Wariatki-kotki trzy i Piotruś-chora Sroczka:(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 22, 2007 23:16

pixie65 pisze:Zabierałam przytomnego, lekko "pijanego" kota, a nie "wiotką szmatkę" jak to czasem bywa...


Pixie, nie wolno odbierac nieprzytomnego kota od weta po zabiegu.
Każdy weterynarz powinien to wiedziec. Kot musi sie przy nim wybudzic, przynajmniej w znaczym stopniu.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Wto sty 23, 2007 9:10

Amelka wymiziaj bezjajkowca ode mnie :) Moje chłopaki tez niedługo stracą klejnoty. Zabiorę ich w trym celu na wycieczke do Lublina :)
viewtopic.php?f=1&t=93727 koty z Platynowej

seniorita

 
Posty: 3202
Od: Pt kwi 01, 2005 22:18
Lokalizacja: Warszawa i okolice

Post » Wto sty 23, 2007 9:28

:D jak te dzieci szybko rosną
Prosze wymiziać rekonwalescenta ode mnie.
Gunia i Zulka&Fruzia
Obrazek Obrazek

GuniaP

 
Posty: 3817
Od: Czw sie 05, 2004 20:34
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Wto sty 23, 2007 9:54

Witaj Amelko ,dawno się nie słyszałyśmy ,cieszę się ,że już po stresie.
Niedługo i mnie to czeka :?

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw mar 01, 2007 12:12

u nas właśnie zaczeło się źle dziać :( Piotruś od wczoraj latał do kuwety co chwile-myślałam ze to biegunka ale niestety-ma kłopoty z sikaniem :cry: pojechałam z nim do azorka dziś ale moczu nie udało mi sie za nic złapać bo sika mało a jak sie na niego spojrzy jak jest w kuwecie zaraz ucieka...
no i wrócilam z tysiącem zaleceń, co do ktorych mam wielkie obawy-mogę nie podołać ich realizacji. Narazie zastrzyki 2 razy dziennie na zmniejszenia stanu zapalnego, dopajanie lacidem, potem tabletki i dieta, a ja nie jestem Piotrkowi w stanie nic zrobić poza głaskaniem, nie pozwala na nic
załamałam sie totalnie, bo jemu nie moge złapać moczu, dawać tabletek i zastrzyków bo wpada w panikę, jak tylko chce się go przytrzymać- dziewczynom mogę robić wszystko ale jemu nie, nie jestem też w stanie codziennie jezdzić do lecznicy, bo właśnie od marca stopniowo bedzie przybywać mi pracy
załamana jestem aż brak mi słów
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw mar 01, 2007 12:23

Piotruś ogólnie czuje się dobrze-biega jje bawi się- a teraz właśnie gwałci Nukę...a tu taka choroba
nie wiem zupełnie co robić, proszę o wszelkie rady na temat chorób dróg moczowych, łapania sików itd
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw mar 01, 2007 16:20

Po pierwsze uspokój sie i nie wpadaj w panikę.
Po drugie nasza Lucia tez tak kiedyś reagowała, nawet u weta miała ksywke "killerka", tez ma jakies skłonności do choroby nerek. Trzeba bylo jej podawac tabletki przerózne i ona sie przyzwyczaiła, teraz nie ma problemu zeby jaj podac tabletke, poradzi sobie jedna osoba. A Łapcia sporadycznie bierze tabletki i za każdym razrm jrest walka o zycie. Nawet kiedys mialam taki pomysł, zeby jej podawac jakis czas witaminy zeby sie przyzwyczaiła, bo coraz starsza jest i jak nie daj Boże zachoruje to bedzie kłopot.
A po trzecie, to na pewno sie szybko wyleczy, jest pod dobrą opieką weta i Twoją.
Gunia i Zulka&Fruzia
Obrazek Obrazek

GuniaP

 
Posty: 3817
Od: Czw sie 05, 2004 20:34
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Czw mar 01, 2007 20:08

jedna lepsza wieść- Piotruś siknął przed chwilką trochę więcej niż wcześniej-obserwowałam, jeszcze o wiele mniej niż zwykle ale wiecej niż rano, tyle dobrze ze sie nie zatkał całkiem.
ale zastrzyk to gorsza sprawa-on wogole nie pozwala na nic, przy czym trzeba go trzymać! a jak mu dawałam nivalin to po dwoch dniach walki nie dawał się łapać zupełnie-uciekał jak sie tylko na niego spojrzało- a tu są 2 zastrzyki i jeden 2 razy dziennie
moze ma ktoś pomysł jak zrobić, zeby sie nie czul trzymany-on dostaje nadludzkich sił wyje drapie gryzie....siłą się nie da...
kurcze dotąd wszystkie zwierzeta dawały mi sie opanować-konie psy koty-nawet Malwinie robiłam zastrzyki...a Pitek...
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt mar 02, 2007 18:50

