RobertN Wysłany: Pon Cze 26, 2006 5:23 pm Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Widzę, że część zdjęć była robiona z poziomu kota
pozdr Robert
kotek Wysłany: Pon Cze 26, 2006 5:26 pm Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Słucham rad osób, które robią lepsze (o niebo lepsze) zdjęcia, niż ja
kotek Wysłany: Sro Cze 28, 2006 9:13 pm Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
A te zdjęcie dedykuję dla Agniechy!
To naprawdę rzadkie chwile, kiedy wszystkie trzy futerka znajdują sie w jednym kadrze. Na zewnątrz po tarasie przechadzał się jakiś ptaszek, a one, biedne, nie mogły go dorwać
Sarenzir Wysłany: Sro Cze 28, 2006 9:22 pm Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
tak teraz zdecydowanie to widze .... brakuje mi 3 kota
diewczyny wygladaja swietnie!
trudno uwierzyc ze choruja ! dbasz o nie
aamms Wysłany: Sro Cze 28, 2006 9:41 pm Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
kotek napisał:
Aaale piękności..
agniecha Wysłany: Sro Cze 28, 2006 10:22 pm Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Kociaku kochany !
Rzadko się ujawniam ale za tak piękną dedykację ( oraz cierpliwość , wyrozumiałość i zrozumienie ) wielkie dzięki ! ! !
To najpiękniejszy prezent od czasu przygarnięcia pierwszego kociastego.
Duże buźki dla Trzech Gracji
mejbi Wysłany: Sro Cze 28, 2006 10:50 pm Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Bardzo fajne zdjęcia, zwłaszcza "Asystentki łazienkowe" przypadły mi do gustu Pyszczki tak słodkie, że tylko całować Mam nadzieje, że szybko wrócą do pełni zdrowia.
Pozdr
Pusiania Wysłany: Czw Cze 29, 2006 7:49 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Śliczne Panienki!!! Faktycznie nie widać po nich choroby
jkw Wysłany: Czw Cze 29, 2006 7:55 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Bardzo przepraszam!
Być może coś przeoczyłam ale wreszcie nie wiem. Wet stwierdził KK czy ewidentnie wyeliminował taką możliwość?!? Czy były kompletnie wszystkie objawy KK? Głównie kichanie i zatkany nosek z wydzielinką!
Wyciek z oczu dopiero w połączeniu z katarem daje podstawy do myślenia o KK.
kotek Wysłany: Czw Cze 29, 2006 8:46 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Jolu, to nie do końca tak. wet nie stwierdził, że to jest KK, brał pod uwagę też alergię. Koty nie były szczepione przeciwko KK, a objawy przypominają wczesne stadium choroby. Katar jest niewielki, głównie chodzi o brzydką wydzielinę z oczek.
Niestety, nie znam się na tym za dobrze, poczytałam o kocim katarze, ale te objawy, które ma Arika, dla mnie nie są jednoznaczne.
Opieram sie na doświadczeniu wetki, która nie ocenił, że to na pewno KK, równie dobrze może to byc reakcja alergiczna.
Po lekach oczka trochę ładniejsze, choć ciągle jest wydzielina, a i z noska mniej kapie.
rene61 Wysłany: Czw Cze 29, 2006 8:51 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Kotku wywal.. jak masz dywany...... .A może będzie jak ręką odjął...... .
Witches Wysłany: Czw Cze 29, 2006 9:28 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
A ja zachowałaby wielki spokój ...
Kotki są pod dobrą i troskliwą opieką ... / i Właścicielki i wetki ... / Niepokojące objawy zostały uchwycone na samym początku ...
To może być zwykły spadek odporności ... Albo ... podziębienie - wynikające z obecnie panujących temperatur ...
