Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sie 30, 2021 1:33 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Wspaniałe wieści! I brawo córcia! :ok: :1luvu:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź


Post » Pon maja 23, 2022 8:13 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Witajcie.

U nas po staremu. Niestety stan Emi już się nie poprawi. Dopada te moje kociska starość i nie da się tego cofnąć. Przynajmniej 2 razy w mcu jeździmy do weta.Dbamy o nie jak tylko się da, Emi już sika pod siebie, najczęściej leżąc. Zużywamy setki podkładów ( Emi od zawsze i na zawsze śpi w łóżku więc wymaga to dużego wysiłku żeby jakoś to funkcjonowało), jest myta, strzyżona żeby było łatwiej utrzymać jej higienę. To sikanie trwa już kilka dobrych lat jednak teraz widać tą starość tak bardzo jak jej mobilność opada z każdym dniem. Skończyło się leżenie na słońcu przed domkiem, a jak koty wyjdą to piejemy z zachwytu.
Cukrzycowe problemy Emi pogarszają sprawę. W przeciągu roku wiele się podziało. O pierwszym wstrząsie już pisałam, niestety było ich więcej. Emi zdarza się coraz częściej nie wstać do miski. Efektem jest to że szaleją jej cukry i potem jest problem. W dodatku dołozyły się zęby, których Emi już praktycznie nie ma. Zęby pociągnęły za sobą kolejny problem - kłopoty z gryzieniem karmy. Emi od początku nie idzie na kompromis i uznaje tylko suchą. Niestety to kłopot bo teraz nie daje rady jej jeść. Musimy bardzo pilnować żeby zjadała stałe i regularne porcje. To wcale nie jest łatwe. Teraz Emi jest najważniejszym kotem w domu, pod ciągłym nadzorem i konsultacjami z wetami.

A żeby było śmieszniej - w tym własnie kiepskim momencie powiększyło nam się stado.
Od sierpnia 2021 jest z nami Kapitan. Początkowo był moim tymczasem i... ostał mi się.
Postanawiam więc dołączyć go do wątku i jak tylko znajdę chwilę to przedstawię przystojniaczka z foteczką włącznie i napiszę coś więcej ;)

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 23, 2022 10:34 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

O Kapitanie sporo już napisałaś w innym wątku, może daj odnośnik?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 25, 2022 8:32 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

O Kapitanie pisałam w wątku moich bezdomniaków, ale skoro wyszedł z tych szeregów i dołączył do Inusi i Stellusi to doszłam do wniosku że luźne pisanie o jego przygodach przenioselę tu, a tam niech pozostanie miejsce na bezdomniaki i pomoc im.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 25, 2022 11:53 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Bardzo słusznie, należy mu się miejsce w wątku rezydentów :D :201461
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 28, 2022 4:44 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Obrazek

Coś mi się widzi że post przedstawiający Kapitana nie wyjdzie mi tak jak bym tego chciała,więc chyba muszę krótko i zwięźle.
Najkrótszy i najbardziej adekwatny opis Kapitana to - " można z nim oszaleć" :ryk:
I to jest najprawdziwsza prawda.

Im więcej czasu upływa tym mniej przestaje sobie wmawiać że to tylko chwilowe i on z tego wyrośnie.
Myślałam że Inka była szalona ale to było nic przy Kapitku.

Wczoraj przyjechaliśmy na wieś.
Normalnie mieszkamy w składzie ja+córa+pies+kot, a Inka i Emi mieazkają u rodziców, ale odkąd zaczęła się wiosna to co jakieś wolne aię nadarzy to zjeżdżamy na wieś i mieszkamy w jednym domku.
Kocice nie są zadowolone z kolejnego kota ale warczą na niego i on ma respekt i schodzi im z drogi więc można powiedzieć że jest w miarę.
Natomiast wczoraj coś się porobiło i Kapitek dostał nerwów, warczał na wszystko i nawet popackał się łapami z Inusią próbując zdetronizować jej kryjówkę w szafie.
Tak ją rozeźlił, że pierwszy raz taką Inusię widziałam. Z płochej i wycofanej koteczki nagle stała się mocarną lwicą idącą pewnym krokiem żeby spuścić gówniakowi manto.
Kapitan najwidoczniej przekroczył jej granice i wyszła z Inusi inna Inusia jakiej jeszcze nie znałam. Dostał łomot po raz pierwszy.
Nie sądzę jednak żeby Kapitanowi to przemówiło do rozumku , bo on robi to co uważa za słuszne i tyle.
Wczorajszy wieczór więc był bardzo nerwowy, a w dodatku Kapitan bez przerwy się drze pod drzwiami, bo uznał że tu się wychodzi na ogród kiedy się chce. Wyszedł zaledwie parę razy na szelkach i już uznał to za jedyny sposób spędzania czasu tu na wsi. I na nic moje tłumaczenia, że jest ulewa i zbliża 21 i musimy iść spać a dopiero jutro coś można uskuteczniać.
Kapitan łatwo się wścieka i doszło do lekkiego apogeum - 3 dni pracowałam po 12 h więc już w mieście był sfrustrowany siedzeniem w domu sam, a potem jak już dzielnie zniósł podróż to się wściekł bo nie dało się spacerkować.
Dziś już od 4 rano uskutecznia wycie pod drzwiami .
Mam nadzieję że to jakoś wszyacy przeżyjemy...

