Strona 1 z 33

Mam na imię Klusia i znalazłam dom!!!! forumowy :):):):):)

PostNapisane: Pt lis 24, 2006 21:31
przez berni
Ten post to jedyna forma pomocy jaką mogę oferować temu kotku :(
Niestety tylko tyle...
W domu mam kwarantannę po p. i nie mogę zabierać nowych kotów :cry:

Kotek jest mały, ma ok. 4 miesiecy, jest bezdomny, i chory!!!!

Znalazla go moja mama, która przebywając obecnie w Krakowie na etacie babci, zaczeła dokarmiać okoliczne koty.
Kotek mieszka pod krzakiem, który jest jego jedynym schronieniem, na terenie szkoły na Os. Piastów.

Mama dzisiaj już była w dyrekcji, ale nikt nie jest bardzo zainteresowany pomocą kotu a poza tym okazało się że kotów jest tam więcej.

Mama jest zrozpaczona, bo ma związane ręce. Szwagier absolutnie nie zgodził się żeby kotka mama zabrała do mieszkania (on ledwo trawi moje koty, a teraz kiedy mają dziecko to już mu totalnie odwaliło :evil: ).
Jedyne wyjście jaki im przyszło do głowy z jedną nauczycielką to wyłapanie tego kociaka i odwiezienie do schroniska. Mama się łudzi że go tam wyleczą, nie wiem dokładnie jak jest na Rybnej, ale czy dziki, chory kotek ma szanse że go nie uśpią?

Kotek jest bardzo chory, nie widać mu już jednego oka, drugie płynie ropą. Mało je i tylko w., pewnie z powodu zapchanego noska.

Kotek nie jest mega dzikuskiem, nie podchodzi się łasić, ale mama podchodzi do niego na ok. metr i on nie ucieka.
Spokojnie można go złapać do transporterka.

Moja ogromna prośba do Krakowian. Czy moze ktoś może pomóc? Chodzi o domek tymczasowy i o pomoc w złapaniu kotka.
Moge tylko zaoferować niewielką pomoc finansową, aukcję na bazarku...

naprawdę nie mamy mu jak pomóc :cry:
A on sobie nie da rady....

PostNapisane: Pt lis 24, 2006 21:41
przez Rustie
Berni, na Rybnej nie leczy się kotów w takim stanie, tam wirusówki zresztą też szaleją :( Mogę pomóc łapać, zapłacić za leczenie i tyle :( Mam 6 tyg. kocię, słabiutkie, nie jedzące, jak złapie KK to umrze :(

PostNapisane: Pt lis 24, 2006 21:47
przez berni
Rustie pisze:Berni, na Rybnej nie leczy się kotów w takim stanie, tam wirusówki zresztą też szaleją :( Mogę pomóc łapać, zapłacić za leczenie i tyle :( Mam 6 tyg. kocię, słabiutkie, nie jedzące, jak złapie KK to umrze :(


własnie tak myslałam, kiedyś widziałam zdjęcia z Rybnej i nie wyglądało na to że ktoś będzie się tam troszczył o małego, chorego dzikuska :evil: :(

Czyli Rustie jakby znalazło się jakiś lokum dla kicia, to w łapance chcesz wziąść udział?

Pilnie poszukiwane jakieś lokum dla małego chorowitka !!!!

PostNapisane: Pt lis 24, 2006 23:30
przez aamms
Chociaż podniosę.. :oops: bo ważne..

PostNapisane: Pt lis 24, 2006 23:34
przez karunia
domku tymczasowy znajdź się pilnie

PostNapisane: Pt lis 24, 2006 23:37
przez thor
żeby tego szwagra ........ trafił

pewnie, niech wybuduje pozłacana sterylną klatke i chowa w niej swoje dzieci
chorowite bedą na 1000%
paranoja, tak jest często, pojawia się dziecko to wszystkim odwala totalnie
zamiast przejść metamorfoze, byc pełnym miłości, radości, szczęścia, być zakochanym w zyciu, miec ocean empatii oni sie odgradzają za jakimś betonowym murem i wszystko co sie rusza to wróg ich dziecka

nie, na taką tepotę i ciemnotę nie ma lekarstwa :evil: :evil: :evil:

