KORALIK-już chyba koniec strajku głodowego

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 01, 2007 16:15 KORALIK-już chyba koniec strajku głodowego

Pani Ela znalazła małego kocurka na ulicy, rozwalonego przez samochód. Właściwie wydawało się, że nie ma co zbierać. Ale pozbierała. Kilku wetów odmówiło leczenia, bo "sprawa beznadziejna". Pani Ela nie ustępowała. Znalazła jednego, który może wielkiej wiary nie miał, ale przynajmniej zrobił wszystko, żeby pomóc. Kocię było już jedną łapką na TM. Ale ciągle się oglądało, zwlekało z dalszą drogą, na coś jakby czekało. Pani Ela zaparła się mocno nogami, chwyciła go za ogon i ściągnęła z Tęczowego Mostu.

Kiedy rany zostały już zagojone, niebezpieczeństwo dla życia minęło, trzeba było zabrać się za rehabilitację łapki. Zaczęły się wielomiesięczne masaże, nacieranie łapki maściami, gimnastyka. Po jakimś czasie, mimo że widać było wyraźnie reakcje bólowe kociątka, on sam zaczął jej pomagać.

Pani Ela jest wielką kociarką :twisted: Miała piękne futerka. Ale ten był jej ulubieńcem. Może dlatego, że uratowany od śmierci...

Żyli sobie szczęśliwie, futerka, Pani Ela i ten mały, dzielny rozbójnik :D
Pani Ela zachorowała. To straszna choroba, mimo to walczy z nią bardzo dzielnie. Pewnego dnia okazało się, że to przewlekłe zapalenie oskrzeli to alergia na sierść... Chemioterapia, operacje, usuwanie narządów, masy antybiotyków, nic dziwnego, że organizm nie reaguje na antyalergeny. Trzeba oddać "w dobre ręce" dużą część swojego życia, swoją wielką miłość, swoich najkochańszych. Nawet nie próbuję myśleć, co się wtedy czuje.

Jedna z pierwszych adopcji to była Misia, kociczka, wielka miłość naszego bohatera. Nie rozstawały się ze sobą. Prawdziwe, głębokie uczucie. Gdy Misia zniknęła, mały czarnuszek - bohater opowieści - przestał jeść, stracił całą wolę życia, odmówił współpracy z człowiekiem. Pani Ela zawiozła go do szpitala, na kroplówki. Odmawiał przyjmowania pokarmu. To było wczesną wiosną 2006 roku.

6 marca 2006 roku, po półrocznej ciężkiej walce, zapadł wyrok... mój rudy Fuksiu ma chłoniaka w żołądku i przerzuty do płuc. Nie chcę teraz o tym pisać. Jeszcze nie mogę spokojnie opowiadać.

Następnego dnia zadzwonił doktor Fuksia. Powiedział, że w szpitalu jest kocurek, który traci dom przez chorobę opiekunki. Wtedy poznałam przyczyny, dlaczego znalazł się w szpitalu i co się z nim stanie, jeśli nie znajdzie się dla niego NAPRAWDĘ DOBRY domek. Teraz wiem, że doktor mnie trochę okłamał, bo Pani Ela na pewno nie skrzywdziłaby zwierzątka i zostałby z nią - mimo alergii - tak długo, aż zapewniłaby mu szczęśliwe życie. Ale doktor koniecznie chciał spowodować, żebym to własnie ja go zabrała... chciał mi ułatwić rozstanie z Fuksiem, zająć innym kotkiem wymagającym opieki. Wiedział też, ile znaczą dla mnie moje kotki (w domu była jeszcze Femka) i to dla niego była gwarancja, że kocurek pójdzie w "dobre ręce".

Miałam do doktora trochę żal, że nie szanuje mojego bólu, że odciąga mnie od mojej rozpaczy... teraz go rozumiem i uważam, że zrobił dobrze.


Po pracy pojechałam do lecznicy. Dopiero gdy tam dotarłam zorientowałam się, że wcześniej nie zapytałam o żadne szczegóły. Nie wiedziałam, ile lat ma kot, czy jest zdrowy, jakie ma futerko. Jakoś nie było to dla mnie ważne. Po prostu jechałam tam PO KOTA, który potrzebuje domku, potrzebuje ciepła i opieki.

Do domu wróciłam z czarnym Koralem - bo to on jest bohaterem tego wątku. Koraliś jest ze mną od 7 marca 2006 roku, ale dopiero całkiem od niedawna wydaje mi się, że pozwala mi być swoją Dużą :D

Dziękuję Bogu, że tak ułożył wszystkie wydarzenia, że Koraliś jest ze mną. To kot bardzo niezależny mentalnie, ale przez to jego zezwolenie na głaski to dla mnie wielki zaszczyt. Już nigdy nie wróciły kłopoty z jedzeniem. Koraliś adoptował się szybko. Łatwo pozwolił mi się pokochać, a teraz widzę, że i ja jestem dla niego ważna.

Na przełomie października i listopada 2006 roku trafiła do mnie mała, około 3-miesięczna Zosia. Miała być tymczasem. Ale tak bardzo zakochali się w sobie z Koralisiem, że nie miałabym nawet odwagi myśleć o ich rozdzieleniu. Czasami, przebiegając jak torpedy w kocich gonitwach, sieją istne spustoszenie :twisted: . A jak ostatnia kretynka cieszę się, że ta kocia para demoluje dom, bo to dowód na to, że jest im ze mną dobrze, że czują się bezpieczne, że Koralisiowi już nic nie grozi. Jest zdrowy (to sprawdziła wetka :twisted: ), radosny i - mam nadzieję - szczęśliwy. I jeśli tylko Bóg pozwoli mi zachować zdrowie, będziemy ze sobą do końca świata i jeden dzień dłużej.


