Po napisaniu ponad 1000 postów w różnych tematach dojrzałam do decyzji założenia moim kotulcom oddzielnego wątku. Co się będę dopisywała do innych
Sonia przybyła do nas w połowie lutego 2005 roku. Była siedniomiesięczną kiciunią z pseudohodowli, sprzedaną z powodu niedołężności starszej pani. Nie miała książeczki, szczepień, nie była odrobaczana, człowiek, który ją przywiózł zapomniał po drodze jej imię. My właściwie nie wiedzieliśmy prawie nic o kotach, więc tłumaczenie, że kot ma po prostu brudne uszy, bo starsza pani o nią nie dbała - przyjęliśmy z nadzieją, że mówi się nam prawdę. Dopiero potem zaczęła się nasza intesywna edukacja, o tym, że są inne karmy niż W i KK odkryliśmy dość szybko, świerzba zwalczyliśmy strongholdem. Czekaliśmy aż Sonia przestanie się nas bać i wyjdzie wreszcie spod łóżka lub zza lustra.
Wtedy Sonia wyglądała tak: