» Sob lut 16, 2019 0:00
Re: Wątek Klary/14.02.19 zgasło moje słoneczko
Dzięki dziewczyny. Totalnie nie mogę się pogodzić z tym. 22 stycznia Klara przyszła do mnie, coś jej dolegało. Miała otwarty pyszczek i problemy z oddychaniem. Pomyślałam od razu o Pandorze. To samo. Serce. Kilka razy była u weterynarza pod tlenem. Dostawała leki nasercowe, moczopędne. Nie robiła kupy od tego czasu. Nie miała sił w ogóle. Akcja serca tydzień temu u weterynarza niewyczuwalna. Poszła do kuwety wczoraj. Zrobiła w końcu. Ale kosztowało ją to życie. Nie mogę uwierzyć w to. Wychodziłam do pracy o 13, była w kuwecie, załatwiała się. Widziałam, ze słabo jej, ze pyszczek otwarty. Ale tak było w ciągu ostatnich dni czasem. Potem o 3 mąż zadzwonił, że coś z nią nie tak. Nie może oddychać. Mówił, ze skończy obiad gotować i zabierze do weterynarza. Nie zdążył. Umarła. Wróciłam z pracy, pożegnałam się z nià i ją pochowaliśmy w ogródku. Ja stara baba do tej pory płaczę. W jej obroży jest jeszcze jej zapach. Zwariowałam całkiem. Nigdy nie zapomnę. Serce mam złamane. Mój syn ma 4 lata, ciagle pyta. Czytamy książkę o kotach co idą do nieba. Rak mu powiedzieliśmy. Nie widział jej, nie wie ze jest pochowana w ogródku. Myśli, ze poszła do nieba. Pociesza mnie jak widzi, że płaczę.