Strona 22 z 100

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 8:13
przez tanita
Postanowiłyśmy opisać to tutaj, żeby nie przeciążać wątku Stasi.
Władzio wrócił do nas, zabrałyśmy go wczoraj na skutek nieprzestrzegania warunków umowy adopcyjnej.
Bo Władzio wypadł z okna.
Z drugiego piętra.
Piszę o tym tak sucho, bo to jedyny sposób, żebym nie zaczeła płakać.
Ale zacznijmy od początku.
Jak opisałam w wątku Stasi dostałyśmy od domku Władzia alarmującego maila, że z kotkiem źle się dzieje, skoki temperatur, ogólne osłabienie, brak apetytu, utrzymywanie życia przez kroplówki. Weci podejrzewają jakąś wirusówkę lub białaczkę.
Byłyśmy przerażone, Władzio wyszedł od nas zdrowy, podwójnie zaczepiony, jego rodzeństwo jest zdrowe, wszystkie nasze domowe futra też.
To co dalej się działo to cudowne sploty okoliczności.
Domkowi Władzia wczoraj ukradziono samochód, dzięki temu mogłyśmy podjechać i zabrać Władzia razem z chłopakiem do weta. Był leczony na Książęcej. Nie mogę powiedzieć chłopak zadbał - jeździł z nim na kroplówki, sam się nauczył je robić, zamówił wszystkie potrzebne badania, RTG, morfologię, był bardzo przejęty.
Weci nie potrafili postawić żadnej diagnozy, a na domiar złego pobrali wcześniej krew tuż po kroplówce, czego nie będe komentować :evil:
Wczoraj w momencie w którym facet wyszedł na papierosa, wet w przychodni zerknął w kartę i mówi : "o wcześniej był tu przyniesiony z innej lecznicy po updaku z okna"
Pod nami ugieły się nogi.
Facet obiecywał, że nigdy nie dopuści do zagrożenia Władzia, nie będzie przy nim otwierał okna.
To było drugie piętro.
Spadł na trawnik.
Objawy zaczeły się po dwóch, trzech dniach.
Na RTG powiększona wątroba, pozatym wszystko ok.
Wcześniej chłopak był w innej lecznicy gdzie powiedzieli, że kot ma się dobrze i odesłali do domu.
W sobotę podobno Władzio przestał jeść i przewracał się z osłabienia.
Od tego czasu skoki temp, kroplówki, itp.
My nic nie wiedziałyśmy o tym wypadnięciu i pewnie byśmy się nie dowiedziały gdyby nie te zbiegi okoliczności.
Powiedziałyśmy, że zabieramy Władzia i zbarałyśmy go od razu do D.
Został z nią na noc, bo akurat miała dyżur.
Ma mieć pobraną krew.
Wszystko wskazuje na to, że te wszystkie objawy to skutek upadku.
Sama jak przyszła do nas Mruf i Nicia a ja nie wiedziałam nic o kotach czasem zostawiałam uchylone okno bo wychowana z psami nie wiedziałam, że koty mogą wskoczyć na blat. Zdarzyło się to tylko dwa razy, potem byłam chora z nerwów, no ale było...
Ale on nas okłamał, zataił, nie dopilnował.
Ja wiem, że potem robił wszystko żeby pomóc Władziowi, spał z nim przy termoforze, leczył, jezdził do weta.
Ale okłamał nas i doprowadził do zagrożenia życia Władzia.
Dlatego Władzio wrócił.
My mamy potężne wyrzuty sumienia, tym bardziej, że miałyśmy wcześniej jakieś przebłyski intuicji, że coś jest nie tak. No ale myślałyśmy, że to z powodu naszej fiksacji na Wladzia, że przesadzamy.
Ale jak widać trzeba słuchać intuicji.
Jest nam strasznie źle.
Doprowadziłyśmy pośrednio do cierpienia Władzia.
I nie można tego zapomnieć :cry:
Dziś po pracy odbieramy go z lecznicy.
Będziemy walczyć o niego.
Bardzo proszę o ciepłe myśli dla Władzia.
Przepraszam cię Władzinko, że niedopilnowałam....
Muisz żyć, musisz być ślicznym łabądkiem, żeby cie ciocia Jana opisała w Kocie...
Siostra już czeka na ciebie i wujek Sopel też.
i my...

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 8:36
przez dorcia44
smutne....... :cry:
tanita mocne kciuki dla Władzia..

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 9:05
przez smil
o kurczę :?

Biedny Władek :(
Teraz już wszystko będzie dobrze, musi być :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 9:10
przez jopop
baby - przestancie pisac glupoty ze to Wasza wina!!!

Za Władzia - kciuki!

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 9:31
przez Myszeńk@
jopop pisze:baby - przestancie pisac glupoty ze to Wasza wina!!

Dokładnie tak.
Teraz najważniejszy jest Władzio.
A Wy jesteście kocie anioły i basta.
Kciuki i ogon (też czarny) zawiązany za czarnego chłopczyka.

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 10:11
przez Ais
Ojejku :( :strach:

Mocne, mocne kciuki za Władeczka, i prosze się nie winić. To NIE JEST wasza wina. Jasnowidzami nie jesteście - na intuicji dobrze polegać, ale wiadomo - różnie bywa.

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 11:13
przez Hannah12
jopop pisze:baby - przestancie pisac glupoty ze to Wasza wina!!


Tez tak uważam.
Za Władzulka. Teraz musi być dobrze.

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 13:28
przez tanita
Z Władziem jest źle.
Jest bardzo słabiutki, dzowniłam właśnie do lecznicy.
Były ogromne problemy z pobraniem krwi, w końcu pobrano z żyły jarzmowej.
Mimo kroplówek nadal jest bardzo odwodniony.
Jest podejrzenie w kierunku jakiegoś wirusa, wyniki badań krwi mają być po 17.
Może byc tak, że był nosicielem jakiegoś wirusa i teraz na skutek wypadku on się ualtywnił, ale przecież miał już wrota otwarte do uaktywnienia przy marwticy, przy zapaleniu oskrzeli.
Siedzę i płaczę, a jestem w pracy i muszę się jakoś trzymać :cry:
Uschi pojedzie po niego ok 17.
Proszę niech on przeżyje...

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 13:47
przez CoToMa
Mocno trzymam kciuki i wysyłam ciepłe myśli.
Musi być dobrze!!!

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 13:57
przez Wielbłądzio
cholera :twisted:
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
mały, musisz żyć!!!

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 14:12
przez Jana
Władzio będzie żył. Będzie żył, długo i dobrze. Tak właśnie będzie.


:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 14:46
przez Aleba
Biedaczek...
Mocne kciuki za Władzia :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 15:48
przez Hannah12
Trzeba być dobrej myśli.
Władzulku nie poddawaj się.
Nic innego mi nie pozostaje jak trzymać mocno kciuki za kruszynkę.

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 16:07
przez tangerine1
Biedny Władziu :(
Kciuki mocno zaciśnięte
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Wto lis 06, 2007 16:09
przez smil
Właduchna, nie poddawaj się.
Wytrzymaj jeszcze trochę,
proszę

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: