Byłam na krótkim przechowaniu u teściów razem z futrami (remont w toku i czasami jestem zmuszona do ewakuacji - głównie ze względu na koty). Mają tam psiaka Kacpra (seniorek, jakieś 15 lat), który... najwyraźniej zakochał się w Lunie. Biedne psisko urządza teraz protest głodowy i jest osowiały. Emil przed nim uciekał a w chwilach konfrontacji prychał, Luna vel kokietka pozwalała się obwąchiwać i chodzić za sobą łapa w łapę. Nie słyszałam jeszcze o miłości psio-kociej. Kacper chyba pomylił ją z dorodną suczką. Chyba niedługo trzeba będzie powtórzyć całą wyprawę bo psisko z głodu padnie. Ślepe to prawie i głuche ale serce nie sługa
Luśka skutecznie zawróciła mu w łepetynie.
Dzisiaj wynoszenie gruzu więc mam nadzieję, że po wszystkim zostanie już tylko tzw. czysta robota. Kafle w łazience, malowanie pokoju dla dziecka. Gdzieś pomiędzy małe cyklinowanie ale jakoś to przetrwać trzeba. Tylko coś brzuch za wcześnie mi opadł i nie wiem czy wyrobimy się ze wszystkim przed przyjściem bobo. Z remontem pewnie tak, gorzej ze sprzątaniem po. Marzy mi się już Boże Narodzenie. Wtedy na pewno będziemy już w komplecie, a ja –jak dobrze pójdzie- już po połogu.
Emil ma się dobrze i strasznie traktorzy. Luna całymi dniami gada coś pod nosem ale u niej to norma, tylko cholera zrozum człowieku o co jej chodzi. A Bezo-Pet bez zmian. Luna wciąga jak narkotyk, Emilowi na siłę trzeba wpychać.