Dzień zapowiada się niezły.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 28, 2022 6:35 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

No to macie wesoło :ryk: Ja też wyprowadzałam mojego Bambusia na ogród ale tak się darł pod drzwiami i skakał na okna, że już tego nie robię. Mają wolierę, niech tam siedzą.

aga66

 
Posty: 6121
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Nie maja 29, 2022 5:00 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

I to jak bardzo.
Wczoraj myślałam, że nas wykończy, bo nie odpuścił miauczenia pod drzwiami. W dodatku on od razu odreagowywuje gryząc mnie i burcząc więc chodził i wyżywał się ile się dało.
Lało dość mocno więc spaceru tak czy siak by nie było. Dopiero rano zaczęło się rozpogadzać. I Kapitan to zauważył.
I dopiął swego.
Jak wychodziłam z psem to zrobił susa między jego łapami i na nic się zdały moje próby zatrzymania go. Przycięłam tylko psu łeb drzwiami i pokopałam po łapkach a kot smigłym kłusem sobie zwinnie wyleciał na taras. Tam zadarł ogonek , odwrócił się do mnie i spojrzał ze zmrużonymi oczami tak błogo sygnalizując mi " i patrz, udało się, jestem w ogrodzie". . Próbowałam go złapać i okazało się że nie da się. A to diabelska pluskwa!
Co do niego się zbliżałam to zadzierał ogonek i truchcikiem odchodził kawałek dalej. Nie uciekał, on po prostu grzecznie nie dawał się złapać. Bawiliśmy się tak do 14.00!
Cały czas byliśmy razem i nie było żadnego problemu, Kapitan sobie zwyczajnie na luzie spacerował a ja za nim próbując jakoś go capnąć. Co podeszłam to zwiewał, próbowałam szynką, mięsem i kittensami ale za każdym razem co tylko POMYŚLAŁAM żeby wyciągnąc ręce i go capnąć to on już się odpalał i zwiewał. A potem odwracał się i czekał na mnie, a jak ja odeszłam to biegł za mną i stawał blisko ale nie w zasięgu ręki..
Wrocił do domu chyba tylko dlatego że zachciało mu się sikać...
Nagle zmienił front, przyszedł do mnie się pogłaskac i jak tresowany piesek wszedł do domu tuż przy mojej nodze...
Wysikał się i już pędził do drzwi ale zdążyłam je zamknąć. Płaczu nie było końca.
Potem jeszcze z młodą był na szeleczkach i pochodził sobie tak że wieczorem padł spać i tak dospał do rana. A o 4 rano znowu zaczął wycie... na razie wyje dopiero 2 h...



Coś czuję że będzie z tego niezła heca.
W sumie to nie wiem co robić, bo jego swiadomość swiata zewnętrznego od samego początku jest niesamowita. Żaden z kotów które spotkałam nie miały takiego parcia na przygodę jak on.
Stąd też podejrzewam że on komuś musiał zwiać. To był typowo domowy kotek. W dodatku na nodze miał paskudną ranę i myślę że to mógł być efekt przecisnięcia się przez jakiś otwór. Z jego determinacją to nawet by wylazł kratką wentylacyjną ;)

A jeśli o wolierę chodzi to swojego czasu mieliśmy tu zagrodzony spory kawałek ale nasze koty nie korzystały i rozebraliśmy a w zamian tego zrobiliśmy na ogrodzeniu zabezpieczenia takie żeby się nie dało wyjść. O tyle o ile dół się sprawdził i jest szczelnie to górna siatka była problematyczna bo stale się ktoś tu więził ( a wyjeżdżamy na 2-3 tyg i bywało że potem zbieralismy trupki..). Teraz jak Kapitek się pojawił to znowu zaczynam o tym myśleć coraz poważniej. Prawdę mówiąc liczyłam że szelki mu wystarczą...

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 29, 2022 5:23 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

A gdyby osiatkować taras? Może by mu wystarczyło?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie maja 29, 2022 18:50 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Jest taki plan i taras jest przebudowywany pod zabudowę ale to kiedyśtam, na razie jest under construction.

A czy jemu by wystarczyło to nie wiem. On jest szalony.

Rano wył 4 h aż młoda wstała i wzięła go na ogrod. Wrócił zadowolony,zjadł poszedł spać i nawet załapał się na bajerę z Emi.
Z Inką niestety coś się pokiepściło. Inka od wczoraj jest strasznie zła. Sądzę że dalej gotuje się po weterynarzach, bo robimy tournee z okiem ( wyszło tak jakby oko było uszkodzone, jest sugestia że może koty się popackały i to od tego). A była taka miła.
Za to z Emisią historyczna chwila - powąchali się po raz pierwszy. Ona syczała jak dziki wąż, a on gimnastykował się żeby podejść a nie oberwać. Wreszcie swego dopiął i LEŻAŁ KOŁO NIEJ pod jej nieuwagę przesuwając się coraz bliżej aż się nie zetknęli tyłeczkami i plecami.
Jakiż on był z siebie dumny!

