Strona 1 z 101

Syberyjczykopodobny... jestem TORIL, napewno facet:))

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 11:13
przez Anka
Do naszego schroniska trafiła w dramatycznych okolicznościach śliczna koteczka. Dramatyzm polegał na tym, że została znaleziona z puszką na główce. Zauważył ją jakiś chłopak, wezwał pogotowie weterynaryjne, puszkę udało się zdjąć, a kotkę przywieziono do schroniska. Dzikie kotki nie trafiają do nas, ale ta długowłosa piękność wyglądała na zagubioną domową i myślano, że zachowuje się dziko w wyniku szoku. Niestety - koteczka jest u nas od ponad miesiąca i wciąż jest dzika. Najpierw siedziała w klatce, potem jakimś cudem otworzyła sobie (jedyny wypadek) i rano zastałyśmy ją swobodnie chodzącą po kociarni. Hmmm... raczej swobodnie chowającą się po kątach. Miałam nadzieję, że chodząc tak stopniowo oswoi się z obecnością człowieka i chociaż trochę zaufa. Nic z tego :( . Ostatnio znowu złapałyśmy ją do klatki, chcemy być bliżej niej. To klatki wystawowe, spore. Dostała imię Sebi, chociaż bardziej przypomina norwega. Pręgowana buraska o długiej sierści i ogonie jak kita. Wygląda na młodą. Nie jest agresywna, preferuje ucieczkę a nie atak, ale przyparta do muru może skoczyć (raz próbowałam dotknąć ją w klatce). Normalnie jednak sprzątam u niej, zmieniam miseczki, kuwetkę, a ona obserwuje wciśnięta w tył klatki. Na swobodę nie bardzo się nadaje. Jej długi włos wymaga pielęgnacji, ma kołtuny na brzuchu.
Dla niej ideałem byłby domek, który popracowałby nad jej oswojeniem. Oswojona napewno znalazłaby domek, bo jest po prostu urocza, niemal rasowa z wyglądu. U nas trudno o oswojenie, jesteśmy w pracy 8 godzin, a czas ten dzielimy między wiele kotów, sprzątanie, zabiegi weterynaryjne, dla Sebi zostaje minimum czasu. Aha, z kotami mała żyje dobrze. Ona zresztą jak pisałam nie należy do agresywnych. Tylko przerażona.
Chętnej do oswojenia osobie pożyczymy klatkę wystawową (na początek, bo wypuszczona luzem w mieszkaniu zacznie się chować i będzie tak jak w kociarni, latami tak może żyć).
A oto Sebi:

http://img104.imageshack.us/img104/5273/sebier6.jpg
http://img105.imageshack.us/img105/1272/sebi2uz0.jpg

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 11:22
przez gagatek
Jakie piękne kociszcze :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Kciuki za domek :ok:

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 11:24
przez aneta od zwierzyńca
Uwielbiam oswajanie.....tylko mam teraz wlaśnie koteczkę w trakcie udamawiania, a poza tym brzuch juz pęka w szwach...czerwiec się zbliża wielkimi krokami....
Trzymam więc kciuki za wszelkie ambitne decyzje

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 12:49
przez Wawe
Piękna koteczka. :love:

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 14:34
przez Tweety
śliczna kociuszka :1luvu:

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 15:38
przez Izabela
Sebi dla zucha, kto oswoi kotucha? :wink:

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 18:06
przez Lena
Piekna. Byc moze faktycznie w domu szybciej sie oswoi... o ile kiedys byla domowa. Byc moze to dziki efekt wypuszczania pseudorasowego norwega przez kogos w okolicy. Eh ludzie. Taki piekny kot, taki wymagajacy wlos, no i co z nia czynic... Trzymam kciuki za to zeby ktos sie zakochal na zaboj i wzial tego stracha do siebie.

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 19:32
przez yvet
pewnie ze w warunkach domowych szybciej sie oswoi niz w schronisku, a moze nawet sie okazac ze jest oswojona....tylko schronisko tak na nia dziala...mnostwo kotow, klatki, niepewnosc....wiec wpada w panike. No i jeszcze trzeba pamietac ze niewiadomo co sie z nia dzialo zanim tam trafila. Typowo dzikie koty raczej sa bardziej agresywne...a ona sie po prostu boi, wiec moze byla krzywdzona. Mysle ze nadaje sie do kazdego domu gdzie okaza jej troche zrozumienia i cierpliwosci...tylko bez klatki pliiss..................:cry:

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 19:48
przez biamila
No to hopsiamy do góry!

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 19:48
przez MariaD
yvet, czasami klatka to najlepsza metoda na przekonanie takiego kota, że nikt nie chce go skrzywdzić. Kot czuje się w niej bezpiecznie - to jego "dom", gdzie nic zlego go nie może spotkać. I uczy się, że ludzkie dlonie niosą samo dobro: jedzenie, wodę, przysmaki i dotyk, który nie boli.
Zasłonieta w części klatka gdzie kot może obserwowac dom, domowników, hałasy domowe, inne koty i ich relacje z ludźmi jest lepszym rozwiązaniem niż przerażony kot wciśnięty w najciemniejszy kątek i bojący się wyjść by skorzystać z kuwety czy napić sie wody i coś zjeść.

Wg mnie klatka przyspiesza w wielu przypadkach oswojenie kota z ludźmi.

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 19:55
przez yvet
niewiem....ja polecala bym raczej budke dla kota czy cos w tym rodzaju...jak sie ma kot poczuc jak w domu bedac w klatce?? Jak ma poznac teren aby sie z nim oswoic ?? Jak ma szukac kontaktu skoro jest zamkniety i ma wszystko pod nosem?? Moze to jest skuteczne...ale niewiem...mnie sie osobiscie kojarzy z wiezieniem jakims....

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 20:03
przez yvet
oczywiscie nieznaczy ze wyniosla bym mu jedzenie i kuwete na drugi koniec mieszkania, ale jak najblizej jego "kryjowki" i pomalutku , co karmienie przesuwala o kawalatek obserwujac oczywiscie kotka zeby z glodu nie padl bo sie boi wyjsc za daleko.....

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 20:03
przez Fraszka
yvet, poczytaj sobie ten watek, może zrozumiesz metodę "klatkową" w przypadku takich kotów :wink: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=52616&start=0

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 20:15
przez MariaD
yvet pisze:niewiem....ja polecala bym raczej budke dla kota czy cos w tym rodzaju...jak sie ma kot poczuc jak w domu bedac w klatce?? Jak ma poznac teren aby sie z nim oswoic ?? Jak ma szukac kontaktu skoro jest zamkniety i ma wszystko pod nosem?? Moze to jest skuteczne...ale niewiem...mnie sie osobiscie kojarzy z wiezieniem jakims....

Teren pozna jak już będzie na tyle czuł się sowbodnie by nie bać się otaczającego go nowego świata. Klatkę zostawia się otworem i kot zwiedza po malutku pomieszczenie, często wracjąc do klatki jako do bezpiecznego schronienia.

O kontakt z kotem łatwiej w klatce niż pod łóżkiem czy za szafą. ;) Podejscie kota do ręki, otarcie się to już szukanie kontaktu.

Znajomy ma kotkę-dzikuskę z kociakami. Na początku rodzina mieszkała w klatce. Potem znajomy chciał "polepszyć" kotom byt i przygotował luksusowe posłanie poza klatką. Przeniósł kociaka, jak wracał po drugiego to kocica z tym pierwszym leciała spowrotem do klatki.

Nie twierdzę, że wszystkim kotom klatka jest potrzebna, ale warto od tego zacząć.

PostNapisane: Śro kwi 25, 2007 20:20
przez yvet
jasne ze poczytam, czlowiek sie niby cale zycie uczy wiec czemu miala bym nie skorzystac.....choc na sama mysl o klatce mnie ciarki przechodza...Ja nieznam metod profesjonalnych, ale gora tydzien trwalo mi oswajanie "dzikuskow"...... Mialam kiedys tchorzofretke oswajana ponoc metoda klatkowa(wlasnie wtedy dowiedzialam sie ze takowa metoda istnieje)...jak ja zabieralam podawano mi ja w rekawicy...strasznie dziabala.....