Strona 1 z 24

ŁÓDŹ-Achilles...Znowu w domu...

PostNapisane: Pt sie 10, 2007 15:34
przez jola od jadzi
Achilles-Lesio bardzo powolutku oswaja się z klatką i człowiekiem. w klatce spędzi jeszcze jakiś miesiąc, by przyzwyczaić się do życia innego niż na wolności. potrzebuje czasu, cierpliwości i ciągłego kontaktu z człowiekiem.

krok po kroczku jemy z Lesiem z rączki, głaszczemy się i rozmawiamy. łapka Lesia ma się coraz lepiej, apetyt dopisuje.

niestety, pani która oferowała dom dla kotka od września, zrezygnowała.
Lesio szuka najlepszego pod słońcem domu stałego! osoby, która poświęci mu czas i będzie miała serce oraz cierpliwość do jego jeszcze dzikiej natury.
gwarantuję, że każdy dzień pracy nad jego socjalizacją, przyniesie mnóstwo satysfakcji.

prosimy o pomoc w sfinansowaniu operacji połączenia ścięgien Lesia :oops: pieniądze można wpłacać na konto fundacji (niestety już bardzo nadwyrężone przez wakacje...)


FUNDACJA NIECHCIANE I ZAPOMNIANE - SOS DLA ZWIERZĄT
BANK PKO BP
Nr konta: 22102034080000490201742246

Dla przelewów z zagranicy:
Kod SWIFT: BPKOPLPW
Nr Konta: PL22102034080000490201742246


bannerek:
Obrazek
-------------------------------------------------------------------------------------
po pierwsze: kotka okazała się kotkiem.
łapaliśmy kotka przez pół nocy i dzisiaj od 7. w nocy wcale go nie było, pojawił się dopiero rano. schował się do budy, ale udało się go wyciągnąć i włożyć do klatki.
po 16 dopiero jesteśmy umówione w Sforze, do tej pory kotek zostanie u mnie na balkonie w klatce. trochę zjadł. ale ta łapka... zobaczcie na zdjęciach jest jeszcze gorzej, wygląda to strasznie. myślę, że nadaje się to wyłącznie do amputacji, a po niej, jak pewnie się domyślacie, nie da sobie rady sam na zewnątrz... będzie wymagał adopcji - na szczęście nie jest jakoś bardzo dziki, będzie można go spokojnie udomowić.
POMÓŻCIE, BO NIE WIEM CO Z NIM BĘDZIE PO OPERACJI!!
-------------------------------------------------------------------------------

Wczoraj,kiedy zajrzałam do naszych osiedlowych kotow ze zgrozą ujrzałam młodziutką koteczkę-chudzinkę, która przychodzi do naszej jadłodajni. Kotka ma olbrzymią ranę na tylnej nóżce,widać ścięgna i chyba kość, łapka jest mocno spuchnięta, koteczka opiera się na niej z trudnością.Najgorsze, że na ranie widziałam muchy, więc podejrzewam,że ich larwy też już są.Kotka jest dzikuską, może nie taką,że ucieka na widok człowieka bo do jedzenia przychodzi ale kiedy próbuję ją pogłaskać-odsuwa się szybciutko. Za moment doszła druga kotka-chudzina, obie są chyba z tego samego miotu bo podobne do siebie i takiej samej budowy, kiedy się przyjrzałam zobaczyłam że ma bardzo powiększone sutki, ale nie tak zwisająco tylko płasko,są wielkości dwuzłotówek , to najprawdopodobniej jakiś stan zapalny, na domiar złego, na brzuszku ma taki zwisający worek, coś w rodzaju lużnego zwisającego guza, wygląda to nieciekawie...Piszę tutaj o tym bo obie kotki potrzebują natychmiastowej wizyty u weta, w pierwszej kolejności ta kociczka z ranną łapką,zawiezienie jej do Buni to już nie problem , z tym sobie damy radę, ale jak ją złapać, w czym przewieźć, nie mam transporterka i na pewno z gołymi rękami do niej nie podejdę, bo będzie się broniła.Pomóżcie mi proszę,tym kotkom trzeba natychmiast pomóc, musi je obejrzeć wet, ja sama nie mam możliwości złapania którejś z nich bo po prostu nigdy dzikusków nie łapałam.No i jest problem czasowo-mieszkaniowy, one nie zawsze przychodzą, a jeśli to najczęściej wieczorem, nawet jęsli kotki zostałyby złapane- nie mam gdzie ich przechować do następnego dnia, u mnie jest spory zwierzyniec...
:cry:


Obrazek

Obrazek

Obrazek

no i ta łapka... więcej zdjęć dodam niżej

Obrazek

Obrazek

Obrazek

PostNapisane: Pt sie 10, 2007 15:39
przez kalewala
Mogę Ci pożyczyć klatkę łapkę, inaczej nie jestem w stanie pomóc :( .

