MAJORKOWI: Samo życie...
Napisane: Pon kwi 07, 2003 10:26
Stało się - do Miki i Mi-Norki dołączył Miś. (Mogę pisać nieskładnie, bo druga noc nieprzespana)
Rysopis: rudy grzbiet, na głowie aż po barki trzy ciemne paski, pierś śnieżnobiała, łapki przednie kawa z mlekiem, ogon (bardzo okazały) rudy z białymi paskami, boki łaciate - jak mleczny cukierek toffi.
oczy: orzechowe
pyszczek: kawa z mlekiem, nosek różowy
Wiek: 6,5 miesiąca (urodzony najprawdopodobniej między 15 a 21 września 2002).
Usposobienie: łagodności kot, pogodny i gadatliwy:).
Miś przybył w sobotę po południu. Był bardzo wystraszony. Obie koty przyjęły go wrogo (obwąchały klatkę, a kiedy otworzyłam ją, Mika zaczęła obwąchiwać główkę Misia, ten wysunął pyszczek ku niej, a ona wtedy phhhh!!! i wrrrr! Spojrzał zdziwony i przestraszony - do tej pory mieszkał z siedmioma kotami i psem w przyjaźni. Wcisnął się między walizkę i ścianę w garderobie, później przeniósł się pod łóżko, wyszedł dopiero w niedzielę wieczorem. Przez ten czas nie chciał jeść, nie wychodził do kuwety, może dlatego, że Mika i Minorka jak dwie furie warowały prychając i sycząc. Bardzo miauczy, zwłaszcza nocami - wydaje mi się, że woła swoich dotychczasowych towarzszy. Jest bardzo łagodny, daje się głaskać, przychodzi na wołanie "Misiu chodź" i ociera się o ręce i nogi. Wczoraj wieczorem pięknie bawił się piłką tenisową, sznurkiem i myszką. W nocy skorzystał z kuwety (są w tej chwili trzy). Wygląda na to, że Mika - do tej pory wycofana i ustępliwa - przejęła dowodzenie. Norka kompletnie zdziczała, nie daje się głaskać, nie przychodzi spać do mnie, prawie przestała jeść, bez przerwy go obserwuje, wręcz hipnotyzuje wzrokiem. Miś wciąż próbuje zbliżyć się do nich, widać że nie rozumie tej sytuacji, a ja mam wyrzuty sumienia, że wyrwałam go z jego środowiska. Gdyż tym razem nie była to pomoc kotu (przynajmniej na tym etapie), ale człowiekowi. W tym tygodniu będę go kastrować, później zostanie zaszczepiony. Na pewno u mnie będzie miał lepsze warunki, ale on bardzo tęskni. Okazał się starszy niż mi początkowo mówiono, bałam się strasznie że dopadnie Mi-Norkę, ale wszyscy jesteśmy w takim stresie, że nikomu ani w głowie sekscesy!
Zrobiłam mu kilka zdjęć, w tym tygodniu pewnie jakieś prześlę do Estravena. Wiem, że czas na aklimatyzację jest tu niezbędny, ale będę Wam wdzięczna za wskazówki, jak zwierzakom (i nam) pomóc.
Rysopis: rudy grzbiet, na głowie aż po barki trzy ciemne paski, pierś śnieżnobiała, łapki przednie kawa z mlekiem, ogon (bardzo okazały) rudy z białymi paskami, boki łaciate - jak mleczny cukierek toffi.
oczy: orzechowe
pyszczek: kawa z mlekiem, nosek różowy
Wiek: 6,5 miesiąca (urodzony najprawdopodobniej między 15 a 21 września 2002).
Usposobienie: łagodności kot, pogodny i gadatliwy:).
Miś przybył w sobotę po południu. Był bardzo wystraszony. Obie koty przyjęły go wrogo (obwąchały klatkę, a kiedy otworzyłam ją, Mika zaczęła obwąchiwać główkę Misia, ten wysunął pyszczek ku niej, a ona wtedy phhhh!!! i wrrrr! Spojrzał zdziwony i przestraszony - do tej pory mieszkał z siedmioma kotami i psem w przyjaźni. Wcisnął się między walizkę i ścianę w garderobie, później przeniósł się pod łóżko, wyszedł dopiero w niedzielę wieczorem. Przez ten czas nie chciał jeść, nie wychodził do kuwety, może dlatego, że Mika i Minorka jak dwie furie warowały prychając i sycząc. Bardzo miauczy, zwłaszcza nocami - wydaje mi się, że woła swoich dotychczasowych towarzszy. Jest bardzo łagodny, daje się głaskać, przychodzi na wołanie "Misiu chodź" i ociera się o ręce i nogi. Wczoraj wieczorem pięknie bawił się piłką tenisową, sznurkiem i myszką. W nocy skorzystał z kuwety (są w tej chwili trzy). Wygląda na to, że Mika - do tej pory wycofana i ustępliwa - przejęła dowodzenie. Norka kompletnie zdziczała, nie daje się głaskać, nie przychodzi spać do mnie, prawie przestała jeść, bez przerwy go obserwuje, wręcz hipnotyzuje wzrokiem. Miś wciąż próbuje zbliżyć się do nich, widać że nie rozumie tej sytuacji, a ja mam wyrzuty sumienia, że wyrwałam go z jego środowiska. Gdyż tym razem nie była to pomoc kotu (przynajmniej na tym etapie), ale człowiekowi. W tym tygodniu będę go kastrować, później zostanie zaszczepiony. Na pewno u mnie będzie miał lepsze warunki, ale on bardzo tęskni. Okazał się starszy niż mi początkowo mówiono, bałam się strasznie że dopadnie Mi-Norkę, ale wszyscy jesteśmy w takim stresie, że nikomu ani w głowie sekscesy!
Zrobiłam mu kilka zdjęć, w tym tygodniu pewnie jakieś prześlę do Estravena. Wiem, że czas na aklimatyzację jest tu niezbędny, ale będę Wam wdzięczna za wskazówki, jak zwierzakom (i nam) pomóc.