Witaj Psotusiu
Tak jak Ci obiecałam w miarę mozliwości czasowych bedę wklejała kolejne odcinki z Twojego cudownego Pamietnika
Wszystkim polecam jego lekturę
Zaczynamy
NASZE DZIECIŃSTWO
PRZEDSTAWIAM MOJĄ RODZINĘ
Witajcie!
Jestem Kot Psot. Moja Kobieta (ta, którą się opiekuję) mówi, że moje rodowe nazwisko brzmi MiauKamBot. To chyba japońskie, prawda? Ale na pewno jestem wrocławskim kotem rasy europejskiej. Moja Mama mówiła, że nasza rodzina mieszka tu od wielu pokoleń.
Imię na pewno mam rodowe. Dostałem je po mojej Mamie Psotce. W końcu jestem Jej pierworodnym synem. Po mnie urodziły się jeszcze moje dwie siostry – Pigułka i Czarnulka.
Mama mówiła nam, że przed nami urodziła już kilkoro dzieci, ale sama była ciągle głodna i nie miała ich czym karmić, więc wszystkie poumierały. Mama bardzo za nimi tęskniła, ale nigdzie nie mogła znaleźć dla nich jedzenia.
To się zmieniło, gdy się okazało, że Mama ma urodzić nas. Mieszkała w tym samym miejscu, co poprzednio, ale zdążyła już zaprzyjaźnić się ze swoim sąsiadem – pieskiem Azorkiem. Azorek też często chodził głodny, bo mieszkał na tym samym podwórku, co nasza Mama Psotka MiauKamBotka. Na szczęście starczyło mu energii na kilka wypraw na sąsiednią ulicę – Piernikową.
Na tej ulicy Piernikowej mieszkała kotka Mamrotka, która opiekowała się rodziną Oli i jej brata. Mamrotka była zawsze najedzona, ale rzadko wychodziła na dwór, bo miała problemy z łapkami.
Jednak wychodząc z domu zawsze spotykała Azorka. Po kilku spotkaniach opowiedziała o wszystkim Oli, bo nie rozumiała, jak to możliwe, żeby Azor był zawsze głodny.
Ola też tego nie rozumiała, więc postanowiła, że sama to wszystko sprawdzi. Wyszła na podwórko z pełnymi torbami jedzenia i zaprosiła Azorka na ucztę. I tak było codziennie. Ola przychodziła codziennie, Azorek wsuwał, a potem brał w ząbki tyle jedzenia, ile tylko mógł – i zanosił to naszej Mamie. W końcu Mama odważyła się pójść z Azorkiem do Oli. Od tej pory Mama codziennie spotykała się z Olą. I tak trwało przez jakiś czas – aż do dnia, kiedy urodziłem się ja i moje siostry.
Tego dnia Mama bardzo dokładnie nas wszystkich umyła i opatuliła. Mnie położyła w środku, między siostrami, żeby obie czuły się przy mnie bezpiecznie. To przecież było oczywiste, że jestem opiekunem moich sióstr.
Mama martwiła się, jak teraz będzie z jedzeniem. Bała się nas zostawić samych, żeby nam nikt nie zrobił krzywdy. Ale okazało się, że niepotrzebnie się tak martwiła, bo Azorek już wszystko dokładnie przemyślał.
Ja i moje siostry tego nie widzieliśmy (mieliśmy jeszcze zamknięte oczy), ale zaraz po urodzeniu poczuliśmy dziwny zapach, zupełnie inny niż zapach Mamy. Mama jednak powiedziała nam, żebyśmy się nie bali, bo to przyszedł jej przyjaciel – piesek Azorek - który dużo jej już pomógł.
Tym razem Azorek przyprowadził ze sobą Olę, tę dziewczynę Mamrotki, która dawała jedzenie także Azorkowi i Mamie. Ola pachniała jakoś zupełnie inaczej niż Mama i Azorek. Mama wytłumaczyła nam, że to zapach Pierniczków, które Ola przynosi do jedzenia jej i Azorkowi. A każde z nich dostawało inny rodzaj Pierniczków!
Ola mówiła, że są trzy rodzaje Pierniczków: ludzkie, psie i kocie. Mama uważała, że ludzkie Pierniczki są zupełnie niejadalne, a psie nadają się do jedzenia tylko w wypadku ogromnego głodu. Azor za to za nic nie zjadłby kocich Pierników, uznawał tylko psie. Jak to dobrze, że mieszkaliśmy blisko ulicy Piernikowej! Dzięki temu każdy mógł sobie wybrać takie Pierniczki, jakie najbardziej lubił.
Ja i moje siostry najbardziej jednak lubiliśmy ssać Mamę. Nie trzeba było nic gryźć, tylko po prostu przytulić się do Mamy i noskiem znaleźć najlepsze miejsce na jej futerku. Mama była taka ciepła i miękka!
Rozumieliśmy, że Mama czasem musi iść gdzieś, żeby zdobyć coś do jedzenia, ale ja jednak wolałem, kiedy była przy nas. Czułem się wtedy taki bezpieczny!
I dlaczego nigdy nie było z nami Taty???? Czy na pewno Mama powiedziała nam prawdę, że Tata nie żyje? Mama mówiła, że zanim się urodziliśmy, Tatę przejechał jakiś samochód i nawet się nie zatrzymał, żeby zobaczyć, co się stało!!!!!! I dopiero Ola znalazła Tatę i zrobiła Mu pogrzeb. Mama obiecała, że jak już będziemy umieli chodzić, to zaprowadzi nas na grób Taty.
Ale ja nie wiedziałem nawet, co (lub kto) to jest samochód. I do tej pory nie rozumiem, jak można było przejechać kogoś tak ważnego jak nasz Tata – i nawet tego nie zauważyć!!!
CDN.