suknia i prezentem już mi bokiem wychodzi. ). Teraz to kasę żre komunia, a co odłożę to gdzieś wydaję. Z bazarkiem dalej jestem w tyłku...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 283 gości