Strona 1 z 14

Franek i Ryśka. Franio odszedł...

PostNapisane: Czw lis 02, 2006 0:05
przez rambo_ruda
Więc tak jak obiecałam zakładam wreszcie wątek moich futer :) ponieważ dziś jakoś nie mam specjalnie inspiracji a zaraz pewnie mi się zachce spać, to dziś poprzestane na fotce. Konkretnie- z wczorajszych przygotowań do Halloween i kilka dni temu :)
Obrazek Obrazek

od jutra się nie opieprzam i będe pisać!

Re: Franek i Ryśka - miłość w kolorze black&white

PostNapisane: Czw lis 02, 2006 0:20
przez czarna.wdowa
rambo_ruda pisze:od jutra się nie opieprzam i będe pisać!

mamy taka nadzieję :wink:

PostNapisane: Czw lis 02, 2006 15:53
przez rambo_ruda
Myślę że dobrym wstępem będzie jeśli opowiem jak moje kociska do mnie trafiły. Więc pierwszy Franek. Ale po kolei.

W styczniu przyjechałam do kraju, sama. Wszystko było ok dopóki się matury nie zaczęły i już nikt nie miał czasu wpaść, wyjść gdzieś. I siedziałam sama. Pomyślałam że może wezmę kota- miał być rudy kocurr o imieniu Stefan. Więc zaczęłam się rozglądać, obdzwoniłam schroniska, kupiłam gazete i przejrzałam ogłoszenia. Znalazłam! Był rudy kocurek, 3miesięczny. Umówiłam się z właścicielką, pożyczyłam kosz wiklinowy od mamy mojej przyjaciółki, wziełam inną koleżankę pod pachę ;) i wyruszyłyśmy po Stefcia. Niestety, kiedy pani otworzyła drzwi zobaczyłam że może nie być tak łatwo. Pani przeprowadziła ze mną szczegółowy wywiad- czemu sama, ile mam lat, kto mnie utrzymuje, czy miałam kota itd itp co wg mnie było trochę nie na miejscu, owszem rozumiem że chciała żeby jej kot miał jak najlepsze warunki ale bez przesady :? Po tym przystąpiła do karmienia KASZĄ MANNĄ Z MLEKIEM I NA MAŚLE. 4koty bodajże.

Pomimo wielu zapewnień że kotu będzie ze mną jak w niebie, niczego mu nie zabraknie i będzie kochany, pani się ze mną umówiła że odbiór może nastąpic w poniedziałek (to był chyba czwartek) kiedy koto skończy 3 miesiące. A przez telefon powiedziała że mogę dziś odbierać ale ok. Więc dzwonię ja do tej pani w niedziele, a ona że bardzo jej przykro, kot potrzebuje spokoju, zanim on urośnie to minie troche czasu, co ja z nim zrobie na wakacje bla bla bla. No myślałam że mnie trafi. Szkoda że nie powiedziała od razu, zrozumiałabym, a nie takie owijanie w bawełnę. Więc stwierdziłam że trudno, inny kot zostanie tym jedynym :) i zaczęłam przeglądać neta w poszukiwaniu ogłoszeń. Tak trafiłam na miau. Zobaczyłam jego zdjęcie. Cały biały, puchaty, miał taką śliczną mordkę. Było już po 22 ale zadzwoniłam. Nikt nie odebrał więc wysłałam maila. Następnego dnia rano telefon- mogą przywieźć jeszcze dziś! Tak wyglądało zdjęcie z ogłoszenia:
[img=http://img97.imageshack.us/img97/2695/trojmieskikotxv0.jpg]

PostNapisane: Czw lis 02, 2006 16:19
przez czarna.wdowa
:1luvu: :1luvu: :1luvu:
jak ja kocham takie tufate kotecki

PostNapisane: Pt lis 03, 2006 11:07
przez rambo_ruda
Więc pan Darek przywiózł Franka. W czarnej sportowej torbie, prosto z działek. Podobno był tam od dwóch tygodni i inne koty strasznie go prały. Ojciec pana Darka go dokarmiał. Franek wyszedł z torby, przestraszony rozejrzał się, przebiegł przez duży pokój i pod łóżko w drugiej sypialni. No więc ja na kolanach, a on wciśnięty w najdalszy kąt i nawet się popatrzeć na mnie nie chciał :( po dwóch godzinach chyba, wyszedł, i pod drugie łóżko :) jak już wylazł, był taaaki brudny że postanowiłam go wyprać, ale ;) po zdemolowaniu połowy łazienki i zamoczeniu jedynie łap i ogona, po których woda była dosłownie czarna dałam za wygraną, wytarłam go i troszke poczesałam. O dziwo, nie protestował ;) Więc zapakowałam go, i do weta. Dostał coś na pchły i kleszcze których miał 2 i na następny dzień się umówiłam na odjajczenie. Kiedy był pod narkozą wyprałam go i wycięłam kołtuny przy "pomocy" żony pana weta dzięki której wyciełam mu kawałek skóry na tyłku :? więc były dodatkowo szwy. które Franek sobie wyskubał :? więc szyte jeszcze raz.

I kiedy już się wydawało że było dobrze, nie było biegunki, zauważyłam coś dziwnego na ogonie. Jakieś łuski brązowe. Wyprawa do weta, infekcja bakteryjna, zastrzyki przez 10 dni, po 3 dniu metronidazol, okropna biegunka. Zmiana weta, badania, profile. Hemobartonelloza. 6 tygodni zastrzyków- niemożliwe do wykonania, wakacje, kot miał jechać do babci. Tetracyklina w tabletkach dobrze się przyjeła, bez wymiotów. Po powrocie z wakacji kot był nie do poznania- zaokrąglony, z nową sierścią (strasznie liniał jak go wzięłam). Dla porównania:
Obrazek ----> Obrazek ----> Obrazek

PostNapisane: Pt lis 03, 2006 13:17
przez Monika L
Czekałam na ten wątek :D
Bardzo cieszę się ,że Ryśka trafiła do takiego domku i została bezproblemowo przyjęta przez Franka.
Proszę wkleić zdjęcie Rysi w całej okazałości chcę zobaczyć jak urosła :wink:
I czekam na opowieści napisz jaka jest Rysia czy ludzi się pieścić czy szybka itp itd :D

PostNapisane: Pt lis 03, 2006 14:17
przez nina B.
cieszę się, że się odezwałaś. Ryśka zwana u nas Piękną jest zjawiskowym kotem. masz pv.

PostNapisane: Pt lis 03, 2006 14:26
przez rambo_ruda
o kurcze. to te wszystkie leki itd dla niej były :roll: ale ze mnie dałn, ja to wszystko odesłałam do Gniewu :? Nina czy możesz mi streścić co i jak z małą? bo teraz nie wiem co dalej

PostNapisane: Pt lis 03, 2006 14:33
przez rambo_ruda
Monika L : mała urosła może minimalnie, biega jak dziki dzik, zwłaszcza rano jak chce spać :P narazie walcze z nią bo nie wiem jak ją odzwyczaić od wciskania nochala w moje jedzenie. Pozatym mała strasznie płacze jak nie widzi co się dzieje- np zmywam naczynia. Pozatym nie moge Franka nakarmić bo mała mu chce wszystko wyżreć. Czyżby nina jej nie karmiła? :lol:

PostNapisane: Pt lis 03, 2006 14:58
przez nina B.
Oj tak tak. Nie karmiłam w małych ilościach. Ona jadła 5 razy dziennie. 3 x kurczaka z marchewką lub animondę- tacka. 2 x piła kocie mleko. Oprócz tego wyjadała pozostałym ogonom i mojemu psu. Co do darcia to podrywała mnie na nogi szczególnie w nocy kiedy nie mogła się wepchać do łóżka (wszystkie miejscówki były zajęte). Bardzo Ci zazdroszczę. Nina
Aha, mała w ogóle nie chciała jeść suchego.

PostNapisane: Pt lis 03, 2006 15:06
przez Monika L
A to kotka od Kasi pojechała do Niny :?:
U mnie koteczka była dwa dni ale nigdy nie zapomnę tego łakomczucha ,pięknie piła przez butelkę ,uszka jej się aż trzesły ,a pierś z kurczaka to z palcem chwytała i towarzyska była niesamowicie ,jak braciszek spał to go budziła ,a jak ją ignorował to płakała do ludzi :D

PostNapisane: Pt lis 03, 2006 15:18
przez nina B.
no rzeczywiście nie powiem kim jesteś. Postaram się pojechać po duplikat wypisu na Białobrzeską. Masz pv

PostNapisane: Pt lis 03, 2006 15:34
przez rambo_ruda
zeskanować może czy coś jeśli masz możliwość. zaraz się dowiem do kogo pojechał koto i zadzwonie i wyjaśnie o co chodzi

PostNapisane: Pt lis 03, 2006 15:36
przez nina B.
masz telefon na pv.

PostNapisane: Pt lis 03, 2006 22:52
przez rambo_ruda
Są zdjęcia Ryśki- chciałam je wrzucić troche później jak już dojde do jej historii ale z racji presji i nacisków dumnie prezentuję:
Obrazek Obrazek
a tu z frankiem:
Obrazek Obrazek