Strona 1 z 100

CIUPULKA :)+POLA:)- filmiki str 91, 96,98

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 11:40
przez maggia
Już dłuższy czas jestem na forum a moja Ciupulka nie ma swojego wątku.
Także zakładam jej oficjalny wątek.
Na początku napiszę skąd Ciupulka się u nas wzieła.

Był grudzień2005 roku. Wprowadziliśmy się z TŻ do naszego nowego własnego mieszkania. Jeszcze nie było całkiem skończone ale my dłużej nie chcieliśmy czekać. :D
W moim rodzinnym domu zostawiłam 2 letnią kotkę Pusie. Było mi bardzo przykro. :(
Wiedziałam, że jak wprowadzę się do nowego mieszkania to na pewno będe miała kota i TŻ się na to zgodził.
Plany były takie, że kota będziemy mieć na wiosnę. Jak już wszystkie remonty pokończymy.
Niestety albo stety :wink: Plany planami a życie swoje...
Kot zjawił się wcześniej a to wszystko przez mojego TŻ-ta...
cdn...

Oczywiście jeśli kogoś będą interesować te wypociny

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 11:45
przez Dorota
Beda :twisted:

Czekamy.

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 11:54
przez maggia
Dorota pisze:Beda :twisted:

Czekamy.

A dlaczego ja wiedziałam, że Dorotka się odezwie? :D

A jeszcze jedno. Ja jestem ekonomista nie humanista, także przepraszam za błędy może nie ortograficzne ale stylistyczne i merytoryczne. :wink:

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 11:57
przez PrzemekK
Ale mnie na pewno się nie spodziewałaś 8)

Dawaj dalej z tą historyją :)

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 12:07
przez maggia
Z moim TŻ-etem jestem od 9 lat. Wtedy to było 7.
Będąc z nim tyle czasu rzadko który sylwester był udany, ponieważ w grudniu zawsze coś nawywijał. To znaczy z reguły bywał w szpitalu lub coś sobie zrobił. :roll:
Pierwszego sylwestra spędziliśmy w domu ponieważ moja kochana babunia zmarła dzień przed. :cry:
Któregoś z następnych spedziliśmy w domu bo TŻ był po operacji. Nie będe się wdawać w szczegóły.
Za rok mieliśmy sobie odbić, ale TŻ w grudniu złamał sobie nogę. I znowu w domu...
W 2004 zbieralismy kase na mieszkanie i niestety nigdzie nie byliśmy.
Nadzszedł grudzień 2005 roku mieliśmy zaplanowanego sylwestra.
Niestety 29 grudnia TŻ do mnie dzwoni i o mało na zawał nie zeszłam... :strach: :wink:

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 12:08
przez maggia
A teraz ide pyrki obierać. :wink:

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 12:08
przez Dorota
maggia pisze:
Dorota pisze:Beda :twisted:

Czekamy.

A dlaczego ja wiedziałam, że Dorotka się odezwie? :D


Twoj matematyczny umysl blyskawicznie wstawil dane
do skomplikowanego wzoru matematycznego.
I taki wlasnie byl wynik :wink:

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 12:11
przez Dorota
maggia pisze:A teraz ide pyrki obierać. :wink:


Jak mozesz?!
W takim momencie!

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 12:28
przez maggia
Dorota pisze:
maggia pisze:
Dorota pisze:Beda :twisted:

Czekamy.

A dlaczego ja wiedziałam, że Dorotka się odezwie? :D


Twoj matematyczny umysl blyskawicznie wstawil dane
do skomplikowanego wzoru matematycznego.
I taki wlasnie byl wynik :wink:

:ryk: :ryk: :ryk:

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 12:29
przez maggia
PrzemekK pisze:Ale mnie na pewno się nie spodziewałaś 8)

Dawaj dalej z tą historyją :)

Miło mi że czytasz. :wink:

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 12:30
przez FluszakPluszak
Halo :!: :?: :!:
Tak nie można...

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 12:35
przez Dorota
FluszakPluszak pisze:Halo :!: :?: :!:
Tak nie można...


Oczywiscie!
To jest niehumanitarne!

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 12:47
przez cassidy
No dalej, dalej :D :!: :!: :!:

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 12:49
przez maggia
Byłam wtedy w pracy na popołudnową zmianę.
-Cześć kochanie!!! Wiesz co jestem w szpitalu.
-8O :strach: Co się stało???? pytam
- Nic takiego, ponoć mam 4 żebra połamane i chcą mnie zostawić na oddziale, ale ja nie chcę.
Aż usiadłam z wrażenia.
- Co zrobiłeś?
- a nic tylko rano przed pracą przewróciłem się na krawężnik ( 100 kilo żywej wagi :? ) a po południu szef stwierdził, że jestem jakiś blady i lepiej będzie jak zawiezie mnie do szpitala. Ja nie chciałem, ale on nalegał.
-Mówię do niego: Zostań w szpitalu jak każą. Jutro rano do Ciebie przyjadę.
No i z sylwestra nici ale co dalej?
Na drugi dzień pojechałam do szpitala. TŻ uparł się, że wychodzi i koniec. Nie będzie w szpitalu leżał w sylwestra woli w domu.
Czekaliśmy kilka godzin na decyje lekarza.
W końcu po drugim rentgenie stwierdzono, że ma 3 żebra złamane, nie ma zagrożenia życia to może jechać do domu, ale ma leżeć. (przez noc jedno mu się zrosło?)
TŻ nie chciał czekać aż mu rzeczy przywiozę z domu tylko chciał jechać od razu. W szlafroku i kapciach a mróz na dworze. :roll:
No nic, zapakowałam go w samochód cała w nerwach i ruszamy.
- Kochanie tylko jedź powoli i uważaj na dziury bo mnie wszystko boli.
W tym momencie akurat wchodziłam w zakręt i uderzyłam mocno w krawężnik. :strach:
TŻ jak wrzasnął Ała.....oszalałaś!!!! Z nerwów nie umiałam samochodu wyprostować a było ślizgo.
Do końca podróży do domu już mi nie zwracał uwagi jak mam jechać.
Pewnie się modlił żeby dojechać cało. :wink:

I tak następny sylwester spędzony w domu z chorymTŻ-etem.

cdn...

:)

PostNapisane: Pt cze 22, 2007 12:52
przez PrzemekK
Radzę tak nie przerywać w pół słowa,bo za karę będziesz miała zaśmiecony cały wątek :lol:

No dalej! Tłumy żądają kontynuacji!!!