Tygryń - koniec bajki.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lut 06, 2006 13:24 Tygryń - koniec bajki.

Temat zapewne beznadziejny, ale......

Jednym z kociaków, którymi się opiekuję w piwnicy to 3-4 letni tygrysek o szmaragdowych oczach.

To łagodny, mądry tygrysek - taki nauczyciel i obrońca maluchów na swoim terenie. Spokojny, cichy. Do tej pory on pomagał innym kotom, zawsze pilnował, żeby mniejsze i słabsze najadły się.
Znam go dobrze - jestem jego karmicielką od dwóch lat.
To taki cichy koci bohater - obronił malucha przez pijanym facetem, któremu zebrało się na odwagę i chciał maluszka najprawdopodobniej skopać. Tygryń - widząc to - biegał nad jego głową po rurach ( są tuż nad przejściem ), próbując skupić jego uwagę na sobie i odciągnąć od rozpaczliwie biegającego kociątka, które nie było w stanie wskoczyć na rury. Szczęśliwie zeszła do piwnicy druga karmicielka i odwaga opuściła tego odważnego "człowieka".

Na przełomie roku zaginął - wyjechałam wtedy na tydzień w góry. Codziennie słyszałam przez tel od drugiej opiekunki, że ciągle go nie ma. Po przyjeździe w pierwszym dniu zeszłam z nią do piwnicy ( to nie są moje bloki - natomiast druga karmicielka tam mieszka ).
Tygryń siedział tuż przy schodach.
Czekał.
To był już cień dawniej dużego, pięknego kota.
I..... zaczał się ze mną żegnać - swoje koty znam naprawdę dobrze, ich zwyczaje, mimikę, spojrzenie. Tak jak zresztą każdy z nas zna swoich podopiecznych - a ten jest mi wyjątkowo bliski.

Widziałam, że jest bardzo żle - jestem uparta, kot trafił do lecznicy.

Tygryń jest chory na białaczkę - teraz po ponad miesięcznym leczeniu wychodzi na prostą. Przez ostatnie trzy tyg. jestem u niego niemal codziennie i zaczynam mieć naprawdę nadzieję, ze coś z tego będzie. Już fajnie je, wygląda lepiej i interesuje się otoczeniem.
Dlatego zaczynam zaklinać los i szukać mu domu.
Bo inaczej to wszystko na marne - na ulice już nie może wrócić. Z uwagi na białaczkę nie powinien iść do domu już zakoconego. Teoretycznie zostanie mu tylko schronisko, ale mając tylko taki wybór, nie będę miała wyboru.

Nie jestem go jednak w stanie przygarnąć, chociaż bardzo bym tego chciała. Bardzo - bo to cudowny kot.
Ale w domu mam 5 swoich kotów, w tym dwa bardzo bitne i wielkie kocury.I nie o ilość tu chodzi, bo to cicha i spokojna bieda, ale o to, że moi - 9 kg. Marmurek i 8 kg. Maciuś pierwsze co zrobią, to skoczą na niego i pogryzą go. Są dobrymi gospodarzami dla maluchów, nawet ostatnio dorosłych kotek, ale bezkrwawo kocura żadną miara nie zaakceptują.

Kocinek jest oswojony i wykastrowany.

Nie wiem ile jeszcze będzie żył - w dobrych warunkach, przy kochającym właścicielu może nawet parę lat.
Lat za które na pewno będzie wdzięczny, bo to wielki dar będzie dla niego. I dla mnie, bo bardzo go pokochałam. W "pakiecie" jest zresztą moja dożywotnia pomoc dla nowego domku, czy w opiece czy też w każdej innej sytuacji.

Wiem, że Tygryń czeka praktycznie na cud, ale ponoć Nadzieja Umiera Ostatnia.

A w zielonych oczach Tygrynia ta nadzieja jest znów żywa.

I nie chcę, żeby zgasła.

Dlatego tu jestem.
Ostatnio edytowano Sob mar 31, 2007 20:26 przez mamucik, łącznie edytowano 34 razy
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lut 06, 2006 13:37

Wrzuć na allegro, do lokalnych gazet ....
Tu raczej sami zakoceni ....
Trzymam kciuki

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lut 06, 2006 13:52

Ja też potrzymam :ok: :ok: :ok:

Mam nadzieję, że nadzieja będzie jezcze długo i mocno przyświecać takiemu kotu :ok:

Sigrid

 
Posty: 5241
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Pon lut 06, 2006 13:54

Ja także jedynie moge potrzymać za Tygrynia kciuki.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18681
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon lut 06, 2006 14:09

do gory Tygryniu
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14567
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Pon lut 06, 2006 14:09

do gory Tygryniu
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14567
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Pon lut 06, 2006 14:14

biedactwo... :(

scholastyka

 
Posty: 664
Od: Sob lut 04, 2006 19:14
Lokalizacja: mokotovo

Post » Pon lut 06, 2006 14:29

Dziękuję bardzo za dobre słowa i podbijanie

Wiem, że tu są zakoceni :D - ale szukam wszędzie.