PostNapisane: Pt sie 10, 2007 15:46
przez jola od jadzi
Myślałam już o klatce-łapce ale w sytuacji gdy do jedzenia przychodzi kilkanaście kotów są małe szanse,żeby do klatki weszła właśnie ona.
I problem jest też w tym,że ostatnio kicia ze zranioną łapką rzadko przychodzi, nie wiem, może ze względu na ból przy poruszaniu...

PostNapisane: Pt sie 10, 2007 15:51
przez kalewala
Mam rannego kota na parkingu, czatuję na niego dziś trzeci dzień....

Nie mam innego pomysłu, niż łapka - dwa na kastracje się przy okazji złapały, jeden nawet dwa razy :wink:

PostNapisane: Pt sie 10, 2007 16:23
przez malagos
Może ktoś pomoze Joli? Hallo, ŁÓDŹ !!!

PostNapisane: Pt sie 10, 2007 16:33
przez Magija
mogę poóc czasowo i transportowo, mój numer 609944515, miejscowo niestety nie mam szans

PostNapisane: Pt sie 10, 2007 17:07
przez jola od jadzi
Dzieki za pomoc, klatka-łapka raczej odpada,więc zostaje chyba tylko łapanie rękoma, nie powiem,że mam czas,by czatować i pilnować, kiedy kotki przyjdą ale jeśli już mi się uda...Powiedzcie, jak mam się ewentualnie zabezpieczyć, czego mogę się spodziewać w trakcie takiej łapanki, czy mogę kotkę włożyć do takiego zamykanego plastykowego koszyka,jeśli uda mi się ją złapac?

PostNapisane: Pt sie 10, 2007 17:25
przez mokkunia
jola od jadzi witam na forum :)
Z jakiej części Łodzi jesteś?

PostNapisane: Pt sie 10, 2007 17:34
przez jola od jadzi
witam również, jestem z Widzewa, to są okolice Przybyszewskiego i Niciarnianej

PostNapisane: Pt sie 10, 2007 22:02
przez Magija
jola od jadzi pisze:witam również, jestem z Widzewa, to są okolice Przybyszewskiego i Niciarnianej


to koło mnie

PostNapisane: Sob sie 11, 2007 8:46
przez jola od jadzi
Magija, właśnie wróciłam z próby złapania kotki, niestety nieudanej. Ale czasu dla kotki jest coraz mniej, nóżka wygląda o wiele gorzej niż przedwczoraj,kotka już nawet nie próbuje się na niej oprzeć,rana jest bardzo zaogniona,krwawiąca,na wierzchu są ścięgna i kość, boję się, że nadaje się tylko do amputacji. Kicia jest słaba,tyle,że je.
Muszę teraz wyjść i wrócę dopiero późnym wieczorem,więc dzisiaj znów szanse na złapanie kotki są nikłe.Nie wiem, jak mam jej pomóc,a ona bez tej pomocy po prostu zginie...

PostNapisane: Nie sie 12, 2007 10:46
przez jola od jadzi
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

PostNapisane: Nie sie 12, 2007 10:57
przez mokkunia
O matko, Jola! Udało się ją złapać? Czy ja dobrze widzę?

Edit: doczytałam temat.
Ale się cieszę :dance:
Teraz mocno trzymam kciuki, za łapkę, żeby udało się ją uratować :ok:

PostNapisane: Nie sie 12, 2007 11:26
przez jola od jadzi
łapki to chyba niestety już nie da się uratować... tkanka nawet nie ma na czym urosnąć... :( myślę, że będzie jednak potrzebna amputacja :( czy ktoś pomoże finansowo?

PostNapisane: Nie sie 12, 2007 11:46
przez kya
ratuj jego lape ,oczywiscie ze pomozemy a przynajmniej ja na pewno . On na pewno strasznie cierpi :cry: