Byłam odwiedzić Sylwusia
I tłumczyłam się Artiemu, że to pod żadnym pozorem nie jest kontrola, że ja tak po prostu z miłości do Sylwka, że naprawdę musiałam go zobaczyć... Kto mnie zna ten wie, że Sylwuś to moja miłość
Weszłam do mieszkania razem z Sylwka Dużą. Sylwek przywitał nas w progu. Rozłożył się na środku przedpokoju, na pleckach i wystawił brzucho do miziania mrucząc przy tym głośno. Wymiziany, wydrapany, rozmruczany chodził z ogonkiem do góry. Potem Arti wziął go na ręce. A on tulił się, ocierał o jego brodę, dawał całuski...
Cały Sylwuś.
Zmienił się chłopak. Przede wszystkim na śliczne futerko! Mięciutkie, błyszczące, na grzbiecie mu odrosło futerko czarnusieńkie, piękne! No i Sylwuś przytył
grubasek się z niego zrobił
Arti ja nie wiem, czy nie pora go przestawić na karmę light
bo będzie mu sadełko wisiało jak Shibaskowi mojemu.
Sylwuś zdrowiusieński, szczęśliwy tak bardzo... Zazdroszczę Wam Arti takiego kota
a z drugiej strony tak bardzo się cieszę, że pojechał do Was - ma u Was jak w raju. Dziękuję
Spojrzenie Sylwka się nie zmieniło, ciągle ma ten sam słodki pyszczek, te niewinne oczka, robi te same minki i tak samo śmiesznie kładzie uszka...
Arti, moje fotki kiepsko wyszły, koniecznie wklej te Wasze - są boskie!