Strona 1 z 65

Czy Szelmusia to żonusia Tymusia? Trio wcale nie egzotyczne

PostNapisane: Wto sie 22, 2006 14:03
przez Wima
Jak i kiedy Maleństwo znalazło się we wrocławskim schronisku nie wiem. Wiem tylko, że wypatrzyła ją tam Miki.
Wzruszyła się biednym wyglądem koci i jej chęcią zaprzyjaźnienie się z człowiekiem. Ale najbardziej poruszyła ją wieść, ze tamtejszy wet postanowił usunąć jej łapkę. Bo kocia ma niesprawną przednią łapeczkę. Nie boli ją, nic się nie dzieje, ot zwyczajnie kawałek ciała, nad którym nie ma kontroli.
Miki zrobiła zdjęcia, umieściła na KŻ.
Kocia nie dawała jej jednak spokoju, te zielone oczka...
Obdzwoniła kilka osób i tym sposobem w niedziele 13 :lol: Maleństwo znalazło się u mnie.

Maleństwo prawdziwe, bo następnego dnia pojechałam z nią do weta i tam ważenie - 1,5 kg kota 8O (bez pcheł, bo z pchłami jakieś 1,7kg). ObrazekObrazek
Oczywiście odrobaczanie i ogląd: zadziwiająco czyste uszka i oczka. Poza chudością i łapką wyglądało, że nic koci nie dolega.
ObrazekObrazekObrazekObrazek.
Kocia nie przejęła się zmianą lokum na większe i nie ukrywajmy, też już trochę zakocone. Z wdzięcznością skorzystała z kuwety, zrobiła przegląd misek i przytuliła się do kanapy.
Okazało się, że jej ta łapka w niczym nie przeszkadza, ot czasami zamoczy sobie w misce z wodą jak się zagapi, ale nie utrudnia jej wskakiwania na kanapę bądź wspinania się na kolana.
Szybko podbiła serce Żabcirybci, która na wieść o wadze stwora przybyła z odsieczą w postaci 2 worków z karmą dla dorastających kociąt. Dar został przyjęty z mruczącą aprobatą.
Pako też zakręciła się łza w oku (i to raczej nie jedna), gdy ją zobaczyła. Szybko się okazało, że kocia ma "syndrom schroniskowy", czyli po paru dniach w nowych warunkach kocia ma świszczący oddech i zaczyna prychać i kichać.
I znowu do weta, a tam scanomune i combiwit i catosan/l(?).
Pako przywiozła jeszcze trochę witamin i scanomune i trochę karmy. Za kocia tuliła się do niej mrucząco.
Chucherko biedne Obrazek

PostNapisane: Wto sie 22, 2006 14:22
przez Miciułka
Wima,bardzo sie cieszę,że kitula jest u Ciebie na tymczasie.Gdy zobaczyłam ją na KŻ to sama chciałam brac na tymczas,ale Medira powiedziała,ze mała bida jest już u Ciebie.Teraz tylko życzę udanej pracy nad zwiększeniem masy ciałka:)))

PostNapisane: Wto sie 22, 2006 14:37
przez Colas
Wimo, która to kicia z KŻ? Ta, o której było napisane, że ma złamaną łapkę (była na 1 stronie)?

Cieszę się bardzo, że jest u Ciebie. Pewnie za kilka dni będzie ślicznotką.

Powodzenia. Trzymam kciuki. A panienka będzie szukać domu, czy zostanie u Ciebie?

PostNapisane: Wto sie 22, 2006 14:45
przez Wima
Dzięki za kciuki.
Przydadzą się dobre myśli i dobre rady.

