Strona 1 z 101

Radości i rozterki. GINGERS OD STR 99

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 14:38
przez zunia
Witam! Jestem nowa ale czytam Was od 2-ch tyg. Chcę Wam w skrócie opisać historię mojej kotki Puńki i jeszcze coś o innej kotce przez,którą teraz nie potrafię normalnie funkcjonować.
Moją kotę przygarnełam 11 lat temu i do tej pory kocham ją bardzo.
Kotka miała wtedy ok.1 roku,była bez oka,z przepukliną i chorymi zębami.Nie wiedzieliśmy(tzn.ja i mój mąż) nic o kotach więc za radą weterynarza przez 9 lat dostawała hormony co się dla niej bardzo żle skończyło:musiała przejść operację usunięcia guza i przy okazji sterylizacji.Przez miesiąc wszyscy spaliśmy na ziemi aby Puńci nie przyszło do głowy wskakiwać do łóżka.Po operacji miała komplikacje ,zmieniliśmy weterynarza , który uratował naszą kotkę.W tej chwili nasza kota jest 12letnim rozbrykanym kotem i rozpieszczonym do granic możliwości mającym tylko trzy zęby.Może z nami robić dosłownie wszystko ,śpi ze mną całą noc albo przytulona albo pół nocy chodzi mi po głowie i drepcze moje włosy co oczywiście nie pozwala mi spać ale to nic.Puńka uwielbia polować na nasze nogi i na swoje zabawki rozrzucone po całym domu.Mogłabym jeszcze oniej wiele napisać...
A teraz drugi temat ale okropny ,napewno wiele osób mnie potępi mi samej ciężko z tądecyzją żyć .Tydzień temu w sobotę znalazłam czarną kotkę dorosłą na sieni przemarzniętą i głodną.Mieszkam na 4 piętrze i ona za mną poszła .Dałam jej jeść i pić(na sieni) mój 8-letni syn poprosił abyśmy ją przenocowali.Zrobiliśmy je posłanie w Lazience (nasza kota nie byLa jeszcze w tym roku szczepiona więc nie chcieliśmy aby miały kontakt) Tak na wszelki wypadek nasypałam jej Zwirku do miski i o dziwo tam się załatwiła. Miała piękne,mądre oczka i bardzo grzeczna i mrucząca spała sobie na kocyku .Obdzwoniliśmy wszystkich naszych znajomych a oni swoich i nikt jej nie chciał .A nasza Puńka przestała jeść. Nie mogłam zatrzymać znajdy dłużej w domu,na mróz też nie molam jej dać więc odwieżliśmy ją do schroniska w Chorzowie i tu zaczyna się smutek.Nawiązałam kontakt internetowy ze schroniskiem ,dowiedziałam się tylko tyle,że kotka się ma dobrze ale jest nieufna i nie mogę jej adoptować wirtualnie.Porozklejałam ogłoszenia po osiedlu i dałam ogłoszenie w "adopcjach" i myślę o niej cały czas.A teraz możecie na mnie nakrzyczeć.

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 15:00
przez Aga1
Witaj na forum :D
rzeczywiście, źle się stało, ze kotka trafiła do schroniska :( Czy Twoja kotka, po wyjeździe tamtej wróciła do poprzedniego zachowania? Je już normalnie?
A może masz kogoś, kto mógłby przetrzymać tą małą kicię tymczasowo? Dopóki nie znajdzie się domek? Załóż jej wątek na kociarni. Zdjecia bardzo by pomogły. Trzeba ja jak najszybciej zabrać stamtąd ....

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 15:15
przez zunia
Moja kota po dwóch dniach zaczeła wracać do normalnego zachowania.Niestety wstyt się przyznać ale nasi znajomi albo wogóle nie tolerują kotów albo się ich boją wiem dziwnie to brzmi . Zdjęcie zrobiliśmy jej ale niezbyt udane bo ona była zbyt ciekawa aparatu i za blisko podchodziła . czytałam jakie biedne kotki szukają domu a ta nie jest taka biedna więc nie wiem czy ma szanse ,

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 16:41
przez beatka
to smutne :cry: może szkoda że nie dałaś znać na forum o tej sprawie może ktoś mógł pomóc.

Nie będę krzyczeć wiem że czasami są sytuacje bez wyjścia bądż takie się wydają w naszych oczach. Może poprostu troszkę zbyt szybko się poddałaś :(.

Od kąd trafiłąm na forum wiem że schroniska są jak wiezienia umieralnie przeważnie dla zwierząt, dlatego smutno mi że ta koteczka tam trafiła, jak się czymś zarazie to nie będzie miała szans :?