Niestety nie jestem zarejestrowana na allegro, niemniej spróbuję tam przez Medirę, kocinek jutro pójdzie do gw i może dzisiaj przez Lenkę na kocie-życie.

Pewnie to infantylnie zabrzmi, ale nieba bym mu przychyliła - przy jeszcze podawanych kroplówkach tak bardzo bezbronnie wtula się w człowieka. I tak mocno się mnie trzyma - jak dzieciak.
Gdyby trafił do dobrego domku nie byłoby to potrzebne - w lecznicy zaczyna jeść, dopiero gdy przyjdę, mimo, że naprawdę lekarze też cos mu chcą zapodać do jedzenia. Ale to jak z człowiekiem w szpitalu, to szpitalne i na szpitalnym talerzu to nie to, co domowe i z kochanej ręki.
( ale mi wyszło :ryk: - chodzi oczywiście o ugotowanie za pomocą kochanych rąk :wink: , nie zas o to, że radosnie :wink: karmimy naszych bliskich z ręki :wink: )

Cieszy sie, jak przychodzę, patrzy tymi zielonymi oczami co tam mu "matka" pod nosio podtyka.

Planuję jeszcze wzmocnienie go przetoczeniem krwii i krzemem, więc naprawdę ma szansę wyjść nieźle z tego wszystkiego. Nerki i wątroba sa w porządku, ma natomiast silna anemię, ale trudno się temu dziwić.

Tylko żeby zdarzył się cud pokochania go jeszcze przez kogoś innego, niezakoconego.
Cud pokochania.
Ostatnio edytowano Śro maja 24, 2006 9:56 przez mamucik, łącznie edytowano 1 raz
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lut 06, 2006 14:51

Wiem, co znaczy bialaczka:( moj Tajgus umarl na ta wstretne chorobstko, a teraz jego brat Pusio tez jest chory, ale nigdy nie wolno tracic nadzieji, nigdy!!!
Dlatego wierze, ze kotek dojdzie do siebie, ze twoje posiwecenie i milosc ktora mu dajesz pomoze, i mam nadzieje ze jakis domek sie znajdzie. Przesylam cieple mysli i calusy dla Tygrynia.
Tajguś i Pusiaczek za TM.... już nie wierzę w cuda....

crisis

 
Posty: 1322
Od: Nie lis 27, 2005 19:08
Lokalizacja: dom nr1-Braniewo dom nr2-Włocławek

Post » Pon lut 06, 2006 14:57

mamucik, jesli chcesz to ja mogę wrzucic ogłoszenie na allegro. potrzebny mi tylko tekst i zdjecia (max. 50 Kb)
wyslij wsztystko na maila: joannakolacz@gmail.com
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Pon lut 06, 2006 16:03

A moze ktos juz ma bialaczkowego kota?
Moze moglby w ten sposob miec towarzystwo.
Moze znajdzie sie ktos na forum.
To, ze my nie mozemy wziac nie znaczy, ze jest bez szans. Przeciez wszyscy maja znajomych a oni tez maja znajomych.

Przeciez jesli mamucik wyprowadzil go na taka prosta to juz nie wolno tego zmarnowac.

Lidka

 
Posty: 16219
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon lut 06, 2006 17:03

podnoszę i trzymam mocno kciuki za szybki powrt do zdrowia i dom :ok:

justin888

 
Posty: 4481
Od: Pt sie 12, 2005 17:40
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon lut 06, 2006 17:13

Musi się znaleźć dom dla tego kociego bohatera :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Wierzę, że się znajdzie. Nie może być inaczej :!:

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7718
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Pon lut 06, 2006 18:31

Jest juz na Kociem Zyciu ale bez zdjecia. Jesli beda fotki - wstawie jak tylko przyslesz.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lut 06, 2006 18:39

Boże.. :cry: Dopiero przeczytałam.. I ryczę cały czas.. :cry:
Nic nie mogę, bo jestem zakocona po uszy, ale mogę bardzo mocno wierzyć, że ktoś na niego czeka.. Ja myślę, że kocinek chce żyć bo wie, że jest gdzieś dla niego dobry, kochający dom.. I tylko jego dwunożny albo dwunożna, która będzie go kochać do końca życia..
Tylko ten/ta dwunożna jeszcze o tym nie wie..

dlatego kiciu leć do góry, niech Cię znajdzie Twoja dwunożna..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28886
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: indianeczka, Meteorolog1, ulola i 305 gości