Okolice WATu, PIEKNA DZIKUSKA spod akademikow juz zlapana :)

Dzisiaj ładny kawal czasu chodzilam, kici-kiciałam, zachęcałam, kusiłam, karmiłam i biegałam za jasno-szarym kotem pod akademikami WATu. Kocio niestety jest dosc dziki...nie prychał ani się nie wygrażał, po prostu uciekał...bylo nas sztuk dwie i niestety nie dałysmy rady go do siebie przekonac...Kot młody - z oczu wygląda na kotke
i... CHORY. Jedno oko zdrowe, ale z drugiego lało się morze ropy...Głodny/a była na pewno bo wszystko co mogła zjesc nie zbliżając się do nas specjalnie, zjadł/a - a raczej łyknął/łyknęła łapczywie. W końcu przez potłuczone okno wskoczyła do piwnicy akademika wojskowego i tyle ją widziałam. Cieszę się, że ma jakieś schronienie, ale okolica nie jest bezpieczna
We wszystkich smietnikach są wystawione trucizny na szczury, a na podworkach pełno samochodów - znajdzie sobie ciepły kącik przy silniku, a potem się usmaży
na dodatek to rzut beretem od kaliskiego - a to jednak dosc ruchliwa ulica, ze słabą widocznoscia pobocza na dodatek... siedzi mi w głowie ten kocio... gdyby ktoras z Was miała klatkę-łapkę, czy inny pomysl to proszę o halo
to przypadek taki jak setki innych - czyli w sumie normalka...ale ciągle widzę tę buźkę taką zasmarkaną...a ja nie umiem dzikuska zlapac
jak bede nastenym razem zostawie moze miseczke z jedzeniem i z antybiotykiem? ale gdzie? spod wojskowego akademika od razu wyczyszcza, bo po co im sie maja koty szwedac... :S no i jestem w kropce.
ANY IDEA?




to przypadek taki jak setki innych - czyli w sumie normalka...ale ciągle widzę tę buźkę taką zasmarkaną...a ja nie umiem dzikuska zlapac

ANY IDEA?