Moja gromadka. Chorutkie :(

Postanowiłam dziś założyć wątek moich kotów.
Jest ich sporo... Powinnam je przedstawiać po kolei, wedle wieku czy jakoś tak, ale zacznę od Amorka., bo mamy dziś taką naszą domową rocznicę. ROK Z AMORKIEM.
Na tym zdjęciu Amorek jest po prawej.
Ten po lewej to Gucio, o którym później (Gucio wymaga specjalnego opisu, bo Gucio jest absolutnie niezwykły).
Amorek znalazł się u nas dokładnie rok temu. Była to sobota, TŻ wiózł mnie do pracy, dzień targowy
, duży ruch, dojeżdżamy do skrzyżowania, mnóstwo aut, hałas, ohyda, i nagle widzę jakąś złocistą plamę przemieszczjącą się BARDZO szybko przez ulicę. Nie wiem, jak to się stało, że tej małej kuleczki nic nie rozjechało. Złocista plama znikła. Szybko zaparkowaliśmy i metodą dedukcji odnalazłam schronienie tego czegoś tajemniczego, co oczywiście okazało się być małym rudym kotkiem, i schowało się w rozłożystym krzaku niemal w centrum skrzyżowania. Kocię było strasznie sprytne i złapać się nie dawało, a ja musiałam iść do pracy. Zostawiłam TŻta przy krzaku i poszłam, po drodze zahaczając o posterunek
straży miejskiej, gdzie próbowałam prosić o pomoc w złapaniu kotka (wiedziałam, że strażnicy zawsze są delegowani do łapania starszych babć sprzedających nielegalnie szczypiorek z ogródka na targu, więc wykombinowałam sobie, że może któryś się pofatyguje i pomoże rudaska złapać). Nic z tego nie wyszło, bo panowie po nawiązaniu łączności z zawiadującym w tym dniu posterunkiem orzekli, że boją się pogryzienia, więc się obraziłam, powiedziałam, co o nich myślę i wyszłam.
Potem okazało się, że kotek przestał się odzywać i TŻ stwierdził, że musiał się jakoś wymknąć i pobiec dalej. Poszukiwania nic nie dały.
My jednak nie daliśmy za wygraną.
I wreszcie, już pod wieczór prawie, małe pojawiło się na trawniku obok skrzyżowania. Bawiło się, biegalo, zadowolone i w bardzo dobrej formie, jak na cały dzień poniewierania się.
Bardzo, ale to bardzo nie chciało się dać złapać, znowu schowało się w krzakach i chyba jakimś cudem TŻ złapał maleństwo jakoś w końcu.
Maleństwo okazało się być rudą dziewczynką (jak się dowiedziałam z forum, to ponoć rzadkość), o prześlicznej mordeczce, przepięknym futerku, miało okolo 8 tygodni i robale, z którymi chyba udało się wygrać. Otrzymało imię Amorek.
Niestety, Amorek nigdy nam nie wybaczył, że zabraliśmy ją z tego skrzyżowania, i do teraz nie możemy jej brać na ręce czy podawać leków. Koty uwielbia, psa toleruje, a my... Stanęliśmy jej na drodze do szczęścia chyba
Czasem rano przychodzi z głośnym motorkiem i wtedy można głaskać nawet brzuszek (ale nie wolno patrzeć w oczy
).
Taka jest nasza Amorka.
Jest ich sporo... Powinnam je przedstawiać po kolei, wedle wieku czy jakoś tak, ale zacznę od Amorka., bo mamy dziś taką naszą domową rocznicę. ROK Z AMORKIEM.
Na tym zdjęciu Amorek jest po prawej.

Ten po lewej to Gucio, o którym później (Gucio wymaga specjalnego opisu, bo Gucio jest absolutnie niezwykły).
Amorek znalazł się u nas dokładnie rok temu. Była to sobota, TŻ wiózł mnie do pracy, dzień targowy


Potem okazało się, że kotek przestał się odzywać i TŻ stwierdził, że musiał się jakoś wymknąć i pobiec dalej. Poszukiwania nic nie dały.
My jednak nie daliśmy za wygraną.
I wreszcie, już pod wieczór prawie, małe pojawiło się na trawniku obok skrzyżowania. Bawiło się, biegalo, zadowolone i w bardzo dobrej formie, jak na cały dzień poniewierania się.
Bardzo, ale to bardzo nie chciało się dać złapać, znowu schowało się w krzakach i chyba jakimś cudem TŻ złapał maleństwo jakoś w końcu.
Maleństwo okazało się być rudą dziewczynką (jak się dowiedziałam z forum, to ponoć rzadkość), o prześlicznej mordeczce, przepięknym futerku, miało okolo 8 tygodni i robale, z którymi chyba udało się wygrać. Otrzymało imię Amorek.
Niestety, Amorek nigdy nam nie wybaczył, że zabraliśmy ją z tego skrzyżowania, i do teraz nie możemy jej brać na ręce czy podawać leków. Koty uwielbia, psa toleruje, a my... Stanęliśmy jej na drodze do szczęścia chyba

Czasem rano przychodzi z głośnym motorkiem i wtedy można głaskać nawet brzuszek (ale nie wolno patrzeć w oczy


Taka jest nasza Amorka.