Strona 1 z 31

Dyzio niechciany już w domu. Marzenie się spełniło. Za TM:(

PostNapisane: Pt kwi 28, 2006 22:06
przez iwcia
Leżałem sobie na kanapie i strasznie się nudziłem, duża otworzyła okno, pobiegłem powyglądać. Widok z parapetu był piękny, cieplutko grzało słoneczko, fruwały ptaszki. :)
Chciałem złapać jednego i nie udało się spadłem w dół na twardą ziemie, bardzo bolało nie mogłem ruszyć łapkami, płakałem i wołałem moją dużą, nie przychodziła. Przechodzili ludzie prosiłem, aby mi pomogli tak bardzo bolało, ale oni szli dalej nawet na mnie nie patrzyli, mojej dużej też nie było. :(
Nagle przyszedł taki duży dziwnie pachniał, bólem, tęsknotą, strachem i rozpaczą, zabrał mnie, bardzo bolało. Trafiłem do dziwnego miejsca, do miejsca gdzie jest wiele smutnych zwierząt, cały czas czekałem na swoją dużą, przecież mnie nie zostawi przyjdzie po mnie, tak bardzo bolało. :cry:
Leżałem w malutkiej klatce, w takim dziwnym pomieszczeniu, było pełno leków, zadzwonił telefon to moja duża wiedziałem, że to ona nie zostawiła mnie zabierze mnie już nawet mniej mnie bolało. Słyszałem rozmowę, obiecała, że zaraz po mnie przyjedzie, tak bardzo się ucieszyłem zabierze mnie do domu.
Nie przyjechała, czekałem dalej, nie przyjechała zostawiła mnie, już mnie nie chce. :(
Może to, dlatego że nie mogę chodzić, boli mnie pyszczek wybiłem sobie kilka zębów, bardzo boli. :(
Dziś przyszła tak nowa duża oglądała mnie rozmawiała ze mną chciała mnie dotknąć nafukałem na nią, niech mnie nie dotyka bolało mnie wszystko. Ona niezrażona moim zachowaniem powiedziała, że mnie zabiera , nie mogłem uwierzyć mnie takiego połamanego i obolałego, tam było dużo innych kotów pięknych zdrowych a ona wybrała mnie. 8O
Już się nie boje obiecała, że mi pomoże, że już nie będzie bolało, że mi znajdzie najlepszy dom na świecie.
Wiecie chyba ja lubię, jest taka delikatna i rozmawia ze mną, tylko żeby mnie nie zabierała do weta (tak mówi na inna duża, która mnie dziś tak strasznie zabandażowała, że nie mogę się ruszyć).

Jeszcze boli, ale już się nie boję wiem, że ta nowa duża mnie nie zostawi.

PostNapisane: Pt kwi 28, 2006 22:15
przez covu
iwcia...
rycze...
normalnie rycze...

trzymam za Ciebie kciuki ogromne biedny, porzucony kocie...

PostNapisane: Pt kwi 28, 2006 22:17
przez covu
cholerka... nie chcialo mi sie wyslac teraz dubel...

PostNapisane: Pt kwi 28, 2006 22:17
przez covu
Dyziu... niech Ci sie trafi NAJLEPSZY domek...
domek w ktorym nie otwiera sie okien zeby kusic kota..

PostNapisane: Sob kwi 29, 2006 0:08
przez magicmada
Trzymam kciuki za mala Mumie. Mysle, ze w rekach Iwci jest juz bezpieczny, a jego opiekunowie niesczesni..., zal mi takich ludzi, po prostu, juz nawet nie jestem zla, tylko mi ich zal.

PostNapisane: Sob kwi 29, 2006 5:39
przez jupo2
Naprawdę zadzwonili do lecznicy i nie przyszli po swpjego kota :?: Co za ludzie!

PostNapisane: Sob kwi 29, 2006 5:55
przez iwcia
jupo2 pisze:Naprawdę zadzwonili do lecznicy i nie przyszli po swpjego kota :?: Co za ludzie!


