» Nie sty 19, 2014 12:46
Re: JKM Cykor, Maluda i mgr Gremlin.
Gremlin strasznie Cię nie ma, Kocie. Nie ma Cię w nocy, dzisiaj Klops położyła się na poduszce, tam, gdzie zawsze spałeś z nami nocy, i pyrkotała. Byłam na nią zła, że się tak wpieprza na twoje miejsce jak tylko się zwolniło, ale potem pomyślałam, że może chce nas pocieszyć. Ten mały koci przygłup nie ma za grosz twojej klasy w mizianiu się, bezceremonialnie wpycha łebek pod rękę i ślini się. Nie tak, jak Ty, pełen wyczucia, elegancji, dumy. Kładłeś się delikatnie obok i pozwalałeś głaskać, bez żadnej nachalności. Czekałeś wieczorem, aż się położymy i układałeś ostrożnie stąpając na poduszce, omijając dziecko, tak, żeby Twój łebek leżał na ramieniu Dużego. Potem z westchnieniem zadowolenia zasypiałeś.
Nie ma Cię w dzień. Nie leżysz na łóżku, na fotelu ani na drapaczku. Nie biegniesz do kuchni, jak tylko któreś z nas tam idzie, w nadziei, że coś ci wpadnie do michy. Nie przybiegasz na wołanie "kootyy" ani na "Kloopsik i "Cykoreek" narażając się na moje kpiny "a to ty jesteś Cykorek, ciekawe".
Usunęłam ten mały szpital z pokoju, wszystkie kroplówki, igły, strzykawki, nieotwarte płyny. Resztę puszki zje Cykor. Oddam to, co zostało do lecznicy, Twoja insulina przyda się kotu pani doktor, która o Ciebie walczyła. Schowałam glukometr, i tę nieprawdopodobną ilość pasków do niego, które kupiłam, żebyśmy mieli, jak już wyzdrowiejesz i będziemy żyć kontrolując twoją cukrzycę. Już mieliśmy obgadane z Dużym, że będziesz z nami jeździł, bo nie zostawiłabym Cię nikomu.
Umyłam wczoraj parapet, były tam jeszcze twoje ślady.Nie pozbywam się Ciebie z domu, tylko usuwam wszystko, co przypomina mi, że nie dałam rady Cię uratować. Że nie zorientowałam się wcześniej, że tym razem jesteś poważnie chory. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
Jak już odszedłeś, wyjęłam Ci wenflon, szwy, którymi była przyszyta sonda, zdjęłam pampersa. Ostatni raz pogłaskałam ślady po wenflonach, pocałowałam pokłute uszka, pogłaskałam pod bródką. Prawie dwa tygodnie walki o Ciebie, został z Ciebie cień tego kota, którym byłeś.
Mam nadzieję, że z czasem zapomnę ten obraz i zostaniesz w moich wspomnieniach takim, jakim byłeś - dużym, pięknym, wyjątkowym Kotem, z błyszczącymi oczami, na widok którego wszyscy pytali "on jest rasowy??".
Przespałam dziś pierwszą noc bez pobudek na kroplówki, zastrzyki, mierzenie cukru, głownie dzięki hydroksyzynie. Sen był ciężki, duszny, lepki, nie mogłam się rano obudzić. A i tak pierwszą myślą było "cukier u Gremka, zaspałam!!!". A potem łzy.
I tak sobie ryczymy z Dużym na zmianę, opłaczemy Cię Kocie tak, jak na to zasługujesz.
Pływanie pod prąd wyrabia mięśnie.