Strona 1 z 101

Pysia & Haker story

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 17:06
przez gosiak
Dwa dni temu odkrylismy przy naszej klatce kocice z kociatkami (kilkudniowymi), kotka dzika, kocia rodzinka dobrze zamaskowana, pani, ktora ma kolo nich okno chetna do pomocy. Postanowilismy je tam zostawic, bo nie moglismy jej wziac do siebie. Dokarmiamy ja i dogladamy. I tutaj pojawil sie problem. Wczoraj kocica caly dzien byla przy dzieciach, dzis nie widzialam jej od 9 rano... mlode siedza cicho, spia, sa malo ruchliwe, ale zyja. Nie siedze przy nich ciagle, wiec nie wiem, czy kotki na 100% nie bylo ani na chwilke, ale od rana zagladam do nich co jakies 2h i ani razu jej nie widzialam. Pytanie czy one jeszcze maja matke, czy juz nie... Nie wiem, co robic... na jak dlugo kocica zostawia kocieta :?: Czy to mozliwe, ze byla na sekunde i znow poszla :?: Wczoraj byla przez caly czas... nie chce dzialac pochopnie, ale nie chce tez zadzialac za pozno... Przepraszam za brak polskich znakow.

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 17:11
przez Agn
Z tego, co wiem kocice czasami zostawiaja dobrze nakarmione kocięta nawet na cały dzień. Dobrze, że obserwujesz gniazdo. jesli kotka nie wróci za długo to maluszki na pewno `dadzą znać` - będą nawoływały matkę. I to własnie wtedy jest najgorszy moment, bo jak śpią i są cicho, to dobrze, jak płaczą i pełzają to może im sie stać krzywda.
Doglądaj ich, a jak zaczną płakać pilnuj, żeby nie zajrzał do nich niepożądany gość. Kocica powinna wrócić.

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 17:59
przez gosiak
Agn pisze:Z tego, co wiem kocice czasami zostawiaja dobrze nakarmione kocięta nawet na cały dzień. Dobrze, że obserwujesz gniazdo. jesli kotka nie wróci za długo to maluszki na pewno 'dadzą znać' - będą nawoływały matkę. I to własnie wtedy jest najgorszy moment, bo jak śpią i są cicho, to dobrze, jak płaczą i pełzają to może im sie stać krzywda.
Doglądaj ich, a jak zaczną płakać pilnuj, żeby nie zajrzał do nich niepożądany gość. Kocica powinna wrócić.


Co chwila zerkamy z balkonu, czy ktoś tam czegoś nie majstruje, niestety widzimy tylko "okolicę" gniazda, bo samo centrum zasłaniają nam balkony i roślinki. Dlatego trudno mi obserwować, czy kocica wróciła. Będę tam schodzić co jakiś czas. Maluchy są dobrze ukryte; mam nadzieję, że ona wróci i to tylko taka moja niepotrzebna panika, ale wczoraj widziałam ją tam przez cały dzień ilekroć zerkałam do nich, a dziś ani razu, stąd moja obawa.

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 18:04
przez ryśka
Nie zaglądaj co chwilę do nich, bo to może kotke sprowokować do porzucenia kociąt.
Jeśli spią spokojnie, to raczej nie sa głodne. Dzikie kotki czasem zostawiaja maluchy na dłużej same. Sprawdzaj co się dzieje, ale nie co chwilę, tylko dwa razy dziennie conajwyzej. Nie podchodź blizej i częsciej niz musisz.

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 18:17
przez gosiak
ryśka pisze:Nie zaglądaj co chwilę do nich, bo to może kotke sprowokować do porzucenia kociąt.
Jeśli spią spokojnie, to raczej nie sa głodne. Dzikie kotki czasem zostawiaja maluchy na dłużej same. Sprawdzaj co się dzieje, ale nie co chwilę, tylko dwa razy dziennie conajwyzej. Nie podchodź blizej i częsciej niz musisz.


Nie, nie, ja nie podchodzę blisko, ani w żaden sposób tam nie ingerujemy. Jedzenie zostawiamy też w odległości. Dziś tylko podeszliśmy blisko, żeby zobaczyć, czy młode w ogóle jeszcze tam są. Gniazdo jest dość blisko schodów do klatki, ale za krzakami, dlatego, jeśli stoję na schodach i dobrze się wpatrzę widzę kocicę. To kawałek, a po schodach i tak co jakiś czas przechodzą ludzie. Dziwne miejsce wybrała - zamaskowane, osłonięte, ale jednak bardzo blisko ludzi, spokojne, ale znów nie aż tak - szczerze mówiąc myślałam, że po pierwszej nocy je przeniesie, ale na razie tego nie zrobiła.

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 19:58
przez ryśka
Pewnie wróci do nich wieczorem. Mam nadzieję, że nic jej sie nie stało. Miejsce wybrała rzeczywiście niefortunnie dosyć :( oby dzieci nie zauważyły, że sa tam kocięta.

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 21:17
przez gosiak
ryśka pisze:Pewnie wróci do nich wieczorem. Mam nadzieję, że nic jej sie nie stało. Miejsce wybrała rzeczywiście niefortunnie dosyć :( oby dzieci nie zauważyły, że sa tam kocięta.


