» Pon kwi 14, 2003 13:01
Martwi mnie Mi-Norka. Zawsze myślałam, że to Mika jest kotem neurotycznym, tymczasem to mała się wycofała. Wczoraj zauważyłam, że ma pękniętą skórę na lustrze nosa (to się chyba tak nazywa), jest osowiała, apatyczna i straciła apetyt. Poleciałam zaraz do weta (tego samego, co z Misiem) - spytał, czy koty się biją. Nie zauważyłam, ale może jak nas nie ma w domu? Norka miała temperaturę 39,5, ma też zaczerwienione dziąsła (wet mówi, że jeszcze jej się wyrzynają zęby (ma teraz jakieś 10,5 miesiąca). Osłuchał ją, ale nic nie wysłuchał, miała bardzo spocone łapki - może to ze strachu. Dał antybiotyk (zastrzyk), do powtórzenia jeszcze 2 razy, co 48 godzin. Ki diabeł? Czy ona się tak stresuje? Czy boi się Misia, który coraz śmielej sobie poczyna i zachowuje się, jakby z nami był od zawsze? (Rzeczywiście, to on stał się liderem tej grupy, dzisiaj obie przegonił po mieszkaniu - wyraźnie chce się bawić). Z Mi-Norką jest ten problem, że trafiła do nas z piwniczno-podwórkowego środowiska, z początkami kociego kataru. Została zaszczepiona, ale może już była chora i szczepionka nic nie dała? Wet powiedział, że jeśli ta temperatura 39,5 będzie się powtarzać, to trzeba zrobić testy na HIV. Co będzie jak wyjdzie pozytywny? Odpowiedzcie mi bo zwariuję ze strachu...