Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 05, 2022 20:42 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

MajeczQa pisze:A wiecie co jest najsmutniejsze?
Że koty ktore szukały domu w tym samym czasie co Kapitan jeszcze nie znalazły...

Ktoś im szuka aktywnie domów?
Boogie (15.04.2012), Bruno (5.06.2020), Nikoś (20.05.2023) & Cheetos (maj 2022)

drx Bury (')2016
drx Rudy (')2011

Cheetos

Avatar użytkownika
 
Posty: 1986
Od: Śro lip 06, 2022 17:50
Lokalizacja: - Czarna Wieś -

Post » Sob sie 06, 2022 7:33 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

Szuka. A czasem robi tak jak ja.
O ile sobie może na to pozwolić, a nie każdy może.
Kilka zaprzyjaźnionych DT po prostu zakończyło działalność zostawieniem na stałe kotów ( i to nie jednego nieraz..). To wcale nie jest proste jak tyle miesiecy koty się ostają. Ja i tak długo ze sobą walczyłam i naprawdę ogłaszalam go maksymalnie. Bo i był na internetach i wisiał na słupach, w sklepach, w organizacjach, u weterynarzy. Założyłam nawet stronę mojego DT jak mi blokowało wydarzenia co 2 tyg, a teraz ta strona mi się raczej nie przyda.
Był ogłaszany fizycznie tam gdzie tylko miałam dostęp.W Krakowie, Bielsku i Gdańsku - jego ogłoszenie na wsi zdjęlam teraz przy wyjeździe!
Kiepski był tamten rok, bo i jakoś ilościowo kotów za dużo, mioty, Ukraina...
A też zainteresowanie było jakie było. O Kapitana były zapytania takie nijakie, mam wrażenie że najpierw ludzie czekali jak go ogarnę, a potem to już był " za stary".
Pierwsza pani go nie odebrała wcale pomimo ze już była zweryfikowana i pewna. Po prostu można się zakochać i nie zadzwonić nawet.
Zapytań takich " z ciekawosci" też bylo mało choć to zawsze bylo normą.
Kolejna pani chciała go dobrac do towarzystwa do swojego kota ale się okazalo że chwilę wcześniej miala u siebie kocięta z panleuko i odpadło.
Kolejna pani z kolei nie wypaliła ze względu na to ze miała nieosiatkowane okna i taras na parterze gdzie poprzednia kotka wychodziła. Tak sądzę że gdybym tam dała Kapitana to bym już mogła o nim zapomnieć skoro ja przy moich zapobiegliwosciach i 2 parach drzwi nieraz go scigam jak da torpede.
A kolejna pani... zmarła nagle, młoda kobieta pękł jej guz o ktorym nie wiedziała.
O Kapitanie miałam dużo rozmów, wszyscy go polubili i ...nic z tego nie wychodziło nigdy.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 06, 2022 8:39 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

Po prostu Kapitan... miał szczęście :D I został tam, gdzie najlepiej :1luvu:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sie 06, 2022 18:34 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

Obrazek

Kapiciak dalej nie może się nacieszyć że jesteśmy razem.
Jak on do mnie przylgnął to aż niesamowite. Ciągle się chce głaskać i przytulać.
Kolejna noc przespał ładnie z nami w łóżku i to mnie cieszy. Dzisiaj obudziliśmy się o 5 nad ranem ALE udało nam się po chwili dogadac i zasnęlismy znowu i udało się pospac do 8. Wręcz bajkowy scenariusz.
Dziś też jestem trochę bardziej euforyczna niż zwykle bo NARESZCIE ruszyłam temat siatki na oknach.
Panele odpadły po tym jak się okazało ze on tam wsadził głowę, poszły do woliery bo tam są jeszcze nakryte dodatkową siatką. A i jak się okazało instalacja wcale nie byłaby łatwiejsza od siatki , a luki w panelach by mogły być. Mam taką śmieszną konstrukcję, bo mam coś jak okna balkonowe ale bez balkonu i jestem we wnęce między dwoma balkonami, ale barierka znowu jest wysunięta i już widzę jakby to mogło wyjść, a ja nie chcę żadnej dziury nigdzie widzieć przy tym kocie.
Długo się zastanawiałam co teraz zrobić i bojąc się sznurka skołowałam wreszcie siatkę metalową taką wolierową hodowlaną.
Jest grubsza wiec mam nadzieję że Kapitan jej nie przegryzie ani nie uszkodzi. Pierwsze wkręty już sa w ścianie.
Naprawdę się cieszę , bo dla niego to będzie radocha wyjśc choć na parapet.
Jak już siatka będzie to się pochwalę. Myslę że na dniach się to stanie. Kapitan będzie miał piękny prezent na urodziny:)
Ostatnio edytowano Sob sie 06, 2022 19:55 przez MajeczQa, łącznie edytowano 3 razy

