=^..^=

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 19, 2006 21:50 =^..^=

Wuj

Było to w czasach komunistycznego totalitaryzmu,gdy na wsi panowały obowiązkowe dostawy i rolnik aby utrzymać gospodarstwo musiał imać się różnych dodatkowych zarobków.
Ojciec zimą pracował w lesie.
Jak ciężka jest praca w kopnym śniegu,w mrozie,gdy z drzew sypią się czapy śniegu,a po powrocie czeka normalny obrządek przy zwierzętach i gospododarstwie,chyba nie wie nikt.
Zarobku wielkiego z tego nie było,ale było drzewo do palenia w piecu,węgiel był drogi.
Z jednej takiej wyprawy ojciec przyniósł kota.Kot był właściwie dorosły,piękny ciemny marmurek,tylko strasznie chudy.
Skąd kot wziął się w lesie,nie wiadomo.
Kot oczywiście był przestraszony,ale przy ciepłym piecu i pełnej misce odzyskiwał pewność siebie.
Ktoś zauważył,że kot ma podobne ruchy jak wuj,no i do kota przylgnęło imię:Wuj.
Wuj sprawił nam po pewnym czasie taką niespodziankę,że urodził młode.
Młode były martwe,nawet nie pokryte sierścią.
Były to pierwsze jego kociaki i ostatnie.Nie wiadomo dlaczego,był kotem zdrowym,wesołym,wybierał się na długie wędrówki,ale kociąt już nie było.
Mimo,że dowiedzieliśmy się,że kot jak już to jest ciotką,imię tak do niego pasowało,że na zawsze został Wujem.
Kiedyś latem,zasnął na łące sąsiada i kosiarka do trawy obcięła mu opuszki na jednej przedniej łapie.
Opatrzyliśmy mu tę ranę,jednak najwięcej pomagało jego własne lizanie,rana zagoiła się i kot chociaż trochę kulał,przeżył dużo szczęśliwych lat.
Lubił spać z dzieciakami w łóżku,chociaż lubił też dalekie wyprawy.
Teraz biega pewnie za Tęczowym Mostem,ma wszystkie poduszeczki łap i jest tak szczęśliwy jak był u nas.

:aniolek:

izy

 
Posty: 11
Od: Nie mar 19, 2006 20:48

Post » Nie mar 19, 2006 22:13

Witaj izy
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Nie mar 19, 2006 22:16

Witaj :D

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie mar 19, 2006 22:58

Bardzo sympatyczna opowieść :D
A Wuj doczekał/doczeka się następcy? :D

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19844
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob mar 25, 2006 19:15

...Nitka...

Przybłąkał się latem.Z głodu chwiał się na nogach.
Był zwykłym buraskiem,takim wyblakło burym,nawet nie tygryskowatym,prążkowanym.
Oczywiście mielismy inne koty,ale taka mała bida...
Był chudy jak deska,gdzie tam ,nawet nie jak deska,
Jak nitka,ktoś zauważył,jest chudy jak Nitka.
To już było imię.To już był nasz kot.
Kocurek był przytulaśny,dzieciaki lubiły nosić go na ręku,sadzać na kolana.
Nitka to lubił,lubił tez spać w łóżku.I to tak aż do bólu.
Jak spać to spać:całą noc,pod kołderką,wyciągnięty jak struna.
Chociaż był chucherkiem,w łóżku przybywało mu centymetrów,wyrażnie się wydłużał i przelewał przez ręce,dosłownie jak szmaciana lalka.
Karmiony różnymi przysmakami,wszyscy uwielbiali go rozpieszczać,na zimę,prawie już dorosły,jakby trochę przytył,choć dalej był smukły,na wysokich nogach.
Znów ktoś zauważył,że z naszej Nitki zrobiła się Przędza(taki sznurek używany w gospodarstwie.).
Jakiś czas nawet to imię było używane,szybko jednak Nitka powrócił do swojej postury i imienia.
Miał apetyt,był zdrowy,wysoki,lecz na zawsze pozostał wierny swemu imieniu.
Dzieciaki za nim przepadały,a on za nimi.
Jeśli zdarzało się,że któreś było troche chore,a nie chciało leżec w łóżku,widząc jak np. rodzeństwo lepi bałwana,wystarczyło,że mama powiedziała,jak się położysz dam ci Nitkę.Mały pacjent już był w łóżku.
Nitka był świetnym kompanem w łóżku,jego mruczenie pomagało zasnąć,można było się przytulić do jego ciepłego futerka,opowiedzieć mu swe smutki...
Gorzej jeśli kota nie było akurat w domu.Trzeba było wtedy wyjść przed dom i wołać:Nitka,Nitka...
Nigdy nie kicialiśmy na koty,więc one przychodziły tylko słysząc swe imię.
Ciekawe co myśleli sąsiedzi.
Nitka przezył dużo szczęśliwych lat,aż kiedyś przeniósł się za tęczowy most.
Pewnie tam nie tyle biega,ile wyleguje się na tęczowym moście.
Tylko czy ma tam ciepłą kołderkę?
:aniolek:

izy

 
Posty: 11
Od: Nie mar 19, 2006 20:48

Post » Sob mar 25, 2006 19:29

bardzo ladne wspomnienia :)
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.

