Od wczoraj mamy Nową Kicię ,
nie wiem kiedy nastapi pełnia szczęścia, ale syczenie nie ustaje . Syczy rezydentka i lata za młodą, żeby ją pacnąć łapą i syczy nowa od czasu do też wymachując łapą, co daje smieszny widok, bowiem nowa jest mała i chudzina i czasem przez to machanie się przewraca.
Noc przeszła jako tako, tzn obyło się bez ofiar i ran, ale do zbliżenia kotom daleeeko . W zasadzie trzeba je mieć cały czas na oku, bo nie wiadomo, co jednej lub drugiej do łba strzeli. Bo jak mała się bawi, to duża na nia poluje i ogólnie przez cały dzień śledzi każdy jej krok . Nawet Fer biedaczka nie zdrzemnęła się dziś specjalnie, chyba z tego stresu.
Mamy nadzieję, że zrobiliśmy dobrze, choć widać, że zdecydowanie za późno, 9 miesięcy róznicy między kiciawkami i już takie animozje .
Fer wydaje z siebie takie dzwięki, jakich nigdy w jej wykonaniu nie słyszałam , a mogłabym przysiac, że to same wiązanki