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 06, 2022 18:53 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

Świetny pomysł!

I kciuki za kolejne spokojne przytulalskie noce :)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84807
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Sob sie 06, 2022 19:03 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

Kciuki za montaż siatki i szczęśliwe noce ze Śpiącym Kotkiem :D :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 09, 2022 5:10 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

W życiu Kapitana są wydarzenia, które się wydarzają i żadne z nas nie może nas ominąć.
Wczoraj więc było wydarzenie, a nawet armagiedon, i to taki konkret.
Nie, nie wypadł przy montażu siatki, ani nic złego mu się nie stało. GORZEJ!
Miał kleszcza!

I do na doopce, na samym środku dziurki pupkowej pod ogonkiem.
Myślałam, że zemdleję :strach:
Każdy kto nie wie czym jest wyrwanie kotpieńce kleszcza ten może uznać to za błahe i zabawne.
Ja nie uznaję, bo tak naprawdę to powinnam z nim z każdym kleszczem chodzić na wyrywanie do weta i to chyba umawiać się jak na operację żeby była wyspecjalizowana kadra i co najmniej kilku techników płci męskiej. Nie mówiąc o cięciu pazurków :roll:

Zauważyłam przedwczoraj kropeczkę na tyłeczku ale prawdę powiedziawszy myślałam, że to kawałek kupska mu się przylepił bo Kapitek ma jakieś takie skłonności do tego typu sytuacji. Oczywiście mi nie dał tego obejrzeć tylko wydarł się, stoczył walkę i uciekł uważając już na mnie żebym go nie złapała znowu...
Wczoraj rano jednak miział się klasycznie kręcąc z podniesionym ogonem przy mojej twarzy i zobaczyłam że to nie kupsko tylko kleszcz. Ale weź go dotknij...... :roll:
W sumie od rana do wieczora samego bawiłam się w próbę wyciągnięcia w asyście szarpania się i wrzasków, narzucania na niego koca, siadania na nim itd itd. Naprawdę jestem ciekawa co ci sąsiedzi sobie o nas myślą...
Na szczęście SUKCES - kleszcz wyrwany :piwa:

Już więcej nie chcę, więc tak myślę, że trzeba się spryskać na kleszcze znowu. Ostatnim razem pryskaliśmy się jakoś w maju, więc najwyższa pora.
Także chyba w nasz planer wydatków musimy dopisać kolejną pozycję.
Bazarek Kapitański dalej się kręci, więc jak ktoś jeszcze chce się nam dołożyć to zapraszamy. Nadal żyję w strachu przed kosztami, ale z pozytywniejszych spraw napisać mogę że jest w miarę spokojnie - Inki oko wygląda znacznie lepiej po kropelkach ( oczywiście chciałam sprawdzić jakie to krople i przygotować się do konsultacji i okazało się że pani doktor nie wpisuje takich rzeczy w książeczkę bo i po co :evil: ). Jest przede wszystkim otwarte i widać że jest. Sama Inka nadal jest niezadowolona z tego że się do niej tak wszyscy przyczepili i grzebią jej przy pyszczku. Najlepiej by było jakby sobie poszli.
Emi też ma się nieźle, wyniki są w miarę stabilne, je w miarę regularnie i wzięła się też za mokrą karmę co dla mnie jest mega ważne. To Kapitan na nią chyba tak zadziałał, albo może już zaczęła przymierać głodem ;)
A Kapitek jak to Kapitek.
Na razie pochłania nas sprawa siatki, którą już będę wnet się chwalić :mrgreen: :mrgreen:

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 09, 2022 5:10 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

W życiu Kapitana są wydarzenia, które się wydarzają i żadne z nas nie może nas ominąć.
Wczoraj więc było wydarzenie, a nawet armagiedon, i to taki konkret.
Nie, nie wypadł przy montażu siatki, ani nic złego mu się nie stało. GORZEJ!
Miał kleszcza!