PostNapisane: Wto sie 22, 2006 14:47
przez Wima
Bardzo mnie cieszy, że kocia ma apetyt. Mimo glutków w nosie :wink:
Rosołek uwielbia, mleczko kocie Klara również a czasem skubie też jedzenie z misek innych kotów. ObrazekObrazekObrazekObrazek

A jeśli o inne koty chodzi, Tymek nie zwraca na nią uwagi, Tercja ustępuje jej 8O (znalazła sobie nową drogę z regału by nie przechodzić obok tego worka kości) i tylko Gracja syczy na nią. Podejrzewam, że nie podoba sie jej zapach Maleństwa, kombinacja zapachu katru i leków, no i ten dziwny sposób poruszania sie.
Ale trzeba to Gracji wybaczyć: w końcu ma 15 lat i słabo widzi, kiepsko też słyszy.ObrazekObrazek I w dodatku, jakimś cudem zaraziła się katarem od Maleństwa. Teraz leczę obie.
Nie wiem, co będzie z łapką. Za cel podstawowy uznałam po konsulatacjach z wetem i innymi kociarzami odkarmienie kota. Niech ta 9-12 msc kocia waży tyle ile powinna. Na razie jest lżejsza od mojej torebki i to sporo :evil:
U Pako na rękach ObrazekObrazek

PostNapisane: Wto sie 22, 2006 14:58
przez Wima
Colas pisze:Wimo, która to kicia z KŻ? Ta, o której było napisane, że ma złamaną łapkę (była na 1 stronie)?

Cieszę się bardzo, że jest u Ciebie. Pewnie za kilka dni będzie ślicznotką.

Powodzenia. Trzymam kciuki. A panienka będzie szukać domu, czy zostanie u Ciebie?




Tak, to ta z pierwszej strony.
Nie robiłam jej prześwietlenia, bo widzę, że ja ta łapka nie boli. Ale, jak tylko zacznie przypominać kota, zrobimy prześwietlenie i wtedy coś się postanowi.

Nie, nie wezmę jej. Mam za mało przestrzeni i już 3 koty :twisted: .
Ale dam jej szansę na dobry dom.


Co do tego, że za kilka dni będzie slicznotką nie żadnych wątpliwości. Pomagają mi w tym żabciarybcia i Pako. Ciałka też nabierze, moje koty są okrągławe (mają to po mnie :?: :?: :?: )

PostNapisane: Wto sie 22, 2006 15:02
przez Pako
Kochane Maleństwo jest bardzo słabiutkie :( Jest tak wzruszająca, że człowiek wszystko by dał, żeby uwierzyła, że życie nie jest jednak takie złe. Ma witaminki, jedzonko i co najważniejsze Wimę :king: , ale chyba jeszcze nie wierzy, że teraz będzie już tylko lepiej i nie wróci do schroniska. Bardzo malutko je, ale je, więc mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Trzymam kciuki za Maleństwo :ok:

PostNapisane: Wto sie 22, 2006 15:56
przez Sporty
Jest podobna do mojej Cindy :) kciuki :ok: :ok: za okrągły brzusio i ciepły domek :)

PostNapisane: Wto sie 22, 2006 16:26
przez Wima
Czy katar u kota jak u człowieka - nieleczony trwa 7 dni, leczony tydzień?
Chciałabym wiedzieć...

Dziękuję Tanicie, która obiecała parę saszetek saszetek Convalescensa.
Przy takim wsparciu Maleństwo z pewnością niedługo zacznie przypominać kota a nie preparat anatomiczny.

PostNapisane: Wto sie 22, 2006 21:28
przez Colas
Wimo, radość moja jest tym większa, że to właśnie ta kotka. Patrzyłam bezradnie na to zdjęcie z KŻ, wściekła, że sama nic nie mogę zrobić (nie chcę przesadzać z ilością kotów, bo Paweł powoli oswaja się z myślą, że do końca normalna nie jestem :wink: ).

Czy poza kciukami potrzebna jakaś pomoc? Może mały zestaw gerberków by się jej przydał (to lubi nawet mój Sylwuś niejadek)?

PostNapisane: Wto sie 22, 2006 22:19
przez Siean
Jaka piekna, słodka koteczka...
Przepraszam, że nie pomogę, ale mam teraz poważne kłopoty w stadzie....

