Hello
Nie pisałam dawno bo mieliśmy pewne problemy i życie nam się trochę pokotwiło. Oczywiście za sprawą Kapitana który imprezując całonoscnie przekroczył granicę i mnie wykończył.
Można powiedzieć że przez jego harce potoczyło się wszystko szybko i źle.
Posypalo się moje spanie,.posypała się koncentracja,.zaczęły problemy w pracy,.tu źle wydałam tu się pomyliłam,.tu starcie z klientem ,.skarga, ochrzan od przełożonego i w takiej atmosferze zakończyłam rozdział jak o moje pracowanie chodzi . Niespanie dało irytację, irytacja dała starcia,odezwałam się parę razy za ostro i powiedziałam za wiele,zakończyłam 3,5 letni zwiazek i tak powoli zaczęło mi być wszystko jedno bo czego się nie dotknęłam to mi się sypało. Wszystko co zaplanowałam rozbilo się,w większosci stając na kwestii finansowej. Większość planów weterynaryjno zwierzęcych odpadła bo na pierwszym miejscu trzeba było kupić karmę a po jej zakupie wiele nie zostało.
Niestety przy takim inwentarzu luk w portfelu nie może być więc trzeba szybko stawać na nogi i zaczynać od nowa.
Tak więc nowy rozdział w życiu, nowy rozdział w pracy, nowy związek , więc i nowy Kapitan.
Do spotkania z behawiorystą nie doszło - kasa plus musiałam się stawić na szkolenia w nowej pracy żeby jak najszybciej zaczac. Kapitan nie miał litości dla mnie więc ja dla niego też i doszłam do sposobu że zaczęłam go zamykac w łazience w transporterze ( bo bez niego skakał na klamkę i wyłaził z każdego zamknięcia j ) jak tylko rozrabiał. Na początku wył i rzucał się jak obdzierany ze skóry ale nie odpuściłam dopóki Kapitan nie zamknął sezonu na nocne imprezy i nie zacząl sypiać. Od kilku przespanych godzin doszliśmy do przespanych nocy. W efekcie zrobiło się tak że ja rano budziłam kota , który po otwarciu transportera spał smacznie dalej..
Z pomocą feliwaya, głaskanek i nagródek nawet udało mi się go wyciszyć.
To był ciężki czas ale w pewien sposób nauczyłam się instrukcji obsługi tego wariata i wnioski są następujące :
- Kapitan musi mieć zajęcie. W codziennym elemencie musi być : bieganie za zabawkami ,wędką ,.laserem itd itd. wymiana zabawek żeby nie było codziennie to samo
raz więc wyjmujemy tunel i jest wow, a raz go chowamy i wyjmujemy co innego. Obserwacjee parapetowe, tylko tak żeby się Kapitan nie zaziębil bo już raz kichał i kaszlal a on ma skłonnosci. Do tego zabawa musi być z człowiekiem, bo to koci-border więc sam się bawić nie będzie. Karmienie suchą karmą tylko w kulach,piłkach ,.pudełkach tak żeby to nie było podane tylko zdobyte.
- Kapitan musi mieć stado. Jak kogoś brakuje to od razu się irytuje i zaczyna zwracać na siebie uwagę.
- Kapitan lubi mieć ustalone jasno zasady. Jak raz się coś uda to będzie chciał to powtórzyć aż do skutku i naprawdę się posunie w tym daleko a dla niego to nie problem otworzyć okno czy drzwi jak chce wyjść .
- Na Kapitana nie można się złościć ani okazywać mu irytacji.
Bo Kapitan sam się mega szybko irytuje i zamienia się w Kotwora.
Jak jest nerwowo to trzeba Kapitana przytulić i wyciszyć bo jak się Kapitan nakręci to jest źle i potem to się za nim ciągnie. A Kapitan potrafi być mega słodkim dzieckiem i naprawdę wrednym i bezwzględnym stworzeniem.
Jeśli jest nie po Kapitańsku to jest dzika rozpierducha. Jedna irytacja przeradza się w drugą,.zaczyna zrzucać rzeczy,otwierać szafki i gryźć przedmioty.
Jak się poddani słuchają i żyją w symbiozie to jest całkiem ok.
Oczywiście on dalej jest sobą. Dalej gryzie rózne przedmioty i roznosi mieszkanie ale mniej działa nocnie. Np w ostatnim czasie odgryzł zaczep od deski sedesowej i kolejny raz wżarł się w antenę od dekodera. Na szczęście kończyła mi się umowa i już prawie ją spłaciłam bo inaczej bym chyba musiała płacić za uszkodzenie sprzętu.
On rozwala dziwne rzeczy. Nieraz to mnóstwo drobiazgów codziennego użytku typu kubki,piloty do tv. Bez przerwy muszę kupować nowe bo on się uwziął i nie odpuści. Niestety w kilku miejscach mi podżarł też siatkę,więc póki co na niego uważam,.bo już kiedyś zajęłam się swoimi sprawami a on ją zaczął rozpychać łbem... Na wiosnę muszę jej zrobić renowację bo jak na razie plątam drutem te zagryzione miejsca i czuję się z tym coraz mniej pewnie...