http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=74439&start=195
W jeleniogorskim schronisku byla taka kicia:

Martka sama po nia pojechala z Wroclawia.
Zabrala ja do siebie.
Dark Lord pisze:byłam u martki i porobiłam kotce fotki, biedniutka strasznie, ale żywa jest, chodzi sobie po domu, nie jest osowiała, podjada trochę, mam nadzieję, że będzie z niej jeszcze piękność.Wetka no cóż, ja nie mam zaufania na ogół do wetów, niby spoko babka ale nic konkretnego nie wymyśliła.Kotka mimo strasznego wychudzenia nie ma świerzba, grzyba i kk, nie słania się na nogach, żeby tylko przybrała trochę na wadze i ten pysio taki biedny nie był.
A oto fotki:
Dzisiaj martka przywiozla ja pociagiem do mnie.
Pojechalismy do weta. Dostala kroplowke, antybiotyki. Jutro znow jedziemy.. Ze szczeka jest cos dziwnego. Ma jakis szczekoscisk czy cos. Wetka nie mogla jej otworzyc pyszczka. Wyglada to na blokade, tak jak pisala martka.
Pobralismy krew na morfologie i biochemie. Wyniki beda jutro. Wazy 2,20 i wyglada jak polroczny kociak...

Kicia jest bardzo proludzka. Chodzi za czlowiekiem, ociera to swoje chude cialko.. Jest strasznie glodna. Zjadlaby wszystko, ale nie moze zjesc nawet z reki. Nawet jak wloze jej do pyszczka, to wszystko wypada.. Tak jakby nie mogla gryzc. Dalam jej gerberka z woda... W drugiej miseczce ma mleko.
Tak wyglada z gory:




Gdyby nie martka - zginelaby smiercia glodowa nad pelna miska...
Nazwalam ja Betty.


Jak je, to moczy sobie cala brode..
