nie miałam jak wcześniej napisać, wczoraj cały dzień zajęty więc zacznę od piątku
pojechałam do weta wieczorem-jakimś cudem złapałam siki
właśnie tak podnosząc ogonek ale pitek sie wiercił wkurzony wiec większośc poleciała w okolice-bałam sie ze to bedzie za mało ale były całe 2ml
dumna byłam bardzo. Potem ledwo złapałam Pitka do transportera i do weta. Zastrzyk u weta nie stanowi problemu-kot chowa glowę pod moją pachę i grzecznie siedzi...ale zauważyłam jakąś ranę na grzbiecie
wet powiedział że najpewniej to wylizane miejsce po zastrzyku-akurat w to miejsce dostał poprzedniego dnia.
wczoraj dzwoniłam po wyniki-kryształów nie ma ale są b.liczne bakterie i limfocyty, szczegóły mi podadzą jutro bo w sumie niewiele mi te wyniki mowią poza tym ze jest stan zapalny i trzeba leczyć.
wczoraj pomyslałam ze może zabiore Pitka gdziekolwiek na zastrzyk poza dom, no i wzięłam go do samochodu...podskórny podałam jakimś cudem w transporteku, ale z domięśniowego dałam rade tylko pól dawki zanim Pitek sie wsciekł na maxa-ale lepsze to niż nic.
co do pomocy-żadną siła nie da sie go przytrzymać-próbowaliśmy naweet we 3 osoby, i zawijania w koc itd, on sie tak wije, pręży, odbija łapami, gryzie i drapie...poza tym już wie ze coś mu czasem robie, że ucieka jak do niego ide ze strzykawką w kieszeni-a tak normalnie daje sie głaskać...a przed moim chłopakiem zwiewa-chociaż tym razem mi nie próbował pomagać. dziś sprobuje podać leki w aucie albo pojade do mamy-ona z Malwiną ma troche doświadczenia, to może pomoże
proszę o kciuki i dalsze rady-ja sie martwie też tym ze on sie smuci i dziczeje...moze on z nerwów wylizał sobie tą plamę? łapę też liże-miał takie zadrapanie-o coś zaczepił łapką już się goiło a teraz rozlizał- nie ma szans założyć opatrunku-zlizuje nawet maść
w poniedziałek razem z Pitkiem wezmę Nukę do weta-chcę zobaczyć czy da się coś zrobić zeby lepiej się czuła-bo ma okresowe nawrty gdy mocniej sie zatacza itd
aha Piotruś się nie boi transportera jako takiego-jak go postawię w pokoju wszystkie koty sobie w nim na zmianę śpią-Piotruś też, ale jak go zamknę transporter turla sie po ziemi a kot wyjąc rzuca sie od sciany do sciany
Biedulek z niego...co on musiał przeżyć, zachowuje sie całkiem inaczej niż dziewczyny, potrafi być miły słodki i zrelaksowany, ale jak wpadnie w panikę to na całego. Ostatnio był kolega przez chwile u nas i jakoś głosniej mowił i szurał kurtką a Pitek jak to usłyszał zaczął uciekać na oślep-po scianach i oknach a potem godzine siedział za łozkiem-a kolegi juz dawno nie było. On wogóle bardziej boi sie facetów-dobrze ze rzadko przychodzą