No to relacja z kolejnego dnia. Kotki spokojnie przesypiają nockę, wreszcie możemy trochę odsapnąć. Imbir spał dziś między nami na kołderce, a Sonia w swoim azylu – na koszu bieliźnianym.
Z samego rana zapakowałam Sonię i pojechałyśmy do 4 Łap. Pazurki obcięte, uszka wyczyszczone (świerzbu niet), koteczka odrobaczona. Za tydzień jedziemy na szczepienie. Przy okazji zapytałam panią doktor o Gucia – kotka mojej mamy. Pani Ania stwierdziła, że musi go obejrzeć, bo biegunki mogą mieć różne przyczyny. No więc znów w auto, Sonię odstawiłam do domku, zabrałam Gutka i znów do lecznicy. Wędrówki skończyły się dopiero w okolicach południa.
Imbirek i Sonia coraz bardziej przyzwyczajają się do siebie. Miseczki z jedzeniem stoją już razem, bo jak jedno miało w kuchni a drugie w łazience to najpierw każde skubnęło ze swojej miski a potem zamieniały się miejscami
. Załatwiają się w jednej kuwetce (brytfanka przystosowana na kuwetkę jest be!)
Dwa razy było już buzi, buzi
Kotki były koło mnie, głaskałam oba na raz i wtedy zetknęły się na sekundkę pyszczkami.
Sonia rozpoczęła już zwiedzanie drapaka, siedziała w domku, który do tej pory służył za przechowalnię zabawek Imbirka.
Jak oba dostają głupawki i zaczynają się ganiać prychając to rozwalają jedzenie i wodę po całej kuchni. Jak się całkiem dogadają i stworzą wspólny front to jak nic rozniosą naszą chatkę
Parę minutek temu siedziały na balkonie i odbywało się polowanie na robaka pełzającego po ścianie.
Dziś pierwszy raz zostawiliśmy koty na kilka godzin same w domku. Wracaliśmy trochę się niepokojąc a tu miła niespodzianka. Wszystko w porządeczku.
Operacja pod tytułem „Drugi kot” chyba zakończy się sukcesem.
PS. Być może jutro będą zdjęcia .