A ja pamiętam jak wskakiwała mi na kolana i ustawiała się tak, żeby wygodnie było karmić ją sondą
I cierpliwie siedziała czekając aż brzuszek się zapełni. I mruczała, a potem świniła mi kuchnię, bo dostawała trochę gerberka do polizania - TŻ twierdził, że musi mieć tę dodatkową przyjemność z życia, poczuć smak jedzenia, nie tylko pełny brzuszek.
I pamiętam jak siadywała na oparciu narożnika, takie małe brzydactwo, śliczne w swojej brzydocie. Jak ładowała się na kolana, przychodziła spać do łóżka. I pamiętam całowanie pośmiardującego łepka.
Beci była wyjątkowa.