I do na doopce, na samym środku dziurki pupkowej pod ogonkiem.
Myślałam, że zemdleję :strach:
Każdy kto nie wie czym jest wyrwanie kotpieńce kleszcza ten może uznać to za błahe i zabawne.
Ja nie uznaję, bo tak naprawdę to powinnam z nim z każdym kleszczem chodzić na wyrywanie do weta i to chyba umawiać się jak na operację żeby była wyspecjalizowana kadra i co najmniej kilku techników płci męskiej. Nie mówiąc o cięciu pazurków :roll:

Zauważyłam przedwczoraj kropeczkę na tyłeczku ale prawdę powiedziawszy myślałam, że to kawałek kupska mu się przylepił bo Kapitek ma jakieś takie skłonności do tego typu sytuacji. Oczywiście mi nie dał tego obejrzeć tylko wydarł się, stoczył walkę i uciekł uważając już na mnie żebym go nie złapała znowu...
Wczoraj rano jednak miział się klasycznie kręcąc z podniesionym ogonem przy mojej twarzy i zobaczyłam że to nie kupsko tylko kleszcz. Ale weź go dotknij...... :roll:
W sumie od rana do wieczora samego bawiłam się w próbę wyciągnięcia w asyście szarpania się i wrzasków, narzucania na niego koca, siadania na nim itd itd. Naprawdę jestem ciekawa co ci sąsiedzi sobie o nas myślą...
Na szczęście SUKCES - kleszcz wyrwany :piwa:

Już więcej nie chcę, więc tak myślę, że trzeba się spryskać na kleszcze znowu. Ostatnim razem pryskaliśmy się jakoś w maju, więc najwyższa pora.
Także chyba w nasz planer wydatków musimy dopisać kolejną pozycję.
Bazarek Kapitański dalej się kręci, więc jak ktoś jeszcze chce się nam dołożyć to zapraszamy. Nadal żyję w strachu przed kosztami, ale z pozytywniejszych spraw napisać mogę że jest w miarę spokojnie - Inki oko wygląda znacznie lepiej po kropelkach ( oczywiście chciałam sprawdzić jakie to krople i przygotować się do konsultacji i okazało się że pani doktor nie wpisuje takich rzeczy w książeczkę bo i po co :evil: ). Jest przede wszystkim otwarte i widać że jest. Sama Inka nadal jest niezadowolona z tego że się do niej tak wszyscy przyczepili i grzebią jej przy pyszczku. Najlepiej by było jakby sobie poszli.
Emi też ma się nieźle, wyniki są w miarę stabilne, je w miarę regularnie i wzięła się też za mokrą karmę co dla mnie jest mega ważne. To Kapitan na nią chyba tak zadziałał, albo może już zaczęła przymierać głodem ;)
A Kapitek jak to Kapitek.
Na razie pochłania nas sprawa siatki, którą już będę wnet się chwalić :mrgreen: :mrgreen:

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 09, 2022 5:57 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

Ciekawe czy okaże zainteresowanie otwartym oknem? Napisz koniecznie. A ten kleszcz i to w tym miejscu to jakiś ponury żart!

aga66

 
Posty: 6124
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Wto sie 09, 2022 6:11 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

Straszna historia z tym kleszczem! Podziwiam, że dałaś radę! :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 10, 2022 6:32 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitego jakan.

No i pyk, mamy siateczkę :dance: :dance2:

Szczerze ? Nie wiem kto z niej się bardziej cieszy - ja czy on.