Obrazek

jojo

 
Posty: 11799
Od: Pon kwi 26, 2004 19:52
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob mar 25, 2006 19:30

:)
Obrazek Obrazek Obrazek

anie

 
Posty: 1541
Od: Czw sty 19, 2006 19:30
Lokalizacja: z usa

Post » Sob mar 25, 2006 19:35

Witaj 8)

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie mar 26, 2006 21:28

:)
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Nie kwi 02, 2006 16:37

Kotka.

Koty na wsi,oprócz tego,że są "do niczego",jak mawiał mój ojciec(tj.do przytulania i rozpieszczania),miały jedną ważną rolę:łapać myszy.
Jasne,że mieliśmy i takie,które widząc mysz uciekały,albo nie wiedziały co mają z tym fantem zrobić.
Zawsze jednak był kot,który łowił myszy.
Gdy więc któregoś dnia znów worki z ziarnem były poprzegryzane i inne szkody w oborze,ojciec stwierdził,że czas na nowego kota,ale tym razem przyniesie dorosłego i na wpół dzikiego,abyśmy go nie rozpieścili.
W tym czasie jeden kot był już trochę posunięty w latach,a drugi kładł się do łóżka wcześniej od nas,a wstawał,a właściwie dopiero wyrzucała go mama ścieląc łóżka.
To była kotka,biało czarna,a nawet trochę rudawa.
Była na wpół dzika,ale po tygodniu "ugniatała ciasto" na naszych kolanach,pięknie mruczała i uwielbiała głaskanie. :wink:
Nie przyzwyczailiśmy jej tylko do spania w łóżku,ojciec i tak był zadowolony.
O kastracji w tamtych czasach w ogóle się nie słyszało,więc po pewnym czasie kotka urodziła dwa piękne kocięta.
Jeden był białorudy,drugi cały pręgowany rudasek. :love:
Cudne.Obserwowaliśmy jak piją mleko matki,jak rosną,dwie duże ciepłe kluseczki.Po pewnym czasie otworzyły oczka,zaczęły interesować się otoczeniem,matka przestała być pępkiem ich świata.
Kocięta zostały u nas,ale to już temat na nowy post.
Kotka jak dotąd nie miała imienia,ponieważ zawsze zwierzakom nadawaliśmy imiona,które jakoś do nich pasowały,a do niej nic.
Ponieważ tak dobrze opiekowała się kociętami,zaczęliśmy nazywać ją Kotka i tak już zostało.Była cudowną matką.
Gdy kocięta podrastały,Kotka przynosiła im złowione :myszy,żaby,jaszczurki,kijanki,szczury,nietoperze,zające,często większe od niej i wszelkiego rodzaju ptaki.
Często siadała na pniu po ściętej wierzbie,trochę zanurzonym w stawie i łapą łowiła żaby.Przypominała wtedy niedżwiedzia łowiącego łososie.
Kiedyś ustanowiła chyba rekord przynosząc w pyszczku wróbla i jaskółkę razem.
Ponieważ byliśmy miłośnikami wszystkich zwierząt,zawsze,jeśli tylko zwierzatko żyło(oprócz oczywiście myszy i szczurów)staraliśmy się je uwolnić.Ponieważ niechętnie dawała to co z trudem zdobyła,a nie można było na siłę,żeby nie zacisnęła szczęk i nie zdusiła maleństwa,jedyną metodą była prosba.
A wiec głaskało sie ją i tak długo prosiło,aż dawała nam swoje trofeum.
W ten sposób uwolniliśmy sporo zwierzat,jeden wróbelek z uszkodzonym skrzydełkiem mieszkał jakiś czas z nami,zrobił gniazdko,zniósł jajka,ale... to chyba temat na jakieś ptasie forum.:D
Była urodzoną matką,często musieliśmy pilnować aby dorosłe,większe od niej kocury,nie dobierały sie do jej matczynego mleka,ona na to pozwalała.
Była piękną kotką,bardzo łowną niestety :( ,ale taka już była jej natura,urodziła piekne,mądre kocięta,spędziła z nami duuużo lat,a teraz pewnie opiekuje się kociętami za Tęczowym Mostem.

:aniolek:

izy

 
Posty: 11
Od: Nie mar 19, 2006 20:48

Post » Nie kwi 02, 2006 16:50

Bardzo łądnie piszesz :D Witaj :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Nie kwi 02, 2006 17:24

Witaj izy! :D
Wspaniałe opowieści!
Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :D .
Obrazek

Domino76

 
Posty: 3301
Od: Śro paź 05, 2005 8:41
Lokalizacja: Wrocławianka mieszkająca w Opolu

Post » Nie kwi 02, 2006 18:16

Izy, swietne opowiesci -
Obrazek

Oliwka

 
Posty: 858
Od: Pon wrz 27, 2004 21:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie kwi 02, 2006 18:55

Ale zrobiło mi się ciepło pod sercem! :spin2:
Izy! Pisz częściej, bo świetnie Ci to wychodzi, a poza tym jak widzę - masz jeszcze wiele do opowiedzenia. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy :D :D
Ela

Ela_m

 
Posty: 44
Od: Wto gru 27, 2005 18:38

Post » Nie kwi 02, 2006 19:16

Witamy kolejnego miłosnika kotów. :D Czekamy też na następne ocinki o kotach. Może napiszesz coś o dzieciach Kotki? :wink:

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 128 gości