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 16:51
przez zunia
Witaj! Ja cały czas staram się dowiedzieć jak ona sie czuje ,czekam na wiadomość ze schroniska.Napisałam też o niej na kociarni.Najgorsze jest to że moje zamartwianie się teraz nie wpływa dobrze na moją rodzinkę.

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 16:55
przez 123
Kazdy robi bledy najwazniejsze to je zrozumiec.
Postaraj sie wyciagnac kotke ze schroniska.

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 17:02
przez zunia
No właśnie nie mogę ją wyciągnąć ze schroniska bo komu ją dam już pisałam nie mogę ją przechować w domu czy naprawdę uważacie że większym błędem było ją oddać do schroniska czy na mróz . nie wiem jak duży jest mój błąd a może nie błą tylko niemoc?

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 17:07
przez Edzina
Chyba w takiej sytuacji zostawic kota tam gdzie jest. Ale zadbac o sterylke i dawac jedzenie. Kot sobie poradzi.

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 17:10
przez Kaska
zunia - niestety - schronisko to nie jest miejsce gdzie kotom jest dobrze
schronisko to miejsce gdzie koty umieraja
chocby poprzez kontakt z ogromna iloscia wirusowek
tu na forum masz przyklady osob, ktore szukaja domkow kotom
daja im domy tymczasowe - a takim domem moze byc lazienka
i
robisz kotu zdjecie
zakladasz watek na Kociarni
dajesz ogloszenie na strone adopcyjna http://www.miau.pl/adopcje/
i na innych stronach poswieconych kotom
dajesz ogloszenie do lokalnego dodatku Wyborczej
robisz i drukujesz ogloszenie ze zdjeciem - rozwieszasz w swoim miescie
rozsylasz maile do znajomych


jak widze czesc rzeczy juz zrobilas

wiesz - forum mnie nauczylo jednej rzeczy - kazdy kot ma swoj dom - trzeba go tylko odnalezc
:D

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 17:11
przez Monika L
Witaj szkoda że tak sie stało dałaś jej odrobine nadzieji, Twoja kota by się przyzwyczaiła do drugiej jest masa osób ,która ma kilka kotów , ja mam jednego i też znajdę i wiem jakie one potrafią być kochane i odwdzieczą się, rozumiem że nie masz komu jej oddać ,moje otoczenie też nie jest przychylne ,proponuje założyć nowy temat albo zmienić tytuł może z forum ktoś pomoże, akcje czasami sa błyskawiczne wydaje się że sytuacja jest beznadziejna a domek sie pojawia,

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 17:12
przez zunia
Dzięki Ci Edzina bo już myślałam,że siąde i będe płakać .Czekam na odp. z tego schroniska i dowiem się czy ja mogę zadbać może finansowo o sterylizację.

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 17:23
przez Chilli
Po co bralas kotke, jesli potem oddalas ja do schroniska? Szybko zarazi sie tam jakas choroba i umrze. Na dworze przynajmniej miala szanse...
Nie mam zamiaru pocieszac - jedyne co teraz dobrego mozesz zrobic to zabrac ja (poki zyje) ze schroniska.

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 17:27
przez 123
zunia pisze:No właśnie nie mogę ją wyciągnąć ze schroniska bo komu ją dam już pisałam nie mogę ją przechować w domu czy naprawdę uważacie że większym błędem było ją oddać do schroniska czy na mróz . nie wiem jak duży jest mój błąd a może nie błą tylko niemoc?

Wiekszym bledem bylo oddac ja do schroniska.Na mrozie predzej ja ktos przygarnalby ze schroniska malo kto wezmie kota ze zlamanym sercem zarobaczonego i chorego.
Wiec jednak nie rozumiesz swojego bledu szkoda.Ale idz do schroniska kiedys i popatrz na te zwierzeta .Moze zrozumiesz.

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 17:32
przez zunia
Nie wiem co mam teraz nato odpisać myślałam że schronisko daje teżschronienie przed mrozem i daje pożywienie na osiedlu to ewentualnie by ją przegonili. Ale może jestem hyclem i czycham na bezpańskie koty?przepraszam chyba nie chciałam tak napisać

PostNapisane: Śro lut 15, 2006 17:39
przez 123
Uspokoj sie fakt sie stal i to ,ze bedziemy sie klocic nic nie da bo to nie moje albo Twoje ego tu najwazniejsze tylko kotka.
Przeciez nikt Cie tu nie obraza.Ale ton w jakim mi odpisalas jest troche obronno-zaczepny" .
Kotke trzeba wyciagnac ze schroniska i oddac do domku chociazby z lazienka az ktos ja przygarnie na stale.