jest fatalnie. po 2 próbach zrobienia zastrzyku-nieudanych- jestem pogryziona i podrapana mimo rękawic a Pitek na mnie syczy i nawet nie da się złapać, szanse podania leku zerowe, nie wiem co robić, dziś pojade do lecznicy-urwało mi się troszkę zajec to zdąże, ale jutro i pojutrze nie ma szan. jak mam go leczyć jak na nic nie pozwala-on dostaje ataku dzikiej paniki jak tylko go próbuje trzymac
czarno bardzo widze :cry: :cry: :cry:
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt mar 02, 2007 22:35

A we dwie osoby nie da sie go jakos przytrzymac? A moze jakoś znienacka ten zastrzyk wykonac? Jakoś go trzeba leczyc... Może sa leki o przedłużonym działąniu taki na 2 dni...
Napisz co u weta.
Gunia i Zulka&Fruzia
Obrazek Obrazek

GuniaP

 
Posty: 3817
Od: Czw sie 05, 2004 20:34
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Pt mar 02, 2007 23:44

Amelko :(
Tak mi przykro :(
Mam nadzieję, że to tylko zapalenie pęcherza, a nie jakieś zatkanie piaskiem.
Leki trzeba podawać, koniecznie. Sama nie dasz rady :(
Masz kogoś do pomocy? Spróbuj opatulić Piotrusia grubym ręcznikiem albo kocem i trochę skrępować, a 2 osoba niech odsłoni trochę karczku i wkłuje zastrzyk. Przeżyje trochę stresu, ale lepszy stres niz choroba.
Przypilnuj go jak idzie do kuwetki. Jak zacznie sikać unieś lekko za ogonek do góry i złap siki- najlepiej w starą łyżkę wazową albo miseczkę.
Poproś o badanie pod kątem piasku w moczu. Oby się udało.
Piotrusiu- błagam, nie choruj :cry: I nie bądź taki dziki, daj się leczyć :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

agnes_czy

 
Posty: 3509
Od: Wto lip 05, 2005 13:48
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Nie mar 04, 2007 12:44

nie miałam jak wcześniej napisać, wczoraj cały dzień zajęty więc zacznę od piątku
pojechałam do weta wieczorem-jakimś cudem złapałam siki :D właśnie tak podnosząc ogonek ale pitek sie wiercił wkurzony wiec większośc poleciała w okolice-bałam sie ze to bedzie za mało ale były całe 2ml :lol: dumna byłam bardzo. Potem ledwo złapałam Pitka do transportera i do weta. Zastrzyk u weta nie stanowi problemu-kot chowa glowę pod moją pachę i grzecznie siedzi...ale zauważyłam jakąś ranę na grzbiecie :cry: wet powiedział że najpewniej to wylizane miejsce po zastrzyku-akurat w to miejsce dostał poprzedniego dnia.
wczoraj dzwoniłam po wyniki-kryształów nie ma ale są b.liczne bakterie i limfocyty, szczegóły mi podadzą jutro bo w sumie niewiele mi te wyniki mowią poza tym ze jest stan zapalny i trzeba leczyć.
wczoraj pomyslałam ze może zabiore Pitka gdziekolwiek na zastrzyk poza dom, no i wzięłam go do samochodu...podskórny podałam jakimś cudem w transporteku, ale z domięśniowego dałam rade tylko pól dawki zanim Pitek sie wsciekł na maxa-ale lepsze to niż nic.
co do pomocy-żadną siła nie da sie go przytrzymać-próbowaliśmy naweet we 3 osoby, i zawijania w koc itd, on sie tak wije, pręży, odbija łapami, gryzie i drapie...poza tym już wie ze coś mu czasem robie, że ucieka jak do niego ide ze strzykawką w kieszeni-a tak normalnie daje sie głaskać...a przed moim chłopakiem zwiewa-chociaż tym razem mi nie próbował pomagać. dziś sprobuje podać leki w aucie albo pojade do mamy-ona z Malwiną ma troche doświadczenia, to może pomoże
proszę o kciuki i dalsze rady-ja sie martwie też tym ze on sie smuci i dziczeje...moze on z nerwów wylizał sobie tą plamę? łapę też liże-miał takie zadrapanie-o coś zaczepił łapką już się goiło a teraz rozlizał- nie ma szans założyć opatrunku-zlizuje nawet maść
w poniedziałek razem z Pitkiem wezmę Nukę do weta-chcę zobaczyć czy da się coś zrobić zeby lepiej się czuła-bo ma okresowe nawrty gdy mocniej sie zatacza itd

