Strona 1 z 53

Biedronka, co została Łodzianką. Rodzinne fotki s 42

PostNapisane: Czw sie 31, 2006 19:06
przez agnes_czy
Jest trzykolorowym, miziastym, słodkim Cudem, o serduszku tak czułym i wielkim, że można by nim obdzielić całe kocie stado. kocha wszystkie stworzenia czworo- i dwunożne: przytula, pielęgnuje, pociesza, ogrzewa, łagodzi wszystkie spory.....
Nie ma czasu myśleć o własnych słabościach i nieszczęściach. Ma 2, może 3 latka, a przeżyła już tyle.......
Kiedyś miała dom, rodzinę.... Kiedyś była czyjąś kochaną pieszczoszką. Ale jej rodzina nie zadbała o jej bezpieczeństwo. Nie powiedziała, że spacery są niebezpieczne, ze ulice nie są dla kotów.......
Kiedy zauwazyła te pędzaca, ryczacą srebrną bestie, było już za późno. Poczuła tylko ostry ból. Zanim straciła świadomość, spostrzegła tylko, że Bestia na szczęście oddala sie równie szybko, jak sie pojawiła.
Nie wie jak długo była nieprzytomna.... Ocknęła się w jakimś obcym, pełnym dziwnych zapachów i głosów miejscu. Jacyś Duzi ubrani na zielonopochylali się nad nią z niepokojem, ich twarze były dziwnie zniekształcone....Ból, strach........ żnów straciła przytomność. Potem czuła jak jakieś ręce delikatnie ja przenoszą. usłyszała ryk podobny do ryku tamtej Bestii, znów ciemność...... A potem znalazła się Tutaj. Tutaj, gdzie jest dużo kotów- małych i dużych, przyjaznych i wrogich, i skulonych w kąciku. Tutaj było cicho i bezpiecznie, tylko pachniało podobnie jak tam u Zielonych. Tutaj pielęgnowano ją i karmiono, aż nabrała dość sił, by sama się o siebie zatroszczyć.
Pamięta, jak chciał po raz pierwszy podeść do miseczki.......... już już była blisko i nagle miseczka znikała z pola widzenia. Potem chciała wskoczyć na parapet i rozbijała sobie boki, bo parapet był zupełnie gdzie indziej. Długo trwało, zanim zrozumiała, że to nie przedmioty sie przemieszczaja w tym dziwnym miejscu, tylko jej jedyne ocalałe oczko widzi i ocenia odległość inaczej. Trzeba było się uczyć od nowa chodzić, biegać, skakać.....

<a href="http://www.mFoto.pl/" target="_blank"><img alt="Obraz hostowany przez mFoto.pl" src="http://www.mFoto.pl/uploads/1085/biedronka11_6f3b7.jpg" border="0"/></a>

<a href="http://www.mFoto.pl/" target="_blank"><img alt="Obraz hostowany przez mFoto.pl" src="http://www.mFoto.pl/uploads/1085/biedronka_1ec56.jpg" border="0"/></a>

<a href="http://www.mFoto.pl/" target="_blank"><img alt="Obraz hostowany przez mFoto.pl" src="http://www.mFoto.pl/uploads/1085/biedronka2_70789.jpg" border="0"/></a>

PostNapisane: Czw sie 31, 2006 20:16
przez Hanek
Witaj, a jak ma się z innymi kotami. Czy może być na dokocenie?

PostNapisane: Czw sie 31, 2006 20:21
przez Iburg
Piekna kicia. Nawet bez oczka ma wielka urodę. Kto weźmie do domu koteczke

PostNapisane: Czw sie 31, 2006 20:28
przez ola25
Ma piękne kolorki :) Śliczna!

PostNapisane: Czw sie 31, 2006 20:59
przez Wielbłądzio
jaki biedak :(
przytulak kochany, może komuś się spodoba :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Czw sie 31, 2006 21:48
przez agnes_czy
....... Nie było czasu rozczulać się nad sobą, przyszli inni, jeszcze biedniejsi, jeszcze bardziej przeraZeni. Trzeba było sie nimi zająć: młody, piękny i rozpieszczony Karmel, który, dowiedziawszy się, że jego ukochana Duża się go wyrzekła i oszukała tych Tutaj, jakoby był bezdomnym znalezionym na drzewie, tak ciężko się pochorował, że omal nie umarł........ Równie chory z rozpaczy Horacy, porzucony przez swoich bliskich, bo przyjaciel jego Przyjaciółki go nie lubił......
Pielęgnując przyjaciół Biedroneczka opadła z sił, stała się łatwym łupem dla strasznego Calcivirusa :twisted: Znów była bliska śmierci.
A przy tym tak bardzo, bardzo tęskniła za swoim domem, za swoją Rodziną :cry: Prosiła tych Dużych tutaj, żeby jej pomogli odnaleźć Bliskich..... Pomagali jak mogli: dawali ogłoszenia do prasy, rozwieszali, nawet w telewizji Biedroneczkę pokazali.... I nic... Nikt się nie znalazł.... Nikt jej nie szukał.... Tak się bała, że odejdzie nie pożegnawszy sie z Nimi.......

PostNapisane: Pt wrz 01, 2006 7:47
przez kalewala
Hanek pisze:Witaj, a jak ma się z innymi kotami. Czy może być na dokocenie?


Z tego co zrozumiałam, kocha inne koty i opiekuje się nimi, na dokocenie ideal :D

PostNapisane: Pt wrz 01, 2006 8:05
przez agnes_czy
annskr pisze:
Hanek pisze:Witaj, a jak ma się z innymi kotami. Czy może być na dokocenie?


Z tego co zrozumiałam, kocha inne koty i opiekuje się nimi, na dokocenie ideal :D


Zgadza się, jest bardzo przyjazna w stosunku do kotów, psów, ludzi i wszystkich stworzeń. I wszędzie czuje sie dobrze.

PostNapisane: Pt wrz 01, 2006 8:49
przez kalewala
Hanek, szukamy transportu Rzeszów - W-wa? :wink:

PostNapisane: Pt wrz 01, 2006 10:21
przez amelka
jaka słodka, śliczna...i jaka biedna :( musi teraz trafić na najlepszy domek-trzymam mocno kciuki!!

PostNapisane: Pt wrz 01, 2006 11:12
przez iskra666
To musi być jakiś koci anioł :1luvu:



Bardzo bym chciała żeby znalazła najwspanialszy dom na świecie... :oops: Po tym wszystkim co przeszła.... :cry:

PostNapisane: Pt wrz 01, 2006 12:25
przez Majka12
Na 100% koci anioł :aniolek: . Niezwykle przyjazna i przymilna. Na pewno dogada sie z każdym dużym czy małym, dwu czy czteronożnym :)

PostNapisane: Pt wrz 01, 2006 13:51
przez agnes_czy
....... Pewnej nocy wdarło się w jej gorączkowe majaczenia cichutkie, pełne bólu kwilenie. Myślała, że to sen, ale po chwili kwilenie sie powtórzyło, coraz głośniejsze, coraz bardziej bolesne. Z trudem otworzyła oczko i przenikając ciemności poczołgała sie w stronę, skąd dobiegał głos. Poznała ją- to Jadzia, nowo przybyła. Mocno utykała na tylna łapkę. Biedronka słyszała, jak Duzi mówili, że ktoś Jadzię pobił i skopał. Teraz Jadzia leżała w kałuży krwi..... rodziła.... coś było nie tak.......jej oddech był coraz słabszy....
" Wytrzymaj Jadziu, nie umieraj! Zaraz przyjdzie pomoc!" Jak oszalała biegała od drzwi do okna , głosno wzywając pomocy. Co chwilę podchodziła do rodzącej, chłodziła języczkiem jej rozpalony nosek i sprawdzała oddech.
Pomoc wreszcie nadeszła. Za późno, żeby uratować dzieci Jadzi, urodziły się martwe..... Ktoś pozabijał w Jadzi jej dzieci......
Odtąd Biedronka i Jadzia stały się nierozłączne. Nocami długo leżały przytulone, obie nie mogac zasnąć, i opowiadały sobie o swoim życiu. Jadzia często popłakiwała z bólu i tęsknoty za swoimi dziećmi. A wtedy Biedroneczka pocieszała ją, tłumacząc, że są teraz ślicznymi, wesołymi kocimi aniołkami i kocim niebie, że jest im tam lepiej niż tutaj, gdzie być może nigdy by nie znalazły własnego Domu....... A być może znalazłyby Dom, który by o nie nie dbał...... Być może rodziłyby niechciane przez Dużych dzieci i cierpiałyby patrzac na ich uśmiercanie...
A kiedy Jadzia usypiała, utulona cichym, ciepłym mruczeniem Biedronki, do niej wracały bolesne wspomnienia o jej malutkich dzieciach, które jej zabrano. Nigdy sie nie dowiedziała co sie z nimi stało. Słyszała tylko, jak Duzi mówią, ze zrobili z nimi Porządek. Czasem śniły jej się jako kocie aniołki......

PostNapisane: Pt wrz 01, 2006 14:48
przez LimLim
Ona jest jak Babunia...

PostNapisane: Pt wrz 01, 2006 18:25
przez Katia K.
Kiedy czytała historie z życia Biedronki, miałam to samo skojarzenie, co LimLim...

Biedronka to jeden z najpiękniejszych kotów, jakie widziałam, trzymam za nią kciuki!