Strona 1 z 43

Tygryś-Arni żegna się z nami zza drugiej strony lustra-list

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 12:33
przez mamucik
Dzięki temu forum uwierzyłam rok temu, że niemożliwe jest możliwe :)
I teraz już troszkę wierzę, że się uda.

Bardzo szukam domku, choćby domku tymczasowego dla przyjaciela Tygrysia, tyle osób tak dobrze mu tu życzyło :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=38 ... sc&start=0

Tygrys miał dwóch przyjaciół - Ulubieńca i ....Tygryska. Tak jakoś mało orginalnie zostało :oops: - Tygryś i Tygrysek

Od wakacji opiekę nad grupką Tygryska przejęła druga opiekunka. Ja dokociłam się ponad wszelki plan, a przy pozostałych innych ulicznikach, gdzie jestem jedyną karmicielką - nie było mnie stać finansowo na 100 % załogi. Zatem uzgodniłyśmy z tą Panią, że okresowo ona przejmie opiekę nad nimi. Prosiłam, zeby w razie jakichkolwiek problemów Pani ta kontaktowała się ze mną.

Tydzień temu zadzwoniła - okazało się, że Tygrysek jest od początku stycznia w lecznicy na Kosciuszki. Pojechałam do niego i nie poznałam go.
Półślepe, zwinięte futerko wciśnięte w kąt klatki.
Najgorsze jest to, że nie widzi na jedno oczko, o czym nawet mi Karmicielka nie wspomniała. Kociak miał koci katar i odświerzbowe zapalenie skóry. Jest już wyleczony. Nie zarazi innych kotów.
Przed nim wizyta u okulisty. Nie dałam rady wziaść go w ciągu tego tyg. do weta. Mam w domu koci szpital, a Karmicielka sama nie chce pojechać. Niemniej - może z pomoca miki - trafi do naszego wrocławskiego Kiełbowicza, okulista musi to oko zobaczyć. Wg mnie - ale żaden ze mnie okulistyczny autorytet - ma rozerwaną rogówkę.
Tyle medycznej relacji.

Mam teraz ( okresowo mam nadzieję ) 16 kotów i choć serducho mi pęka, nie mogę mu pomóc. I to nawet nie o ilość chodzi, tylko o to, że moje kocury go dopadną, a nie mam mozliwości oddzielenia go od nich.

Karmicielka chce wypuścić go na ulicę. To wyrok dla niego - on nie widzi, prędzej czy póżniej zabije go samochód, albo rozszarpie pies.
A nadto do piwnicy, w której mieszka, czas jakis temu przygarnął sie olbrzymi dziki kocur - bardzo bije Tygrysia. Tygryś jest drobniutki i strasznie się go boi. Myślę, że to oko to może być wynik jego ataków.

Znam Tygryska od urodzenia - on jeden z całego rodzeństwa pozostał na ulicy. To młody kot - ma 2,5 roku. Tyle już przeszedł. Pamiętam go jak szalał z listkami, było w nim tyle radości.
Potem wyrzucono go wraz z rodzinką z piwicy.
Jego mama zamieszkała u mnie, siostra i brat zginęli pod kołami. Jego ukochanego brata - bardzo wówczas chorego, wzięłam z ulicy. Przygarnęła go znajoma, nie mogła wziąść dwóch.
Jak on wtedy strasznie płakał, nigdy nie widziałam, zeby kot tak rozpaczał.
Został sam.
Przeniósł się do piwnicy obok, tam, gdzie mieszkał Tygryś. Tygryś i Ulubieniec przygarnęli go i uznali za swego.
Zaprzyjaźnił się z pewną koteczką. Byli nierozłączni i TYgrysek znów poczuł się bezpieczny. Pewnego dnia koteczka nagle zaginęła, w tym samym czasie zaginęły też dwa wychodzące domowe, a Tygryś był tak przerażony, że od dnia zaginiecia koteczki przez tydzień nie wychodził z piwnicy.
Nie wiem, co wówczas widział, ale od tamtego czasu przestał być radosnym kotem. Nie szukał nawet swojej towarzyszki, jakoś tak zapadł się w siebie.
W piwnicy w tym tez czasie pojawił się wielki, zagłodzony, dziki kocur.
Upodobał sobie Tygryska do bicia. Rano mieszkająca w tych blokach karmicielka znajdowała w piwnicy ślady krwi i kłaczki, takie jak Tygryska.
I Tygrysek zaczął chorować, bo bojąc nocować w piwnicy - spał pod samochodami.
Już wtedy prosiłam drugą Karmicielkę o wzięcie go do siebie. U mnie banda rozrosła się tak, ze nie miałam jak to zrobić. Niestety, gł z uwagi na swojego starego kota uznała, że jest to niemożliwe.
Zaczynam więc szukać mu domku, zwróciłam się też o pomoc do wrocł. kociego życia, pojawiają się tam domki i stałe, i tymczasowe. Tylko kto da szansę ulicznikowi.

