Witaj Iwonko. Cieszę się, że już jesteś
Marcelibu, Milusia w czwartek pojechała do Pani Doktor, ale ja już wiedziałam, że szczepienie jest mało prawdopodobne. Wydawało mi się, że coś się zaczęło dziać w nosku. Wetka potwierdziła, że u Milusi są początki kataru przezroczystego (cokolwiek to znaczy
). W płucach szmeru nie ma. Wetka powiedziała, że antybiotyku w żadnym wypadku nie podajemy, bo kocinka od kwietnia połknęła już pół apteki. Za radą Pani Doktor bierzemy zylexis (nie mam pojęcia, co to jest, ale podniesie Milusi odporność). To się bierze seriami trzy razy co drugi dzień. Dzisiaj był drugi zastrzyk.
W dodatku bedę jej wkraplać do noska wodę morską, to samo, co dostaje Pusia.
Ma kichawę Milusia i nawet dzisiaj śniadanka nie zjadła
Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie.
Za to muszę Milusię pochwalić za to, że bardzo jest grzeczna w samochodzie. Ponieważ nasz koszyk-transporterek pozostaje w dyspozycji Pusi i jest pełen jej wirusów, Szczypiory zostały bez środka transportu. Wożę więc Milusię luzem i ona sobie grzeczniutko siedzi na przednim siedzeniu i wystawia łepek do głasków. A jak długo nie miziam, to piszczy, albo pakuje się na kolana
Więc w ramach profilaktyki prawa ręka zamiast na kierownicy, jest na jej głowie. Zdejmuję tylko na zmianę biegów