» Wto gru 26, 2023 9:02
Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.
Witajcie,
święta przeżyliśmy.
Dosłownie to było przeżycie.
Dość duży harcore biorąc pod uwagę to jak nam się rozsypała rodzina i wszystkie osoby, które dawniej trzymały w kupie rodzinne sprawy.
Ogarnęłam to i naprawdę jestem z siebie mega dumna, bo uważam, że to nie było łatwe.
Zrobiłam niedużą i skromną wigilijkę, ale z atmosferą i to najważniejsze.
Tym bardziej, że święta stanęły pod znakiem zapytania, bo moja mama znowu się gorzej poczuła. Stan mamy się waha okropnie. Czasem leży po kilka dni i przesypia cały czas. Nieraz wstaje i jest całkiem normalna. I to jest dziwne. Niestety przed świętami się szala przeważyła na tą gorszą stronę i nagle mamę odcięło od rzeczywistości. Wezwaliśmy karetkę. Została zbadana i stwierdzono jakieś niedotlenienie mózgu, ale nie był to podobno kolejny udar, więc ja osobiście nie umiem tego zrozumieć co to było. W każdym bądź razie mama przestała nagle umieć się porozumieć, nie umiała powiedzieć słów, bełkotała... Co się z nią wtedy działo wie tylko ona. A ona wie tyle, że leżała wtedy na ulicy wśród tłumu i łapała przechodniów za nogi prosząc o pomoc, a nikt nie chciał jej pomóc. To okropne co opowiada, szczególnie, że była w domu cały czas i ta wizja była tylko w jej głowie, ale twierdzi że tak właśnie było. Tak też powiedziała lekarzowi i opowiada wszystkim.
Generalnie mózg mamy coraz częściej się wyłącza i jest coraz ciężej w tej kwestii. Jest wspomagana lekami, ma specjalny lek wspomagający pracę mózgu i bywa to różnie. Przeraża mnie to.
Tym bardziej przeraża, że tak naprawdę teraz to ona jest główną osobą decyzyjną w sprawach cioci, której była siostrą. Targanie po urzędach osoby w takim stanie to dla mnie absurd, ale urzędnicy są bezlitośni. W dodatku nic nie pomagają tylko jakby komplikują. Wiedzą że siedzi przed nimi staruszka niesprawna umysłowo a rzucają stwierdzenia pt " proszę sprawdzić w Internecie".
Okropne. Staram się tam pomagać ile mogę bo dalej sporo spraw jest niewyjaśnionych. M. in płatności, mam wrażenie że ściągnęli kasę większą niż powinni a wpisali kwotę niższą i po świętach jak tam wpadnę to będzie tęga afera...
Niestety w styczniu pewnie będę musiała zapłacić kolejny raz za 2 mieszkania, bo moja przeprowadzka stoi.
Choć szczerze mówiąc to wcale mi się nie pali, najchętniej to bym siadła i siedziała.
I odpoczęła od tego wszystkiego.
Marzę żeby ten rok się zakończył, naprawdę.
Już sobie zmieniłam nawet kalendarz i usilnie próbuję się przenieść do lepszej rzeczywistości.
Nawet go przykleiłam do ściany żeby przypadkiem mi Kapitaś go nie zerwał i nie cofnął nas w czasie.
A poważnie - to co w tym roku mnie bombardowało to jakieś jaja.
Ciągle mówię sobie " uff, przeżyłam, poradziłam sobie i to już za mną", a tu wyrastają skądś nowe problemy i nowe akcje.
Przez to wszystko poleciałam trochę znowu na zdrowiu i obiecałam sobie, że od kolejnego roku zadbam o siebie.
Pierwszą rzeczą jaką muszę ogarnąć to spanie.
Naprawdę to co się mi dzieje ze snem to są hece. Kładę się coraz wcześniej i coraz gorzej się wysypiam. Zaczęłam mieć problem z zaśnięciem, przeszkadza mi absolutnie wszystko i budzi mnie każdy dźwięk. Kapitan nie pomaga swoimi nocnymi balangami, ale dalej z nim walczę.
Jestem kłębkiem nerwów. A nie mogę być, bo muszę mieć siłę na to żeby ogarniać dwa domu, zwierzęta i dziecinę. Tu też nie jest lekko, nie mówiąc o diagnozie, która trwa od czerwca ubiegłego roku i już mnie szlag trafia.
Kolejną moją troską jest Emi. Ciągniemy jej wegetację dalej może trochę bez sensu ale nie mam na tyle mocy na ten moment żeby podjąć tą ostateczną decyzję. Leki działają na tyle że Emi nie cierpi, jej stan nie przeważa się w żadną stronę. Za pieniądze ze zbiórki kupiłam jej trochę rzeczy, w tym budynie, które zjada z apetytem. Po nowym roku pewnie będę musiała dokupić leków. Chciałabym zrobić staranne rozliczenie wszystkiego na koniec roku. Czy mi się to uda to się okaże, bo jak na razie to wpadam do kompa , wrzucam post i lecę dalej.
Jak widzicie położyłam się też z bazarkiem, bo najzwyczajniej nie mam kiedy usiąść i tego dopiąć starannie.
W dodatku przy wysyłce ostatnich fantów nie mogłam poradzić sobie z wysyłką przez wydruk etykiety i narobiłam jakiegoś dziadostwa. Przyszedł mi sms, który okazał się fałszywką. A ja go kliknęłam myśląc, że coś nie tak z moją przesyłką i wypełniłam jakiś formularz swoimi danymi...
Dlaczego ja? No kurde...