Zwiał nam też tuż przed samym wyjazdem- wysmyknął się podczas wynoszenia bagaży i to 2 razy.
Ale chyba załapał jak bardzo mnie tym irytuje bo grzecznie się dał złapać i wpakować do auta.
Do domu wróciliśmy przed chwilą i kot odpoczywa. Mam nadzieję że nie będzie dawał koncertu, bo chyba oszaleję.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 29, 2022 19:44 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Martwiłabym się najbardziej Inusią - może ją oczko boli? A czy poza okiem wszystko u niej w porządku? Może badania zrobić przy kolejnej wizycie?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 30, 2022 13:44 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Stare koty mają co jakiś czas robione badania, więc ewentualne nieprawidłowości wychwytujemy. Inka jest ogólnie zdrowa, ale że Emi choruje to Inka też się załapuje do weta częściej.
Temat oka będę dalej wałkować, choć tak widzę co wet to inna diagnoza...
Jeden od razu każe walić do kliniki okulistycznej na operację , drugi daje kropelki przez pół roku i stwierdza uszkodzenie oka, a trzeci zwala na starość i każe zostawić... I weź tu się połap.


Za to Kapitek zachwycony, wczoraj po przyjeździe spał dłuuuuuugo, ale o 4 rano i tak zrobił pobudkę.
On jest jak papużka - jak się robi jasno to zaczyna ćwierkać. I jak papużkę też go trochę próbuję zmanipulować zasłaniając okna i udając że jest jeszcze ciemna noc. Ale nie z nim takie numery, on wie że już jasno i wstawaj grażyna, bo 3.15 już jest!

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 30, 2022 15:18 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Przejdzie mu z wiekiem :wink: Tylko to niestety trwa...
3.15 - czasami się kładę o tej porze, a czasem się wtedy budzę, idę do łazienki i od razu wszystkie koty zgodnie są na łapkach, domagając się jedzenia. Idostają, oczywiście, dzięki czemu mogę potem pospać do 8.00 Może Kapitek też dałby się przekupić jedzeniem?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 14, 2022 9:48 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

W ostatnim czasie trochę mieliśmy zawirowań.
W sumie to cały czas mamy zawirowania, bo jak jedno ogarniemy to drufie się zaczyna.

To może zacznę od dobrych wieści - weci są z nas zadowoleni. Emi jest w całkiem fajnym stanie. Te ostatnie historie z cukrami spowodowały jeszcze większe restrykcje w jej żywieniu w efekcie Emisia nam przychudła sporo i waży teraz cos kolo 5 kg, a to naprawdę dobrze bo ważyła i 8 i więcej w najgorszych momentach swojego życia.
W związku z tym zaczęła się wiecej ruszać i bardzo obiecujaco to wygląda.

Inka dalej przeżywa weterynarzy.

A Kapitek... hmmm. Kapitek jak to Kapitek.
Zawsze mi funduje jakąs niespodziankę.
Mam nawet zdjecie jak go zastałam po powrocie i z pracy i jak tylko się dobiorę di kompa to wstawię.
Ostatnin razem ratowałam go z wnętrza łóżka gdzie wciągnął moją bluzkę bawiąc się sznureczkami, ktorymi następnie obwiązał się i .. utknął tak spętany przyczepiony do wnętrza wersalki.
Wczoraj natomiast wywalił z szafy 10 kg zwirku, rozsypał go po przedpokoju i zrobil do niego kupę.
Kapitek jest naprawdę wspaniały!

Z martwiących wieścu muszę napisac że mamy problem kuwejtowy, bo parę razy Kapitek nasikał tam gdzie nie powinien.
Mozliwe że to moja wina bo trochę nakombinowałam. Najpierw Walduch wyjadając kupska z kuwety uszkodził nam tą starą kuwetę. Wymieniliśmy ją więc na kuwetę z Curvera w ktorej Kapitan zdawal się nie mieścić i kopal po ścianach nerwowo ( co dziwne wymiar w zasadzie ten sam). Zmieniliśmy więc kuwetę jakieś 3 razy i teraz mamy Savica który nawet mu odpowiada.
Zmieniliśmy też zwirek, bo nasz Sanicat poszedł diabelnie w górę i do wyboru miałam albo oszczędzić na żarełku albo na zwirku.
Znalazłam w markecie dosć tani zwirek niepylący i własnie go testujemy i plus jest taki, że kot nie kicha. Miejmy nadIeję ze to już koniec naszych problemów z sikaniem, bo już się trochę przeraziłam. Ewentualnie myślalam o tym że Kapitek manifestuje tak swoje niezadowolenie że tyle czasu siedzi sam.
W dodatku nadal chce wychodzić...

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 73 gości