Z pamiętniczka karmicielki

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 15, 2010 20:32 Re:

jola.goc pisze:
/13. 05 '07/
W końcu musiał nadejść ten dzień. Dzień Otwarcia na Oścież Okna. A zatem i dzień pożegnania z Zajączkiem. Próbowałam opóźnić ten moment, na ile się dało. Ale dłużej się na dało.

Piękna, słoneczna, spokojna niedziela. Przynajmniej po tamtej stronie okna. Bo po tej - ciemno, stęchło i chłodnawo. Koty kłębią się na parapecie i grożą wybiciem szyby. Oczywiście, mogłabym je wypuszczać jak dotychczas - po jednym, po dwa, na zmianę. Ale Śpioszkowi też się od życia coś należy. W końcu ma z niego tyle, co sobie posiedzi na parapecie, a świeże powietrze go omuśnie, lub czasem nawet owionie.

Więc zdecydowałam - otwieram! Zajączkowi wyczyściłam na pożegnanie uszka i skropiłam go resztką Frontline'u. Tak jak przypuszczałam, gdy tylko zobaczył wolną drogę przed sobą, skoczył w dół bez namysłu, niemal na główkę. Po czym zniknął za rogiem budynku, i tylem go widziała.

Poczułam smutek i ulgę zarazem. Nigdy nie spotkałam kota aż tak desperacko pragnącego wyjść. Czegóż on nie wyprawiał! Zaczęłam podejrzewać, że tu nie chodzi o zwykłe wyjście...

Zajączek tęsknił za swoim domem, za swoim opiekunem. Bo musiał takiego mieć. I był bardzo z nim zżyty, to nie ulega dla mnie wątpliwości. Ktoś z nim spał, komuś Zajączek przesiadywał - niemal bez przerwy - na kolanach, ktoś się z nim dzielił swoim jedzeniem. Czyścił mu nawet uszka. I tak przez kilka – może siedem? – lat.
To... był ktoś stary... i chory... Kochał Zajączka i robił dla niego tyle, ile mógł. Ale pewnego dnia już nie mógł. Sprawę Zajączka rozwiązała przedsiębiorcza rodzina. Błąkał się kilka dni, w każdym przechodniku upatrując swojego starego człowieka. A potem już tylko wypatrując człowieka. Który się zlituje, nakarmi i ogrzeje.

I w końcu się taki trafił. Może nawet opiekun Zajączka zaaranżował to spotkanie? Może nawet powiedział coś na ucho Zajączkowi? I Zajączek mu uwierzył. Znowu miał ciepło, jedzenie i człowieka z kolankami do siedzenia.

Tylko że... te kolanka inne były. Ruchliwe takie. Co Zajączek na nich zaległ, to one już się zrywały, żeby biec, z pokoju do kuchni, z kuchni do pokoju, i jeszcze gdzieś za drzwi :roll:
Tak samo ręka. Niby leży na stole, można by na niej przysiąść i wyciągnąć z niej reumatyzm, ale ona się bardziej interesuje jakąś dziwną myszą niż kotem... Rusza ciągle tą myszą i wcale nie jest zadowolona z Zajączka na sobie, tak jak i te kolanka :(
W nocy nie lepiej. Zajączek się poświęca, lawiruje heroicznie na sterczącym biodrze, by wyciągnąć z niego ból, a tu jakiś inny kot się obok mości :cry: I to wcale nie terapeuta, tylko zwykły przeszkadzacz :roll:

Jedzenie też nie to. Nowy człowiek daje Zajączkowi jakieś świństwa i nie chce się podzielic tym, co je. A jak już ulegnie prośbom, to okazuje się, że to też jest jakieś niejadalne świństwo :cry: Zajączek chce wędlinki, kotlecików, jajeczniczki, serka białego i żółtego, rosołku - po prostu to, co ludzie jadają! A nie pieczarki, sałaty, rzodkiewki, marchewki! :roll: Lub – o zgrozo! – kotlety z płatków owsianych :twisted:

Nie, Zajączek nie chce, nie może być z takim człowiekiem!!! Zajączek chce do swojego starego człowieka :cry: Znajdzie go, znajdzie na pewno, musi się tylko wydostać przez to okno. Ten okropny nowy człowiek nie puszcza, ale Zajączek się nie podda! Uda się, w końcu musi się udać!
A w przerwach między próbami wydostania się Zajączek siedzi na parapecie i patrzy przez szybę w dal. Gdy się odwraca, jego wielkie, nieobecne oczy są zaciągnięte grubą łzawą powłoką...
Ale pewnie da się to jakoś wyjaśnić racjonalnie, bo przecież koty nie płaczą.