Teraz Tygrysek to szare futerko, zupełnie bezsilne wobec dopadającego go za każdym razem losu.
To łagodny kot, tym bardziej teraz, kaleki, nie da sobie rady.
Potrafi bardzo przywiązać się do człowieka, tylko, czy będzie miał dany ten cud.

Czemu tak jest, ze jednym sam puch się sypie pod łapki, a innym tylko mrok.

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 12:40
przez aamms
:crying:
Nic nie mogę.. :cry:
Tylko podnieść.. :oops:

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 12:48
przez mamucik
I za podnoszenie - bo nie zawsze mogę to zrobić, i za dobre myśli, bo one bywają magiczne - zawsze piękne dzięki.

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 12:55
przez Dorota
Rozpacz.
:cry:

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 13:03
przez Katy
Bardzo mi przykro z powodu kociego życia Tygrysia :(
Mocno, mocno zaciskam kciuki za domek dla niego, za ciepły kąt, miłe ręce i kochające serce!

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 13:27
przez ariel
Mamuciku, tak bardzo mi przykro :cry:, że nie mogę inaczej pomóc.

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 13:28
przez tajdzi
i znowu się popłakałam...

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 13:40
przez Patr77
ja też...

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 13:51
przez kasia essen
coraz bardziej smuci mnie ten swiat :cry:
Czy ktos z Wrocławia mogłby pomoc :oops: dlaczego ja nie mieszkam w Polsce :cry:

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 14:20
przez mamucik
Dziękuje Wam wszystkim :love:
Kasiu - poprosiłam też o pomoc kocie_życie, to jest wrocławska strona.
Może ktoś z Wrocławia się do Tygryska uśmiechnie.
Zdjęcia zrobię dopiero w sobotę, nie dam rady wcześniej, wtedy też poumieszczam go może w ogłoszeniach sieciowych.
I oczywiście tu wkleję.

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 14:46
przez Sydney
Mogę tylko trzymać kciuki, zeby ktoś się zlitował i dał mu dom już na zawsze!

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 15:36
przez miki
mamucik pisze:Dziękuje Wam wszystkim :love:
Kasiu - poprosiłam też o pomoc kocie_życie, to jest wrocławska strona.
Może ktoś z Wrocławia się do Tygryska uśmiechnie.
Zdjęcia zrobię dopiero w sobotę, nie dam rady wcześniej, wtedy też poumieszczam go może w ogłoszeniach sieciowych.
I oczywiście tu wkleję.


to ja tylko dodam, że dziś zaświtało światełko dla Tygryska :) jest domek tymczasowy co nie zmienia faktu, że wszystkich będziemy bardzo prosić o szukanie domku docelowego

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 15:39
przez kasia essen
:ok: :ok: super,alez sie ciesze :D :D

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 15:41
przez Dorota
Bardzo sie ciesze.

PostNapisane: Śro sty 24, 2007 15:49
przez Ghost Dog
Wziąć do domu nie mogę, ale jeśli potrzeba jakiejkolwiek innej pomocy, tj. zrobić zdjęcia, zawieźć gdzieś to pisz: matviej@poczta.onet.pl