Ponieważ zdarzało się, że Sznycek wracał mocno sfatygowany nocnymi walkami o swój teren i swoją dziewczynę, podjęliśmy chyba ze dwie próby udomowienia go. Sznycek owszem, przyjmował naszą gościnę i z lubością wyciągał się w nocy w naszym łóżku
, ale rano głośno i kategorycznie oświadczał nam, że WYCHODZI i nie ma odwołania od jego decyzji!
Trzeba przyznać, że potrafił okazać swoje przywiązanie, kiedy na przykład wracał po nocnej włóczędze, uwalał się u moich nóg i zasypiał z łbem złożonym na moich stopach:
Nie miałam jednak złudzeń, że nad moje towarzystwo zdecydowanie przedkłada towarzystwo Rudej
Do dziś nie wiem czyją kotką była Ruda. Wtedy w to nie wnikałam. Nawet kiedy pod koniec lipca 2005 roku zaczęła rujkować i Sznycek nie odstępował jej na krok, uznałam, że to problem, tych do których Ruda należy, nie mój... W sierpniu myślałam nawet przez moment o adopcji dorosłej kotki Toni z miau.pl – była czarno-biała i miała chyba być dla mnie takim odpowiednikiem Sznycka, tylko siedzącym w domu, należącym tylko do mnie...
Tymczasem Ruda postanowiła wziąć sprawy we własne łapy i z widocznym już brzuchem... praktycznie przeprowadziła się do drukarni! Była niesamowicie bystrą kotką
. Szybko zorientowała się, że Sznycek ma tu warunki idealne – zawsze pełna micha, bezpieczne schronienie, do którego wchodził przez własne kocie drzwiczki, no i dwie pary rąk zawsze chętnych do głaskania
. Uznała, że będzie jej tu o wiele lepiej, niż w dotychczasowym domu i po prostu z dnia na dzień zmieniła adres zamieszkania
.
Kiedy Ruda sama się do nas wyadoptowała, ja odwołałam adopcję tej kotki z forum. Na pv forumowa Maryla kładła mi do głowy, żebym Rudą wysterylizowała aborcyjnie, oferowała pomoc fundacji Canis, ale ja byłam uparta jak głupi osioł – sterylka aborcyjna była wtedy w moim pojęciu czymś moralnie niedopuszczalnym
. Do tego, wspominany tu już, sympatyczny, lecz nie bardzo uczony
, lokalny wet, do którego pojechałam z Rudą na „potwierdzenie ciąży” zadeklarował, że ile by tych kociaków nie urodziła, on je wszystkie weźmie do swojego domu na wsi. Uspokoił mnie tym zupełnie. No bo gdzie kocięta będą miały lepiej, jak nie u weta?
I tak, 23 września 2005 roku, w przygotowanym specjalnie miejscu w naszej firmie, Ruda urodziła Milkę, Kropkę i Pana Frodo:
cdn.
Joasia