Taką historię opowiedziało mi zachowanie i ciało Zajączka. Może tak było, a może nie? Może coś źle odczytałam?

W każdym razie Zajączek dziś wyszedł. Poszukać swego starego człowieka, lub po prostu szczęścia...

Chyba nie znalazł. Po trzech godzinach wrócił. Kręcił się nieporadnie pod oknem, nie wiedząc, co robić. Gdy mnie zobaczył, zaczął zagadywać: Wróciłam! Wpuścisz mnie? Wpuść mnie. Nie ma mojego człowieka. Jeszcze go nie ma. Wpuść mnie.

W końcu sam wszedł po drabince. I udał się natychmiast do łazienki, gdzie... skorzystał z kuwety :|
Zajączek kotem niewychodzącym? 8O Tego mi nie powiedział, dotychczas.

---
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7320
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt sty 15, 2010 20:58 Re: Z pamiętniczka karmicielki: Dziękuję Myshce, Be i P. :)

Tym razem Zajączek spotkał Swojego Starego Człowieka i już z nim został...
Psotka 23.02.2009 - 8.04.2015 [*]
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=88961

ObrazekObrazek

Amanda_0net

 
Posty: 7297
Od: Pon mar 13, 2006 20:56
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pt sty 15, 2010 21:02 Re: Z pamiętniczka karmicielki: Dziękuję Myshce, Be i P. :)

Amanda_0net pisze:Tym razem Zajączek spotkał Swojego Starego Człowieka i już z nim został...




Tak Amando, spotkał ....

Pamiętasz te początki ? Pamiętasz, jak to Zajonczek był podejrzewany przez Jolę,że jest dziewczynką ?

Piękna historia i wracam do niej bardzo często ....
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7320
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt sty 15, 2010 21:20 Re: Z pamiętniczka karmicielki: Dziękuję Myshce, Be i P. :)

kwinta pisze:
Amanda_0net pisze:Tym razem Zajączek spotkał Swojego Starego Człowieka i już z nim został...




Tak Amando, spotkał ....

Pamiętasz te początki ? Pamiętasz, jak to Zajonczek był podejrzewany przez Jolę,że jest dziewczynką ?

Piękna historia i wracam do niej bardzo często ....


Pamiętam, czytam od Zawsze.
Mam zalinkowany na swoim blogu...nie zapomnę Zajączka
Psotka 23.02.2009 - 8.04.2015 [*]
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=88961

ObrazekObrazek

Amanda_0net

 
Posty: 7297
Od: Pon mar 13, 2006 20:56
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto sie 28, 2018 9:22 Re: Z pamiętniczka karmicielki

Czy ktoś wie, co u Joli?
Czy ma z nią ktoś kontakt?
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67128
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Śro sie 29, 2018 23:38 Re: Z pamiętniczka karmicielki

Witam. Mam to samo pytanie: czy ktoś wie, co dzieje się z kotami ze Zdroju i P. Jolą?

Marmolada18

Avatar użytkownika
 
Posty: 1395
Od: Pt sie 24, 2018 10:34

Post » Pt sie 31, 2018 20:39 Re: Z pamiętniczka karmicielki

Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7320
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Wto wrz 11, 2018 10:19 Re: Z pamiętniczka karmicielki

Kotów w Zdroju nie ubyło, taki teren, że zawsze jakieś się "plączą". Jola obchodzi teren. Plus ma kilka kotów w domu. Z Joli zdrowiem jest bardzo średnio.
Ogólnie brakuje środków i konieczne jest podejmowanie wyborów co ważniejsze.
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 52 gości