Nie miał tyle szczęścia aby trafić do lecznicy, trafił do schroniska. :(
A jego "opiekunowie" jak sie dowiedzieli, że moze mieć pękniety kręgosłup nie przyszli po niego i Dyzio musiał cierpieć kolejny dzień (nie mogłam go zabrać w czwartek bo czekali na opiekunów) :evil: :(
Wczoraj miał zrobione prześwietlenie na szczęście kręgosłup jest cały ale ma popekaną miednicę, obtłuczone żebra, wybite kilka zebów i pęknietą szczękę. Bardzo go to wszystko boli.

PostNapisane: Sob kwi 29, 2006 5:58
przez goska_bs
Biedne Malenstwo :cry:
Bardzo delikatne lizanie od Dwukota i mizianko ode mnie
Trzymamy za Ciebie kciuki i pazury Maleńki

PostNapisane: Sob kwi 29, 2006 7:39
przez jupo2
Biedny kotek. Trzymam kciuki za niego i za Człowieka, ktory mu pomaga. Specjalnie napisałam wielką literą, bo na to, Iwcia, zasługujesz. :ok:

PostNapisane: Sob kwi 29, 2006 7:44
przez olifka1
Jak tak w ogóle można??!!! :evil:

Dobrze, że teraz Dyziu trafił w takie dobre ręce :D

PostNapisane: Sob kwi 29, 2006 8:20
przez CoolCaty
Sądząc z opisu zdjęć RTG, to ten kotek przy odpowiedniej opiece najprawdopodobniej będzie za jakiś czas całkowicie zdrowym i normalnie funkcjonujacym kotem. Nie rozumiem tych "właścicieli". Przerastają mnie takie sytuacje i zachowanie takich "ludzi". Trzymam kciuki za kociaka, bo przed nim teraz ciężki okres bolesnego powrotu do zdrowia.

PostNapisane: Sob kwi 29, 2006 9:28
przez ryśka
boszsz, biedny kot :cry:

PostNapisane: Sob kwi 29, 2006 10:01
przez yv73
Z jednej strony to dobrze, że nie właściciele się nim zajęli bo widać po podejściu, że mogliby nie chcieć go ratować...
Przypomniał mi się podobny przypadek kiedy znajoma znalazła rudaska ktory wypadł :evil: przez okno, miał tylko połamana miednicę a właściciele, których powiadomiła stwierdzili, że nie ma sensu leczyć tylko od razu uśpić...Reakcja znajomej była natychmiastowa, zabrała kota do siebie, wyleczyła i został u niej...
Dużo zdrowia dla koteczka...

PostNapisane: Sob kwi 29, 2006 10:09
przez Tosza
iwcia pisze:Wczoraj miał zrobione prześwietlenie na szczęście kręgosłup jest cały ale ma popekaną miednicę, obtłuczone żebra, wybite kilka zebów i pęknietą szczękę. Bardzo go to wszystko boli.

Witamy w klubie "kotów z połamana miednicą i wybitymi zębami" :cry: Mój Long John od trzech tygodni mieszka w klatce (na szczęście bez bandarzy) i już czuje się dobrze. A złamanie miał brzydkie(mogę podesłac zdjęcie-dla odpornych :) ). A ja zbieram opinie, czy operowac, czy ma się zrosnąć samoistnie. Co wet to inny pomysł... Na pewno będziemy usuwać korzeń po kle, bomoże się wdać infekcja.
Jednak ludzie to dranie-ja się zastanawiam, jak oni potem moga spokojnie żyć.

PostNapisane: Sob kwi 29, 2006 10:33
przez Magija
Dyziu, uwierz w to, teraz już nikt nie pozwoli Cie skrzywdzić, czasem trzeba przeżyć wiele złego by trafić tam, gdzie szczęśliwe koty spokojnie i w miłości moga zyć bez strachu.