Lusia- zdjęcia z DOMU! nowe zdjecia.

Historia kota.
Mozna powiedziec banalna jak wiele takich historii na forum.
Był ktoś..
i już go nie nie ma.
Bo gdzie są te rece ktore tulily, gdzie ten glos ktory wołał do pelnych miseczek..
Juz go nie ma...
Nic nie ma...
Tylko strach pozostał
Pozwolilam sobie zacytowac slowa pisiokotki z watku ze schroniska w Łodzi.
Lusia zaczyna nowy etap zycia w naszym domu.
Narazie staramy sie by przestala sie tak bac, bo chwilowo siedzi biedna w mysiej dziurze i nawet noska wysciubic sie boi.
Mozna powiedziec banalna jak wiele takich historii na forum.
Był ktoś..
i już go nie nie ma.
Bo gdzie są te rece ktore tulily, gdzie ten glos ktory wołał do pelnych miseczek..
Juz go nie ma...
Nic nie ma...
Tylko strach pozostał
pisiokot pisze:
Lusia nr 6
przy nas pani Asia przyniosła tą kiteńkę - wystraszone biedactwo, przywieźli ją sąsiedzi, po zmarłej osobie. Razem z reklamówką z dwiema dużymi napoczętmi torbami suchego jedzenia. Prosto z ciepłego domu, z czyichś kolan, teraz niczyja, nikomu niepotrzebna, sama na świecie jak palecPłakała zrozpaczona i przerażona, aż pękało nam serce
![]()
Madzia wzięła ją na ręce, ponosiła, posadziła na kolanach, wytuliła, opowiedziała jak tu jest, wszystko jej wytłumaczyła, przykryła narzutką, pod którą maleńka się schowała. Szybko potrzebny domek.
Pozwolilam sobie zacytowac slowa pisiokotki z watku ze schroniska w Łodzi.
Lusia zaczyna nowy etap zycia w naszym domu.
Narazie staramy sie by przestala sie tak bac, bo chwilowo siedzi biedna w mysiej dziurze i nawet noska wysciubic sie boi.