Dość fajnie to wyszło. W siatkę poszła cała wnęka z parapetami zewnętrznymi także Kapitan zyskał jakieś 3metry dodatkowej przestrzeni.
Ostatecznie zrobiliśmy to kapkę inaczej niż było planowane, bo przy robocie wyszły problemy i w sumie robiliśmy tak żeby było dobrze. Znaczy ja tam nie robiłam nic, ja dyrygowałam fachowcem :ryk:
Znaczy znaczy... podsuwałam delikatne sugestie ;) Czyli wypatrywałam wszystkich niedoskonałości, wsadzałam ręce tam gdzie nie potrzeba i wynaciskałam każdy kawałek żeby sprawdzić czy jak nacisnę swoim ciałem to nie spadnę. Wprawdzie daleko bym nie poleciała bo to parter, ale siatka ni diabła nie chciała się urwać, niedoskonałości typu dziury do przeciśnięcia się też nie stwierdziłam. Więc dobrze pomimo, ze trochę nie tak jak miało być.
Trochę w tym moja wina, bo podeszłam do tematu obsesyjnie i jak poszłam z kartką co mam kupić i w jakich wymiarach to kupiłam 2 razy takie, bo stwierdziłam, że im mocniejsze tym lepsze. Okazało się więc że niektóre elementy są za masywne i wcale to nie tak łatwo zmontować w zgrabną całość. Ale uważam, że dobrze zrobiłam, bo naprawdę źle bym się z tym czuła jakbym miała teraz wątpliwości czy nie jest za słabo. Wydałam w sumie 2 razy tyle niż planowałam ale jak Pitka ma byc bezpieczna to nie może być limitu.
Mam na koncie 4 balkony siatkowane i nigdy nie podchodziłam tak obsesyjnie do tego jak przy Kapitku. Tu naprawdę się zestresowałam absolutnie wszystkim i powiem szczerze że podziwiam naszego majstra, że ze mną wytrzymał, bo ja bym chyba odsunęła siatkę, wywaliła taką męczybułę za balkon i zasiatkowała tak żeby nie mogła wrócić :ryk: :ryk:

Siatka jest metalowa. Bardzo długo nad tym myślałam, ale jak naczytałam o kotach co się przegryzły to metal mi się wydał lepszą metodą.
Rozciągnęliśmy ją na żyłce metalowej na tysiącu wkręcików ( specjalnie kupiłam zamknięte więc dodałam tylko roboty, a wkręty w ścianę też wybrałam takie z blokującą falbanką żeby nie daj bóg nie wypadły ze ściany, do tego każdy jest podklejony, trudno, obsesja to obsesja) , a od dołu jest przyczepiona do parapetu drugim tysiącem zaczepów takich z tych bezinwazyjnych, do tego zażyczyłam sobie żeby zostawić kawałek siatki na zakładkę i jeszcze dodatkowo tą zakładkę po bokach wyowijać podwójnie. Do tego kupiłam jeszcze opaski zaciskowe ale tak prawdę powiedziawszy to już nie ma ich gdzie dawać :roll:
Wyszedł też problem z tym o czym pisałam - czyli o barierce. Niestety mam taką konstrukcję okien, że mam "rzygownik", czyli okno balkonowe z barierką i to jest lekko wysunięte.
Pierwotnie miała iść siatka we wnęce od ściany do ściany i gitara, ale jak zobaczyłam jaka koszmarna dziura się zrobiła między tą właśnie idiotyczną barierką to kazałam ją uwzględnić i też siatkować. Zasiatkowałam sobie wprawdzie kwiaty na zewnątrz, ale no cóż, coś za coś.
W układzie z barierką wyszły więc kolejne 2 dziury na lączeniu barierki ze ścianą, ale to już zatkam sobie osobiście przykręcając tam deseczkę czy jakiś kawał panela.
No i jeszcze jedna deska musi iśc jako "mostek" między dwoma parapetami , bo Kapitan chce być wszędzie naraz.

On naprawdę jest szczęsliwy <3

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 10, 2022 9:34 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitego jakan.

MajeczQa pisze:On naprawdę jest szczęsliwy <3
:1luvu:

To Cheetos przybija Kapitanowi piątkę. Oczywiście zza siatki. :lol:
Boogie (15.04.2012), Bruno (5.06.2020), Nikoś (20.05.2023) & Cheetos (maj 2022)

drx Bury (')2016
drx Rudy (')2011

Cheetos

Avatar użytkownika
 
Posty: 1986
Od: Śro lip 06, 2022 17:50
Lokalizacja: - Czarna Wieś -

Post » Śro sie 10, 2022 10:42 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

3 m więcej to dla kota bardzo dużo! Będzie szczęśliwy! :1luvu:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 11, 2022 5:03 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

Kapitan dalej cieszy się z parapetu i siatki, ale to jednak jest łotr.
Kombinuje na wszelakie możliwe sposoby dlatego dopóki nie zrobię deseczek przy tej barierce to nie będzie mógł w pełni korzystać. Za bardzo o niego się boję. Teoretycznie tam wcisnął by conajwyżej łeb i to na siłę, ale przezorny...

Na razie to pracuję non stop i już mi się rzygać chce tą pracą, bo na nic nie mam czasu.
Prócz tego co wyrabiam normalnie wzięłam sobie dodatkowe dni żeby dorobić, bo brakuje mi kasy i w sumie to nie mam dnia wolnego, wychodzę o 7, wracam o 21 i tak dzień w dzień...Przychodzę to mam dość życia i jedyne co mogę zrobić to iść spać.
Kapitan nie jest z tego szczęśliwy. A ja tym bardziej szczególnie że ostatnio mieliśmy kryzys żwirkowy i okazało się że nie mam nawet czasu pojechać za głupim żwirkiem, bo jestem całymi dniami w pracy. Trochę się zirytowałam. Ledwie sobie upatrzyłam ten Cleo i zaczęłam go kupowac to wziął i znikł. W sumie zostaliśmy na resztce Benka od którego Kapitan też lekko poparskiwał, ja 12h w pracy, a w sklepach blisko nigdzie tego żwirku nie ma. Sprawdziliśmy w necie dostępność w dalszych sklepach i pisze że jest, jedziesz na miejsce przez całe miasto, a tu ...brak. No wnet żwirek będzie tylko na zamówienie, sprowadzany z dalekich krain....
Na szczęście dobra dusza tak polubiła Pitkę, że pojechała po ten żwirek na drugi koniec miasta i załatwiła nam 2 paczki, mało tego przyniosła do domu :1luvu: :1luvu:
Pitka to jednak ma wtyki.
Szkoda tylko że żwirek znów podrożał.... :strach:
Najpierw dopadłam go w Netto za 8,99zł, potem kupowałam za 11zł, a teraz już 14,99!!!
To jest jakiś skandal!

Nie mówię już o mięsku, bo ostatnio aż pani w masarni mi się tłumaczyła speszona jak na cenę krzyknęłam " ILE?!" .
Co jakiś czas zamawiam i kupuję zwierzętom mięska tzw drugiej kategorii, czyli takie gorsze, poprzerastane, dużo żył, jakieś chrząstki itd. Biorę też jakieś ciekawe "egzotyki" w zależności co tam się trafi z odpadków, a bywają jakieś kaczki, sarny, jagnięcinka itd, więc super mięcho. Zawsze z masarniami starałam się żyć w komitywie, bo takie mięsko to skarb, a po znajomości to zawsze idzie dostać "coś spod lady" ;) A to kostki mi przywieźli, a to coś czego normalnie nie sprzedają , a to towar dostałam taki co się nie sprzedał itd. Płaciłam za to za kg może z dychę, teraz się okazuje że już jest 17zł. :strach:
Ale kupiłam i tak, bo to moja tarcza do porannej walki z Kapitanem. Jak nie daje mi spać to rzucam mu taki kawałek niepokrojonego mięsa z chrząstkami, kostkami i innymi atrakcjami i on z tym sobie walczy a ja mam ekstra czas na spanie ;)
Kapitan lubi takie zajęcia. A przede wszystkim bardzo lubi też mięcho. A dla mnie ten dodatkowy czas na spanie to jest zbawienie, bo przyznam się że jestem cholernie zmęczona i jak jeszcze on nie daje spać to już jest dramat.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 11, 2022 6:47 Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

Jak kot gdzieś wciśnie łeb, to przejdzie cały. Masz rację, że go pilnujesz, miejsce trzeba zabezpieczyć!
Wytrwania i sił do dodatkowej pracy! :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: indianeczka, Nul i 85 gości