Sąsiedzi z dołu znów prowadzą ożywioną wymianę zdań. Koniec miesiąca, zdaje się, że synuś próbuje zyskać dodatkowe środki na gorzałę
Za oknem wiosna: na leszczynach pojawiły się nowe, zielonkawe "gąsieniczki" a na krzakach bzu młode pączki. Ptaki drą się rano i wieczorem, nad głową przelatywał mi dziś klucz..hmm... nie wiem, co leciało, ale strasznie się kłóciło
Kontemplowałam tak te zwiastuny wiosny i niechcąco zeszło mi na inne tematy: w pracy przymusowy przestój: łośki mają rekolekcje - trzy dni z głowy, potem czwartek, a w piątek trzecioklasiści jadą na targi edukacyjne, jadę z nimi, więc znów dzień do wyrzucenia.
Dlaczego, u licha, rekolekcje nie mogą odbywać się po południu? Popracowałabym normalnie i miała przynajmniej poczucie, że coś zrobiłam, a tak...
Na dziewiątą mieliśmy dziś szkolenie rady - ciekawe, bo dotyczące zjawiska kozła ofiarnego w klasie. Temat drażliwy, wymagający dyplomacji, i co?
8.55 - jestem w szkole
9.05 - rozpoczyna się szkolenie
9.20 - wychodzę, by odprowadzić ucznia, którego rodzice zażyczyli sobie, by był na rekolekcje odprowadzany przez nauczyciela (wypowiedzieli walkę z jego nieobecnosciami w szkole
)
9.35 - wracam na szkolenie
10.50 - wychodzę z koleżanką - mamy dyzur w kościele, akurat wtedy kobitka przechodzi do sedna: jak rozpoznawać zjawisko...
mija godzina z hakiem - nie mam z sobą co zrobić: szkolenie skończone, do domu ne wrócę, bo przecież muszę odebrać łośka i odprowadzić go pod gimnazjum... (był w grupie, która po kościele szła do MOK-u na film),
11.30 - idę do MOK-u, film... archaiczny jakiś o Fatimie...
12. 45 - łebki wychodzą, czekam na tego swojego...
czekam...
czekam...
nie ma
zwiał...
Jutro pójdę na 9.20, by odebrać go spod gimnazjum... poczekam... odbiorę albo i nie...
To samo w środę...
Można się pociąć pod kolankami, co? Bezproduktywnie pół dnia cholera wzięła.
Wracam do domu, a tu Melcia ma coś pod okiem: albo se wydrapała, albo dostała wpierdziel. To tak tylko na koniec, żeby nie było zupełnie OT...
Ja wiem, że ci, którzy pracują całymi dniami, mogą pukać się w głowę, o co mi chodzi. Ale ja naprawdę wolałabym te trzy dni nomalnie przepracować, zamiast takich szopek.