Gdy to piszę, Koraliś właśnie śpi obok mnie na kanapie i nawet nie podejrzewa, że właśnie robi karierę w necie :smiech3:
Ostatnio edytowano Nie cze 10, 2007 20:54 przez Femka, łącznie edytowano 6 razy
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto maja 01, 2007 16:20

No nareszcie jest Twój wątek..
Piękna opowieść.. :1luvu:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28886
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Wto maja 01, 2007 16:21

Piękna historia, Femko :)
Moc pozdrowień dla Ciebie i Twojego szczęśliwego stadka!

Callisto

 
Posty: 1803
Od: Wto lis 29, 2005 10:33
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 01, 2007 16:24

bardzo dziękuję, ża zajrzałyście :D
Opowieści o moich futerkach zawsze wywołują we mnie ogromne wzruszenia.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto maja 01, 2007 16:34

Femko,
wzruszająca historia. Życzę dużo, dużo zdrowia.

I jeszcze chcę napisać, jak bardzo mądrą myśl zawarłaś w swoim podpisie o dojrzałości i odpowiedzialności opiekuna.
Moje koty za TM: Gaja - 4 lata; 21.09.2009 Bobik - 8 lat; 16.08.2018 Myszka - 14,5 lat; 17.01.2020 Szymek - 19 lat; 07.05.2021 Kuba - 17 lat; 28.03.2022

Koty z Opola pod moją wirtualną opieką: Skarbinka - 16.02.2010 Maskotka - 22.10.2010 Fatimka - 01.11.2010 Irenka - 29.06.2012
Roki - 16.08.2012
Henio ze Szczecina - lipiec 2022
Bibi - 17.08.2022

Szymkowa

 
Posty: 4656
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Wto maja 01, 2007 16:37

dziękuję :oops:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto maja 01, 2007 16:38

Opowieść o kotach, którym szczęśliwie układa się życie- bo trafiają na mądrych i kochających Dużych(wet i Ty) :D
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Wto maja 01, 2007 16:43

ja i wet to tylko końcówka łańcucha dobrej woli. Pani Ela przez ponad rok masowała, smarowała i gimnastykowała kotka wiedząc, że łapka do całkowitej sprawności nie wróci nigdy. A przede wszystkim nie dała wiary konowałom, którym nie chciało się nawet walczyć ze stanem zapalnym połamanego futerka.

Dziękuję za miłe słowa :oops:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto maja 01, 2007 16:57

Femko, w końcu! :D
Koraliś na forum nie debiutuje, on tu szukał domu http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=39 ... 7036c3a553

jest rzeczywiście kochanym kotem, prawdziwą przylepką :D
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 01, 2007 17:22

Koraliś jest po prostu niemożliwy. :lol: Zwykle, gdy rano wstaję, biegnie razem z Zosią i Femką do miseczek (Milusia chwilowo się nie ujawnia :lol: ). Ale czasami ma taki dzień, że nie chce mu się wstać. Podnosi łepek i obserwuje, jak podnoszę się z łóżka (KOraliś jako jedyny z całej czwórki sypia wyłacznie ze mną :lol: ). Muszę z jego miseczką podejść do niego, żeby powąchał i dopiero wtedy wstaje na śniadanko :twisted:

Poza tym jest gadułą niesamowitym. Całymi godzinami potrafi łązić po mieszkaniu i pomiaukiwać :D Na początku wpadałam w panikę, bo myślałam, że coś mu jest (Fuks krzyczał tylko, jak coś ode mnie chciał, podobna jest Femcia). Dopiero potem się uodporniłam :lol:

Pani Ela opowiadała mi o "super dziewczynach", któe pomagały jej znaleźć domki dla kotów. Jaki świat jest mały... :lol:


Hmmm, ale mój domek nie był do końca wymarzony dla Koralisia, bo nie jest kotkiem wychodzącym.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto maja 01, 2007 17:34

Femko super, że wreszcie jest wątek Koralika, to bardzo kochany kot :D
„Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie – to wieczna Treblinka”. -Isaac Bashevis Singer

"Zawsze warto być człowiekiem,
Choć tak łatwo zejść na psy!"
- Ryszard Riedel, Mirosław Bochenek

“Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” — Dave Ramsey
https://www.gismeteo.ru/weather-lodz-3203/

iwcia

 
Posty: 9144
Od: Czw kwi 28, 2005 6:52
Lokalizacja: Miasto włókienników :)

Post » Wto maja 01, 2007 18:03

pewnie, że kochany :twisted: Ja zawsze zanim wezmę kota, robię mu test na "KOCHANOŚĆ" :ryk: :smiech3:


na razie wszystkie przechodzą pozytywnie :lol:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto maja 01, 2007 18:07

No, w końcu się zmobilizowałaś do założenia wątku swoim kotom :twisted:

Ale warto było czekac :D Piszesz tak, że aż mi żal, że Koraliś nie jest moim kotem :D :wink:

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 01, 2007 18:12

Rustie pisze:No, w końcu się zmobilizowałaś do założenia wątku swoim kotom :twisted:

Ale warto było czekac :D Piszesz tak, że aż mi żal, że Koraliś nie jest moim kotem :D :wink:



no, no, na ten temat to tracę poczucie humoru :ryk:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto maja 01, 2007 18:15

w najbliższych dniach zmobilizuję się, żeby poświęcić trochę czasu Femci,(skubnęłam nicka :twisted:), którą wyjątkowo perfidny wet w grudniu skazał na śmiertelny stres tylko po to, żeby zarobić jakieś marne grosze i Zosi, która w piątek jedzie na ciachanie. Obie te kotki solidnie oberwały od ludzi
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aga66, Meteorolog1 i 145 gości