Witam wszystkich
Mam na imię Simbo i jestem kremowym kocurkiem norweskim.
Urodziłem się 11 marca 2006 a do swojego domku przyjechałem w ostatni weekend maja czyli jestem od prawie 3 miesięcy olsztyniakiem.
Kiedy weszłem do domku pewnym krokiem i z dumnie uniesioną glową zacząłem zwiedzać moi państwo orzekli, że król lew wkroczyl na pokoje stąd to imię - nieco zmodyfikowane ale zawsze królewskie
Tak wyglądałem w wieku 6 tygodni...
a tak jak przyjechałem do domku
Mieszkam sobie w sporym mieszkanku z moją Panią, jej TŻtem i 12letnim Damim, który od razu został moim najlepszym przyjacielem i którego fotel jest najlepszym miejscem do spania (nie wiem tylko czemu inni usiłuja się na niego wpychać - jakby nie można było pisać na komputerze na stojąco )
W domu są także dwa żółwie czerwonolice, z ktorymi usiluję się zaprzyjaźniać - na razie bez skutku ale będę walczyl jak lew.
Moja Duża czyta to forum regularnie od momentu kiedy przyjechałem, stąd też dowiedziała się że kupiła nie wymarzonego norwega ale pospolitego dachowca - nie mam rodowodu (mam nadzieję, ze z tego powodu nie przestanie mnie kochać )
W miarę możliwości zmuszę Dużą do pisania na bieżąco na tym forum
Hejka jestem Monika
Na swoją obronę mogę powiedzieć tylko, że jest to pierwszy prawdziwie mój kot (po wcześniejszych kotach ogólnodomowych których właścicielami byli moi bądź TŻta rodzice).
Moim marzeniem zawsze było posiadanie tufatego (tłum. puchatego) kocurka, jednak raczej nie persa kóre niezbyt przypadają mi do gustu (tzn kocham wszystkie kociaki, psy i inne stworzonka ale chodziło o stronę wizualną).
Czekaliśmy z TŻtem na odpowiednie warunki do posiadania kotka tzn. w końcu własne mieszkanie itp. (co w końcu nastapiło w 2005roku)
I wtedy u znajomych zobaczylam pięknego tufatego norwega.
Od razu wymiękłam i postanowiliśmy że tylko ta rasa i żadna inna. Znajomi dali nam namiar na panią z Gdańska od której mieli swojego kocurka i od niej po długich rozmowach pokazywaniu nam rodowodow rodziców i tłumaczeniu nam x powodów dlaczego mały nie ma i że właściwie nie potrzebujemy (z czym zgodziliśmy się bo miał być do kochania a nie do wystawiania), sprawdzaniu nas jako przyszłych włascicieli kupiliśmy Simbę (a właściwie został nam oddany za koszty utrzymania do 12-go tygodnia)
Oczywiście po wejściu na to forum zrozumiałam że rasowy=rodowodowy i dałam zarobić kolejnej "chodowli" doszly do tego też kłopoty z uszkami (po szczepieniu ujawnił się świerbowiec
wyłapany wcześnie własnie dzięki wam ) ale na całe szczęście wszystko już jast okey i ewentualny kolejny kiciak (na razie brak środków
ale marzenia są) będzie rodowodowym lub adoptowanym - w zależności od tego jaki chwyci nas za serce
Czytam Was nieregularnie w zależności od nawału pracy i przepustowości serwera ale postaram się na bieżaco opowiadać o nas i w miarę możliwości udzielać się
Pozdrawiam i liczę na to na mile przyjęcie
[/i][/b]