PostNapisane: Sob lis 25, 2006 0:29
przez skaskaNH
Jedyne co moge, to podniesc.
Moze daloby sie gdzies na terenie tej szkoly wstawic chociaz budke dla kociaka? W jakims nie rzucajacym sie w oczy miejscu?
Przy okazji - co do Rybnej, to nie wiem, jak jest teraz, podobno sie kierownictwo zmienilo, ale kiedys z pewnoscia nie leczyli kotow (tzn niby leczyli, ale wiem o przypadku, gdzie w zamknietym pomieszczeniu byly koty z KK oraz po wypadkach, albo o tym, ze jakies lekarstwa rzekomo podawano w jedzeniu, tyle ze koty wycienczone, z zapchanymi noskami nie byly w stanie jesc, do miski dopychaly sie tylko te najsilniejsze).

PostNapisane: Sob lis 25, 2006 8:38
przez berni
skaskaNH pisze:Jedyne co moge, to podniesc.
Moze daloby sie gdzies na terenie tej szkoly wstawic chociaz budke dla kociaka? W jakims nie rzucajacym sie w oczy miejscu?


Mama już się tym zajęła i od wczoraj pod krzaczkiem stoi pudelko obklejone folią z kocykiem. Niestety to za mało jak dla chorego kociaka.

skaskaNH pisze:Przy okazji - co do Rybnej, to nie wiem, jak jest teraz, podobno sie kierownictwo zmienilo, ale kiedys z pewnoscia nie leczyli kotow (tzn niby leczyli, ale wiem o przypadku, gdzie w zamknietym pomieszczeniu byly koty z KK oraz po wypadkach, albo o tym, ze jakies lekarstwa rzekomo podawano w jedzeniu, tyle ze koty wycienczone, z zapchanymi noskami nie byly w stanie jesc, do miski dopychaly sie tylko te najsilniejsze).


właśnie też o tym słyszałam...
tylko...to okrutne, ale jeżeli nie znajdzie sie lokum, to on będzie umieral pod tym krzaczkiem.

PostNapisane: Sob lis 25, 2006 9:15
przez Tweety
a może amicusy by pomogły? ktoś ich powiadomił?

PostNapisane: Sob lis 25, 2006 9:18
przez skaskaNH
wlasnie wyslalam Berni PW z namiarami na Amicusa.

PostNapisane: Sob lis 25, 2006 9:20
przez Tweety
skaskaNH pisze:wlasnie wyslalam Berni PW z namiarami na Amicusa.

a ja sms-a do amicusów, zeby było szybciej

PostNapisane: Sob lis 25, 2006 9:25
przez Tweety
ktoś coś wie więcej?

PostNapisane: Sob lis 25, 2006 9:59
przez Tweety
Berni, rozmawiałaś o nim z Biafrą?

PostNapisane: Sob lis 25, 2006 10:18
przez berni
Tweety napisałam Ci pw, ale powtórzę tu jeszcze

Biafra jest już zapchana bardziej niż maksymalnie. W Okleśniej ledwo co zakończyła się walka z kk, koty nadal nie poszczepione, przecież jak na nowo zacznie się epidemia to aż boję się myślec co będzie.
Ileż można zrzucic na jedną osobe, bo Biafra jest sama do tych kotów, psów i koni.
Chciałam najpierw poszukac innego rozwiązania niż znowu prosić Biafrę o pomoc.

PostNapisane: Sob lis 25, 2006 10:24
przez Tweety
berni pisze:Tweety napisałam Ci pw, ale powtórzę tu jeszcze

Biafra jest już zapchana bardziej niż maksymalnie. W Okleśniej ledwo co zakończyła się walka z kk, koty nadal nie poszczepione, przecież jak na nowo zacznie się epidemia to aż boję się myślec co będzie.
Ileż można zrzucic na jedną osobe, bo Biafra jest sama do tych kotów, psów i koni.
Chciałam najpierw poszukac innego rozwiązania niż znowu prosić Biafrę o pomoc.


absolutnie nie chciałam "dobić" Biafry, rozważam tylko możliwości a nie jest ich wiele :cry: