PMS + Miecio. Proszę o zamknięcie wątku :).

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 06, 2007 16:07

Biedny Władziu :(
Kciuki mocno zaciśnięte
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Wto lis 06, 2007 16:09

Właduchna, nie poddawaj się.
Wytrzymaj jeszcze trochę,
proszę

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 06, 2007 16:11

Trzymam kciuki bardzo mocno.
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67128
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto lis 06, 2007 16:14

:(
Mocne kciuki za Władzia :ok: :ok: :ok:

I spóźnione życzenia dla Pestki i Sopla :birthday: (nie nadążam doczytywać)
Obrazek Przestępcy iSiedzieć

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30206
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto lis 06, 2007 16:32

Władziu trzymaj się kochany, tyle kciuków musi poskutkować!!
viewtopic.php?f=1&t=93727 koty z Platynowej

seniorita

 
Posty: 3202
Od: Pt kwi 01, 2005 22:18
Lokalizacja: Warszawa i okolice

Post » Wto lis 06, 2007 17:16

tanita pisze:Władzio wrócił do nas, zabrałyśmy go wczoraj na skutek nieprzestrzegania warunków umowy adopcyjnej.
Bo Władzio wypadł z okna.
Z drugiego piętra...


Trzymam z calych sil kciuki za Wladzia....
Walcz kocurku....

Ale mam bardzo mieszane uczucia co do jego odebrania...
Na tyle mieszane ze az postanowilam to napisac...
Facet nie dotrzymal warunku umowy, nie zabezpieczyl kota przed upadkiem z okna.
Ale poza tym - rewelacyjnie sprawdzal sie jako opiekun - po upadku polecial z kotem do weta, gdy kot zachorowal - stanal naprawde na wysokosci zadania, walczyl o niego jak lew - same piszecie - nie skapil na badania wszelakie, nauczyl sie robic kroplowki (dla wielu facetow jest to koszmar nie do pokonania - nawet jesli chca), dbal o niego z calych sil.
Nie ukrywal jego choroby przed Wami, sam zadzwonil.

Nie wiem w jakich okolicznosciach nastapil wypadek - czy do konca wynikal z glupoty czlowieka, z zaniedbania czy po prostu chwilowej nieuwagi, niedocenienia mozliwosci kota?
Wiecie w ogole jak to sie stalo?

A nawet jesli to bylo zaniedbanie - to facet - ktory jawnie kocha pokochal - ma w jego wyniku nauczke na cale zycie.
Kazdy czasem popelnia bledy.
Czy zabranie mu w tak trudnej chwili umierajacego kota o ktorego tak walczyl nie jest troszke okrutne?

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto lis 06, 2007 17:18

Blue - facet zataił upadek Władzia... Powiedział o chorobie, ale nie wspomniał co się stało przedtem (dość ważny trop przy diagnozowaniu / leczeniu, nie sądzisz?).

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto lis 06, 2007 17:52

Jana pisze:Blue - facet zataił upadek Władzia... Powiedział o chorobie, ale nie wspomniał co się stało przedtem (dość ważny trop przy diagnozowaniu / leczeniu, nie sądzisz?).


W ktorym momencie zatail?
Pytam sie nie zlosliwie, po prostu nie wiem.
Przeciez polecial z kotem do jakiejs lecznicy zaraz po upadku, tam stwierdzili ze nic sie nie stalo.
Kilka dni pozniej stan kota sie mocno zalamal, facet polecial do innej lecznicy i powiedzial ze kot wypadl z okna. To bylo w karcie.
Ze Wam nie powiedzial?
Pewnie nie powiazal, nie bylo czasu, byl roztrzesiony, duzo sie dzialo, byl w ogole czas pogadac? Przeciez wet mial w karcie informacje wiec przy wecie tez nie bylo powodu by o tym caly czas mowic.
A wczesniej po wypadku - przeciez wedlug weta nie bylo komplikacji.
Trudno zeby kazdy adoptujacy koty dzwonil z kazda sprawa do osoby od ktorej kota wzial.
Zrobil glupote lub sie zagapil (jesli to jego pierwszy kot mogl naprawde nie przewidziec szybkosci, zdolnosci lub mozliwosci kota). Wedlug weta - nic sie kotu nie stalo. Ciezko mi faceta potepiac ze nie zadzwonil z taka informacja. Sama bym nie zadzwonila.
I z reka na sercu - osoby od ktorych wzielam jakies koty - bo tez mam kilka adoptowanych przeciez - takze o pewnych rzeczach nie wiedza.
Np. o tym ze nasza Skierka pierwszego dnia u nas, majac dwa miesiace wleciala po drzewku na szafe i spadla z niej.
Przyznaje sie teraz bez bicia ;)

Przyro mi sie robi jak czytam ze facet swiadomie adoptowal kota, przeszedl przez cala procedure adopcyjna, dobrze sie nim opiekowal, gdy ten mial wypadek a potem zachorowal - wtedy walczyl o niego naprawde z poswieceniem, zawiadomil o tym fakcie osobe od ktorej kota wzial (nie musial tego robic i po przeczytaniu jego historii to az strach by mi bylo dzwonic gdybym tez kota od kogos adoptowala) - no i na sam koniec odebrano mu chore zwierze.
Nie znam faceta - moze to idiota, kretyn - ale jesli normalny (? ilu normalnych facetow tak sie zachowuje?) facet ktory popelnil blad z tym oknem - to nie chce myslec co teraz czuje :(

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto lis 06, 2007 19:16

Blue, dziewczyny otrzymały wczoraj taką informację, przeklejam z wątku na Kociarni:
tanita pisze:Cholera chyba nie przezyje, dzisiaj czekam na wyniki morfologii. Jak bede wiedzial cos wiecej dam znac. Generalnie diagnoza jest bardzo szeroka po ostatnich wizytach , od wirusa po białaczke i martwice nerwów. On ma uszkodzone 3 kręgi w kregosłupie tuz przy ogonie, wiecie cos o tym ?
cytat z maila od domku...
:cry:


Z mojego punktu widzenia to niestety nie wygląda na chęć poinformowania, że Władzio miał wypadek. A to była przecież okazja, żeby dziewczynom powiedzieć, co naprawdę zaszło, prawda?

Nie mówię, że chłopak nie pokochał Władzia, że sie nie starał mu pomóc - bo wszystko wskazuje na to, że się do Władzia przywiązał.
Ale na miejscu dziewczyn też poczułabym się oszukana.
I pewnie zrobiłabym tak samo.
Rozumiem, że w tym momencie przedkładają życie kota, o które już kilka walk stoczyły, nad uczucia człowieka, który był wobec nich (i wobec Władzia) nie do końca fair.
Ostatnio edytowano Wto lis 06, 2007 19:21 przez smil, łącznie edytowano 1 raz
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 06, 2007 19:20

