Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 15, 2016 17:51 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Czeeeeść :D
Przepraszam, a my się nie znamy czasem? :twisted:

Ty$ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1408
Od: Nie mar 11, 2012 19:57

Post » Pt sty 15, 2016 17:58 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Ty$ka pisze:Czeeeeść :D
Przepraszam, a my się nie znamy czasem? :twisted:

Nie nie,chyba nie. Musiałas mnie z kimś pomylić :p

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sty 15, 2016 18:06 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Tak myślałam ;)

Ty$ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1408
Od: Nie mar 11, 2012 19:57


Post » Nie kwi 17, 2016 13:22 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

viewtopic.php?f=1&t=174488
pozwolę sobie zaprosić na wątek "mojej" nowej biedy. Pilnie potrzebna pomoc, kot jest uszkodzony, prawdopodobnie po wypadku...


A ja obiecałam sobie przerwę....

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 04, 2016 17:34 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Regularność raz na pół roku musi być... :lol:

Naszło mnie coś, więc piszę. Dół mnie naszedł tak konkretnie.
Marnie u nas . U mojego tymczasowego Lucyfera lipa jakich mało. Czekam tylko jeszcze jak mi dziewczyny powiedzą "weź se go już" :strach: bo siedzi i siedzi i nie ma pół zainteresowanego o niego.
Odpukać choć, że nie choruje kosztownie, bo bym sobie chyba łeb urwała.
A ostatnio było marnie, źle się poczuł, stracha nam narobił. I to w weekend, gdzie wetów nie ma, byliśmy więc na dyżurze,zamiast leczyć to wet kazał zostawić go w spokoju i jak dotarliśmy do poniedziałku to już glutem prychał. Na szczęście już ok.

Teraz martwię się o inwentarz własny, bo jak się pieprzy to się pieprzy...
Pies mój guza dostał. Bawimy się już z tym ponad miesiąc, chyba ciąć będziemy jednak.
A kotary też nie lepiej.
Zrobiliśmy okresowe badania, wyszły kiepsko.
Inka jeszcze jako, ale Emiśka gorzej. A dopiero dobrze było, to wyszła masakra, osłabienie odporności, czynnik wątrobowy czy jak się to tam zwie... Naczytałam się już w necie co to znaczy, boję się jak diabli. Myślę ciągle o białaczce, szczepić miałam, bo się zorientowałam że mnie zbyt białaczka lubi... Byle nie za późno.
Czasu szukam, żeby to ogarnąć, bo jak nie ja to nikt nie zrobi. Zostawiłam koty rodzicom, bo liczyłam że będą lepiej tam miały, a tu niespodzianka.
Jak się wali to wszystko...

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków


Post » Pt sie 27, 2021 9:38 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Trzymajcie kciuki za Stellusię, bo w ostatnim czasie jest coraz słabsza.
Niestety przestała nam jeść ( Ona, która żre za wszystkie koty świata! :strach:) i wstawać. Ostatnie wydarzenia były najokropniejsze w świecie, bo Stella nie wstała do miski prawdopodobnie wcale czego efektem był spadek cukru, który omal nie pozbawił ją życia. Emisia dość długo leżała na łożku u mojej córy po czym nagle dostała drgawek i zaczęła schodzić z tego świata...
Tato błyskawicznie wpakował ją do auta i popędził do weterynarza. Niestety przez dużą ilość pacjentów nie dostał się w lokalnym wiejskim gabinecie, więc znowu wsadził do auta i pojechał do kolejnego weta do Bielska gdzie znowu się okazało że nie mają aparatury :strach: . Dopiero w trzecim gabinecie Emkę prędko podłączyli pod maszynerię i ustabilizowali jej stan. Łącznie w gabinecie spędziła praktycznie 3 dni. Wróciła do domu i jest słaba, niestety nie je, a przy jej cukrzycy to powoduje wahania cukrów i jest ogromny problem. Nie je, nie pije, sika pod siebie... Leży...
Proszę o ciepłe myśli... :(

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 27, 2021 14:14 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Ojej, chyba powinna być odżywiana kroplówkami, szczególnie przy cukrzycy?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60195
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sie 27, 2021 14:58 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Właśnie jeździ codziennie na kroplówki.
Wczoraj znowu problem, bo łapa pod wenflonem jej napuchła i darła się w niebogłosy... Dzisiaj znowu wyjazd. Możemy żyć w gabinecie nawet i miesiąc, ale niech to da skutek. Próbowała pić wodę, ale zrobiła dwa łyki i zwymiotowała....

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 27, 2021 14:59 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

biedactwo... Oby się poprawiło!!! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60195
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sie 27, 2021 17:46 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Kotełko, nie znsm Cię, ale mocno trzymam kciuki za Twoje zdrowie! :201461
Wątek o Bajce, która dołączyła do Feliksa: viewtopic.php?f=46&t=176799
Wątek o Bezdomniaczce, która się stała Domniaczką Bezią: viewtopic.php?f=46&t=186711
Wątek przedprzedostatni, całego tercetu: viewtopic.php?f=46&t=208290
Nasze Kocie Wierszyki: viewtopic.php?f=8&t=208424

Nul

 
Posty: 11222
Od: Śro lis 02, 2016 17:23
Lokalizacja: Kraków


Post » Nie sie 29, 2021 15:51 Re: Inusia - mały potwór (ale kochany) i Stella - koci anioł

Emsia zaczęła jeść i pić, przestała wymiotować. Powoli wraca do świata żywych...
Uff... powiem szczerze, że naprawdę już się z nią żegnałam. Całe szczęście,że z tego wyszła. W jej wieku (jakieś 14 lat) i stanie każdy taki "poryw" to przerażające wydarzenie.
Nadal nie wiemy co było przyczyną tego że przestała wstawać i jeść, ale to ostro jej namieszało przez to w cukrach. Dopiero co stabilizowaliśmy je u wetki przed wakacjami i zmienialiśmy insuliny, a tu znowu się poprzestawiało i trzeba dopasowywać nową dawkę. Tak to wszystko jest w miarę w normie, prócz tego że jest bardzo ciężko pobrać Emce krew do badania,ani z żyły, ani z ucha... Odwodniona czy jak?
Jutro koty wracają z moimi rodzicami z Bielska do Krakowa to już tu poogarniamy resztę. Tam jednak ciężko sprawnie robić jak jest kilkadziesiąt kilometrów do weta i każdy (codzienny) przejazd to męczarnia dla Emki - ona w aucie wyje jak obdzierana ze skóry, ma chorobę lokomocyjną, za każdym razem jeździ na tabletkach a i tak wysiada zarzygana, zasikana i zaklejona biegunką... Nie mówiąc o kosztach, cieszyłam się że dostałam w pracy premię to za każdą wizytą szło około 200zł a wizyty były w zasadzie przez tydzień codziennie. Tu jednak "swoi" weci mnie trochę traktują bardziej ulgowo.

Najbardziej tą sytuację przeżyła młoda - moja 8 letnia córa. Ona i Emi to wielkie przyjaciółki, uwielbiają się i młoda w chorobie przy Emi cały czas dyżurowała. Emi nie zdążyła się nawet zesikać dobrze pod siebie jak już młoda wołała dziadka i pędziła z nowym prześcieradełkiem. Podawała jej też wodę do pyszczka i jedzenie. Nawet nie wiecie z jaką ulgą odetchnęła jak doktor powiedział że stan Emki się stabilizuje. Z resztą, wszyscy odetchnęliśmy.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków


[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 122 gości