Domek się zgodził na bonus.
Przynajmniej się zgodził w piątek, bo dzisiaj... od piątku domek się nie odzywa

A tacy byli pełni entuzjazmu...
Wiem niestety jedną rzecz - sterylki na pewno na razie nie będzie. Małe się urodzą, odchowa je i wtedy ją ciachniemy. Jeśli nie w nowym domku będzie dzieci chować, to u mnie.
Wiem, to zła decyzja
Tyle, że... nie mogę inaczej. Mogę na PW wytłumaczyć szczegółowiej, ale nie chcę pisać tutaj - to jednak ogólnodostępny wątek i nie chcę by ktoś użył tych argumentów.
Bo wiem, że powinnam już być u weta
A na razie Mrunia u weta była w piątek, ale skończyło się na ogólnym oglądzie. Diagnoza: awitaminoza (to jeśli idzie o wytarte, rzadkie futerko) i zapalenie górnych dróg oddechowych - to jeśli idzie o świszczący oddech i kichanie. Ale temu ma zaradzić parę zastrzyków. Mrunia jest bardzo grzeczna, nie protestuje przy robieniu kuj. Ładnie je, pije, tylko z kuwetkowaniem ma problem - coś się jej nasze kuwety nie podobają i nieco udekorowała mi podłogę... Co przy moich sikaczach, nie jest żadnym problemem
A poza tym... wiecie gdzie ona śpi? Od pierwszego wieczoru pakuje mi się pod kołdrę...
Zanim obcięłam jej pazurki (też nie protestowała), zdążyła mi zrobić niezłą wysypkę "ugniatając ciasteczka"