Zaraz Uschi napisze co z Wadziem, bo jest już u nas.
Żeby skończyć wątek Blue - nie umniejszam zasług faceta, pisałam o tym wyraźnie.
Napisał nam w niedziele, że z kotem źle - pytał się czy nie wiemy skąd ma stłuczony kręgosłup bo wyszło tak na RTG - myślę, że nie trzeba być specjalistą, żeby wiedzieć, że może się to pojawić po upadku - czyli robił z nas idiotki.
Kiedy dowiedziałyśmy się od weta o upadku nie zabrałyśmy Władzia i nie uciekłyśmy, tylko Uschi zaczęła z nim rozmawiać. Nie było pyskówek, tylko rozmowa. Facet stwierdził w tej rozmowie, że nie zabezpieczy okien ani balkonu bo nie.
Kolejny fakt: Władzio nie został mu zabrany na amen. Facet wyjeżdza w delegacje w środę na kilka dni i sam mówił, że nie ma co zrobić z Władziem, więc ustaliłyśmy, że zabierzemy go do siebie i oddamy wtedy kiedy wróci i zobowiąże się do zabezpieczenia okien. To jedyny warunek. Czy zbyt duży?
Nie wiem.
Może opisywałam to w emocjach, ale mam do nich prawo. W rzeczywistości nie wyglądało to tak, że porywamy kota i uciekamy. To była umowa.
Od wczoraj do tej pory nie odezwał się, nawet smesa nie wysłał z pytaniem jak Władzio.
ja wiem, że może być w szoku, że może przeżywa ale jak się kocha zwierze to się chowa dumę do kieszeni i się dzwoni i pyta.
Wiem jedno Władzio o mało co nie stracił życia a i do tej pory jego życie wisi na włosku.
To wszystko co wiem.
Piszesz, że facet ma nauczkę na całe życie.
I po tej nauczce mówi, że nie zabezpieczy okien i balkonu.
Przykro mi, ale po czymś takim nie czuję się w obowiązku myśleć co on czuje.
Chcę zrobić wszystko, żeby z Władziem było OK.
A drzwi dla tego faceta mamy owarte.
I on o tym wie.
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Wto lis 06, 2007 19:24

Tanita - no i wlasnie po takim przedstawieniu sprawy jak to teraz przedstawilas - sprawa ta staje sie jasna i bez niedomowien.
I absolutnie nie mam juz zadnych pytan ani watpliwosci.
Po prostu wczesniej wygladalo to wszystko bardzo dziwnie i pozostawialo jakis taki niedosyc informacji. I absolutnie nie chcialam Was potepiac czy oskarzac - po prostu chcialam to wyjasnic.
Dzieki za te wyjasnienia :)
I nadal kciuki za Wladzia :)

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto lis 06, 2007 19:30

Wszystkie łapki mocno zaciśnięte za zdrowie Władzia :ok:
Bolek, Tygrys, Felicjan; Czarna i Ninek za TM [']

basic

 
Posty: 1399
Od: Śro cze 08, 2005 9:24
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Wto lis 06, 2007 19:46

dopiero doczytalam :(

mocne kciuki :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Wto lis 06, 2007 20:01

Pax vobiscum :twisted:

No, nie da się ukryć, ze mamy w domu mały dom wariatów... Koniecznośc koordynowania i kontrolowani akota-który-nie-widzi-i-ma-kołnierz, kota-którzy-nie-może-skakać-i-popuszcza-smrodliwą-kupkę, kota-psychicznego, kota-zestresowanego i kota-niewygłaskanego przekracza nasze skromne dwuosobowe możliwości :roll:

Władek ma prawdopodobnie (tak oceniła nieoceniona Pani Doc) skrzwdzoną śledzionę, na dodatek.

Białaczki nie ma, test wyszedł ujemny.

Na razie mamy go maks. często karmić po małej ilości, dawać węgiel i pilnować, żeby absolutnie nie skakał (co oznacza dla niego siedzenie przez większość czasu w transporterku, a dla naszych uszu katowanie potencjałem jego płuc..). Cieknie z niego śmierdząca rzadka kupa, ale normalną tez zrobiła :)

Garnie się do nas, ociera, mruczy, myje się, bawi się kasztankiem, choć słaby, wymizerowany i wychudzony jest straszliwie...

Wyniki krwi są strasznie dziwaczne, wysokie leukocyty, wszystko inne rozjechane, zobaczymy, co nam jutro powie D. Grunt, że nie ma białaczki. Szykuje się za to USG u dr Marcińskiego - tą śledzionę trzeba zbadać...

Przepraszam, ze piszę nie składnie, jesteśmy na ostatnich nogach...

Dziękujemy za kciuki, za dobre myśli i ciepła energię...

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Wto lis 06, 2007 20:19

:( trzymam kciuki. Bardzo mocno :ok:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18679
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: grubysnake, Silverblue, zuza i 120 gości