PostNapisane: Śro sie 23, 2006 11:37
przez Wima
Dziewczyny, dobrze, że jesteście...
Colas, nie wiem, czy Maleństwo będzie jadło gerberki. Jej najbardziej smakuje sosik z puszeczek, reszta może nie istnieć :( No w drodze łaski skubnie troszkę. Muszę ugotować rosołek.
Potrzebne zaś są ręce do głaskania. Tuli się, mruczy i spogląda z dezeprobatą, gdy przestaję się kocinę głaskać.
Potwornie się koci leje z noska. Ale na pocieszenie wydzielina jest coraz bardziej wodnista. Żal mi się robi, gdy Malutek-Glutek próbuje się napić a w zasadzie to smarka do miski.

Spotkałam się z teorią by scanomune podawać przez kilka dni np. 3, bo już wtedy jest odpowiednie nasycenie organizmu makrofagami i przestać na kilka dni tak by sam organizm mógł się wykazać. Co wy na to???

PostNapisane: Śro sie 23, 2006 15:04
przez Pako
Obawiam się, że Maleńtas ma w tej chwili bardzo słabiutki system immunologiczny (wycieńczenie organizmu, stres) i trzeba jej dać więcej czasu, aby doszła do siebie i sama zaczęła zwalczać jakieś choróbska. Mój vet uważa, że należy podawać w takim przypadku scanomune przynajmniej miesiąc (u mojej Mollinki ta teoria się sprawdziła, teraz jest silnym i dużym kotkiem) :P

PostNapisane: Pt sie 25, 2006 14:26
przez Wima
Od Malutka-Glutka zaraziła się Gracja.
I nagle mam dwa smarkające, kichające koty.
Gracja zaczęła oddychać przez pyziak, jej oddech przypominał źle zestrojoną orkiestrę symfoniczną i przestała jeść, pić i odwiedzać kuwetę. Zapadła decyczja: jedziemy do weta.
Wczoraj przyjechały posiłki w postaci koleżanki, zapakowałyśmy koty pod pachy i do lecznicy.

Wet po wywiadzie i oglądzie zaordynowal wszystkim kotom antybiotyk :evil: .
Łatwiej powiedzieć niż zrobić, bo Tercja dalej nie pozwala sobie na pewne działania dotyczące jej osoby.
Tabletka wielka, do podzialu między koty i problem: nie ma warstwy ochronnej, smak obrzydliwy (sądząc po minach kotów) wyczuwalny od razu, brak poślizgu.
Tymek, Gracja i Maleństwo przyjęli jakoś to lekarstwo (moim silnym argumentem był argument siły) i moje zabiegi, ale do Tercji musiałam ubrać gruby szlafrok, zamknąć łazienkę i użyć koleżanki w charakterze nagonki/zapory (zastanawiałam się nad pożyczeniem od kumpla stroju dla pozoranta). Po kilku minutach, ciężkich imwektywach miotanych przez kotkę, łażeniu po meblach, podjętej przez Tymka próbie ratunku - udało się. :piwa: Ręce drżały mi jeszcze przez pół godziny.

Ale dzisiejszą noc mogłam przespać spokojnie, koty poprzestały na kilku
kichnięciach i prychnięciach. Gracja w nocy poszła pozwiedzać miski ( a może gdzie coś zostało dla kota na przymusowej diecie, którą właśnie zarzucił) i jest lepiej.

Ale teraz wieść najważniejsza: Maleńswo przybyło na wadze o 13 dag. Tak pokazała waga, bo na oko nic w tej kwestii się nie zmieniło.

Milutek po antybiotyku nabrał ochoty do życia, już wspina się na parapet, już widać błysk w oczach i regularnie domaga się jedzenia.
Jak nie zdążę podać jego miseczki, opróżni inne. Wczoraj też wieczorem ugotowałam rosół i został bardzo dobrze przyjęty.
A teraz czas na dowody:
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Obrazek

PostNapisane: Pt sie 25, 2006 14:32
przez Wima
Bardzo mnie cieszy, że Maleństwo zaczęlo sięmyć. Tak porządnie i wszędzie, bo wcześniej nie wykazywało najmniejszej ochoty na taką zbyteczną i pochłaniającą mnóstwo energii działalność.

A dzisiejsze podanie antybiotyku poszło sprawniej dzięki zastosowaniu pasztetu zapiekanego z indyka. :P