Tak strasznie ciezko.. tak trudno cokolwiek napisac...
To wszystko nie tak mialo byc
Miala byc walka o sprawnosc .. a byla od poczatku walka o zycie
ktora niestety przegralismy
Nie dalo sie juz nic zrobic
FIP byl silniejszy niz my
Rano u Ewy bylo zle.. a pozniej w domu coraz gorzej.. jak rozmawialam z Ewa przez tel sadzila ze histeryzuje ale ja niestety widzialam co sie dzieje Mowila ze jeszcze bedziemy mimo tragicznych wynikow czegos probowac..ale jak zobaczyla Tuptulka stwierdzila ze mozna zrobic juz dla niego tylko jedno
. W taksowce lezal nieprzytomny na moich kolanach zawiniety w cieply sweter to samo u Ewy .. nie byl swiadomy tego co sie dzieje
. Od wczoraj siedze i wyje bo pokochalam Malucha od pierwszego spojrzenia.. jeszcze zanim przyjechal.. jak tylko trafilam na jego watek. Ewa go pochowala po sekcji (ja psychicznie nie bylam w stanie) na wiosne posadzimy mu krzaczek.
Tak bardzo mi go brakuje .. jego mieciutkiego futerka, mruczenia na kolanach... rano wzielam miske zeby przygotowac mu kapiel...i .. zlapalam sie na tym ze juz nie bedzie kapieli
Zawsze bede go pamietac takiego slodkiego mruczka i przylepe na moich kolanach
Mam nadzieje ze chociaz przez chwilke byl u mnie szczesliwy....
Bardzo dziekuje wszystkim ktorzy z nami byli a szczegolnie dr Ewie, Mokkuni, TyMie, Slonku_lodz, Beliowen no i oczywiscie Lidce, dziekuje wszystkim