aha Piotruś się nie boi transportera jako takiego-jak go postawię w pokoju wszystkie koty sobie w nim na zmianę śpią-Piotruś też, ale jak go zamknę transporter turla sie po ziemi a kot wyjąc rzuca sie od sciany do sciany
Biedulek z niego...co on musiał przeżyć, zachowuje sie całkiem inaczej niż dziewczyny, potrafi być miły słodki i zrelaksowany, ale jak wpadnie w panikę to na całego. Ostatnio był kolega przez chwile u nas i jakoś głosniej mowił i szurał kurtką a Pitek jak to usłyszał zaczął uciekać na oślep-po scianach i oknach a potem godzine siedział za łozkiem-a kolegi juz dawno nie było. On wogóle bardziej boi sie facetów-dobrze ze rzadko przychodzą
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lis 27, 2007 21:40

tysiąc lat mnie tu nie było, wróciłam na forum tydzień temu z powodu pewnej poturbowanej stajennej kocinki imieniem Mocca-jej wątek na kociarni założyła pixie, zapraszam
no i zajrzałam na forum, a dziś piszę o moich kitkach- Sroczka się dziwnie rozchorowała :(
strasznie się zmartwiłam, bo ona zawsze najbardziej zywotna, aktywna i silna. Od 2-3 dni wydawało mi się ze wiecej spi i ze 3powieke jakby widac, ale poza tym biegala, szalala, ladnie jadla i się zalatwiała. ale dziś po sniadaniu stała się okropnie osowaiała, fuczała na inne koty, nie odganiała ich jak ją zaczepiay tylko syczała, i wydawało mi się ze boli ją brzuch. W panice przed pracą pedem do weta- w samochodzie nawet nie domagala sie wyjscia z transportera, nie chciała ogladac swiata, siedziała skulona to do niej niepodobne. okazalo sie ze ma gorączke i tkliwy brzuch oraz gardło :roll: dosłala antybiotyk i cos rozkurczowego, mam podawac jeszcze 3 dni i obserwowac.
bardzo sie martwie i prosze o kciuki, jak wrocilam z pracy Sroka bardzo mnie witała, baaardzo, łasiła sie, ladnie zjadla, nawet trochę się pobawila ze mną, ale to nie ta sroka- lepsza niz rano, ale nieswoja nadal.
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lis 27, 2007 21:41

tysiąc lat mnie tu nie było, wróciłam na forum tydzień temu z powodu pewnej poturbowanej stajennej kocinki imieniem Mocca-jej wątek na kociarni założyła pixie, zapraszam
no i zajrzałam na forum, a dziś piszę o moich kitkach- Sroczka się dziwnie rozchorowała :(
strasznie się zmartwiłam, bo ona zawsze najbardziej zywotna, aktywna i silna. Od 2-3 dni wydawało mi się ze wiecej spi i ze 3powieke jakby widac, ale poza tym biegala, szalala, ladnie jadla i się zalatwiała. ale dziś po sniadaniu stała się okropnie osowaiała, fuczała na inne koty, nie odganiała ich jak ją zaczepiay tylko syczała, i wydawało mi się ze boli ją brzuch. W panice przed pracą pedem do weta- w samochodzie nawet nie domagala sie wyjscia z transportera, nie chciała ogladac swiata, siedziała skulona to do niej niepodobne. okazalo sie ze ma gorączke i tkliwy brzuch oraz gardło :roll: dosłala antybiotyk i cos rozkurczowego, mam podawac jeszcze 3 dni i obserwowac.
bardzo sie martwie i prosze o kciuki, jak wrocilam z pracy Sroka bardzo mnie witała, baaardzo, łasiła sie, ladnie zjadla, nawet trochę się pobawila ze mną, ale to nie ta sroka- lepsza niz rano, ale nieswoja nadal.
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lis 27, 2007 22:38

Witaj Amelko

Spokojnie, myślę, że jest pod dobrą opieką.
Może to zakłaczenie? Nie zauważyłaś, czy kocia normalnie się załatwia? O tej porze roku to się dość często zdarza. Dłuższe kudełki jakoś łatwiej kotu usunąć jedna stroną albo drugą. U krótkowłosych czasem zbijają się w twardą grudę i blokują jelita. Czasem też ostre kudełki przyklejeją sie do jelita i powodują stan zapalny.
Ale myślę, że dobry wet od razu weźmie pod uwagę taką możliwość i sprawdzi.
A jak tam Piotruś?
Obrazek

agnes_czy

 
Posty: 3509
Od: Wto lip 05, 2005 13:48
Lokalizacja: Rzeszów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, jolabuk5 i 298 gości