Wróciła :) O dzieci aż tak bardzo się nie boję, bo tutaj raczej nie ma "włóczących się" grupek podrostków, to zamknięte osiedle, plac zabaw i dziedziniec jest wewnątrz, gorzej z ochroną i administracją, ale ogrodnikom mówiliśmy, że one tam są, zostawili je na miejscu i nikogo nie zawiadamiali. Ogólnie na razie większość osób jest przychylna; ja chciałabym jej jakoś pomóc, ale wziąć jej do siebie nie mogę - mam teraz remont łącznie z lakierowaniem podłogi. Cały czas się zastanawiam, gdzie mogłoby być bezpieczne miejsce, w które kocica mogłaby je przenieść, a niestety nigdzie tutaj w okolicy nie ma piwnic (tylko hale garażowe), są działki, ale niedaleko budowy.

PostNapisane: Pt wrz 22, 2006 1:17
przez gosiak
Niestety, kocica przeniosła młode, ale jednego zostawiła... przyszła się tylko najeść, małego zostawiła definitywnie, olała go... już wcześniej jeden maluch leżał kawałek od reszty, ale po chwili się nim zaopiekowała. Teraz zabrała wszystkie, przyszła się najeść, a tego piszczącego zostawiła. Po 5h podjeliśmy decyzje, że go zabieramy; tzn. nie do końca my, bo przyszła do nas w tej sprawie sąsiadka, która mieszka nad krzaczkiem. Nakarmiliśmy małego Nan-em (tylko to o tej godzinie mieliśmy dostępne), wymasowaliśmy, teraz śpi na lekko podgrzanej poduszce. Pytanie na szybko - ile tego Nan on ma dostać jednorazowo? Jutro jedziemy po kocie mleko, ale dziś przez noc Nan zostaje. Kociak jest na razie u sąsiadów, którzy bardzo chcą mu pomóc, ale nie mają chyba fizycznie czasu, dlatego myślę, że raczej ja się będę nim opiekować.

PostNapisane: Pt wrz 22, 2006 1:27
przez Lidka
JA w ubieglym roku mialam troche starszego. na poczatku jadl niecale 5 ml. MAsuj koniecznie, zeby sie zalatwil i zeby nie mial wzdecia.
trzymam kciuki

PostNapisane: Pt wrz 22, 2006 1:31
przez dzioby125
Gosiu, trzymam kciuki za malucha i za Was. Moim rodzicom działkowa kotka zrobiła wczoraj taki prezent. Przyniosła małego wlokąc go po ziemi i zostawiła pod nogami rodziców, mały był ledwo żywy, prawie się nie ruszał, odszedł...['] Rodzice nie mieli mu jak pomóc, zero doświadczenia i możliwości :cry:

PostNapisane: Pt wrz 22, 2006 9:05
przez gosiak
dzioby125 pisze:Gosiu, trzymam kciuki za malucha i za Was. Moim rodzicom działkowa kotka zrobiła wczoraj taki prezent. Przyniosła małego wlokąc go po ziemi i zostawiła pod nogami rodziców, mały był ledwo żywy, prawie się nie ruszał, odszedł...['] Rodzice nie mieli mu jak pomóc, zero doświadczenia i możliwości :cry:


Ja mam nadzieję, że on przeżył noc. Na razie jest u sąsiadów... to oni go znaleźli i przyszli po pomoc do nas. Bardzo mili młodzi ludzie, ale pracują po 10h na budowach i wyjeżdżają. Ja im powiedziałam z czym się wiąże opieka nad takim maleństwem, powiedziałam, że mogę go wziąć, bo do 16.10 jestem jeszcze cały czas w domu. Im jest głupio, czują, że powinni się nim zająć, bo to pod ich oknem, bo nie chcą na mnie zwalać etc. Tylko, że oni po prostu nie mają czasu i trudno mi im to wytłumaczyć. Przez weekend młody będzie ze mną, bo jadą na ślub, potem może jakoś się podzielimy opieką. Za pół godziny przychodzi z nim sąsiadka - mam nadzieję, że mały jest cały. Teraz rozpoczynam poszukiwania mleka dla kociąt i jakieś sensownej butelki.

PostNapisane: Pt wrz 22, 2006 10:03
przez KITA
polecam Felinemilk :)

PostNapisane: Pt wrz 22, 2006 13:16
przez gosiak
KITA pisze:polecam Felinemilk :)


Właśnie kupiliśmy, Junior się najadł, przespał, teraz znów beczy. Przez weekend jest ze mną, potem ustalimy jakieś dyżury z sąsiadami.

PostNapisane: Pt wrz 22, 2006 13:38
przez Fri
dobrze by było, żeby obejrzał go wet - często kotki odrzucają osobniki chore albo z wadami genetycznymi, wyczuwając, że nie mają szans na wyrośnięcie i żeby nie odebrały ich reszcie miotu... :cry:

PostNapisane: Pt wrz 22, 2006 14:06
przez gosiak
Fri pisze:dobrze by było, żeby obejrzał go wet - często kotki odrzucają osobniki chore albo z wadami genetycznymi, wyczuwając, że nie mają szans na wyrośnięcie i żeby nie odebrały ich reszcie miotu... :cry:


Wiem, też o tym myślałam, ale kurcze nie chce go jeszcze bardziej stresować. Zadzwonie do weta i skonsultuje, co i jak. Tylko to jest takie maleństwo, że trudno chyba tutaj cokolwiek zobaczyć.
Mam jeszcze dwa pytania: dawać mu co dwie godziny, czy wtedy, gdy zaczyna wrzeszczeć (nawet jeśli oznaczałoby to krótszy/dłuższy czas między karmieniami)? Czy qoopa powinna być po każdym karmieniu?