/ czy kotos z nas nie miał anginy latem, po spałaszowaniu loda w upalny dzień ? Albo nie był przeziębiony po nagrzaniu i spoceniu się , i wyjściu na przeciąg ? /
Katar to bardzo paskudna przypadłość i wymagająca długiego i starannego leczenia ! / łącznie - czasem nawet trwającego do 3-4 miesięcy ... Izolacji zwierząt ... Aby każde w swoisty sposób "uruchamiało" własny system odpornościowy .../ Ja mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby !!!
rene61 Wysłany: Czw Cze 29, 2006 9:46 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Też tak myślę, żeby nie panikować.Ale jak pomyślę czego.....ja.. nie podałem kotom!!! z antybiotyków, to aż ..ulżyło mi. I co.....? I jestem zachwycony. Potężny kocurek mi chodzi dostojnie.Przemywam mu teraz oczka... co trzy dni .. na zasadzie "chyba powinieneś coś już mieć.. czarny skubańcu" .Cafi chłodzi się spokojnie.Oczy w normie.Maniuni rewelacja. U Cafi ze trzy razy w jej życiu czyściłem uszka(cały czas kontrolowane). Maniuni raz na miesiąc troszkę małżowinkę przeczyszczę.Zero chrapania, rzężenia....... . Poszedłem w kierunku dobrego żywienia, czystej wody, czystych podłog (bez przesadyzmu) braku przyczyn alergii. Jednym słowem stworzyłem warunki do samoregulacji organizmów i wysiłku organizmu własnego moich Persów. Jak coś było......... to zwalczyły... i wytworzyły własne przeciwciała, może się zrobiły odporne.Tak instynktownie mi to wyszło... po rozmowach z wieloma niepewnymi przyczyn lekarzami i fachowcami. .I zawsze się zastanawiałem nad dużymi kotami... .Jak to jest....? Wsadza ten lew całą głowę w kichy padliny..... prawie się rozkładającej, muchi latają...., wymazane te drapieżniki śmierdzącą krwią z tonami wirusów i bakterii i ten lew........ nie choruje.... . .
Ale szczepienia mam wszystkie.....porobione.
Witches Wysłany: Czw Cze 29, 2006 10:18 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
REMUŚ - a nie mącisz coś ?
Kotowate - to drapieżniki ... Czyli : upoluje, zeżre na świeżo / takie jeszcze stygnące ... / A resztki dopiero odstępuje padlinożercom ...
Procesy rozkładu i gnilne ... zaczynają się ciut później ... Nawet chyba trzustka nie doczeka ... Bo ją wcześniej zjedzą ...
/ a może się mylę ? /
jkw Wysłany: Czw Cze 29, 2006 10:19 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
rene61 napisał:
Jak to jest....? Wsadza ten lew całą głowę w kichy padliny..... prawie się rozkładającej, muchi latają...., wymazane te drapieżniki śmierdzącą krwią z tonami wirusów i bakterii i ten lew........ nie choruje.... .
Odpowiedź jest w miarę prosta!
Ten lew jest odporny, bo jego rodzice i rodzice jego rodziców i rodzice rodziców jego rodziców mieszkali na sawanie czy gdzie tam one żyją! I mają odporność już wrodzoną! Do tego nie są tak narażone na "cywilizacje"!!
A nasze persiki są w domach od pokoleń i mają właściwie "0" odporność na wszystko z przeciągiem włącznie! I do tego "cywilizacja" wokół i różności z nią związane!
Jamba miła robione dwukrotnie takie badanie i odczulanie biorezonansem (może inaczej to sie nazywało, ale jakoś tak). Wyszła jej alrgia na roztocza ale "mączne" i "bylicę" (to trawa taka)!
jkw Wysłany: Czw Cze 29, 2006 10:22 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Witches napisał:
REMUŚ - a nie mącisz coś ?
Kotowate - to drapieżniki ... Czyli : upoluje, zeżre na świeżo / takie jeszcze stygnące ... / A resztki dopiero odstępuje padlinożercom ...
Procesy rozkładu i gnilne ... zaczynają się ciut później ... Nawet chyba trzustka nie doczeka ... Bo ją wcześniej zjedzą ...
/ a może się mylę ? /
A .... nie mylisz się!! Te padlinożerce to takie hieny raczej! Lwy to upolują! Lew Alfa się nażera od razu, czasem z Lwicą, stado czeka! Potem stado!
Masz rację nie zdąży się zepsuć, Ale i tak te "muchi" latają i roznoszą co się da!! I tej świeżej krwi rozkładającej się w słoneczku nikt im z pyszczusiów nie zmywa ...!
rene61 Wysłany: Czw Cze 29, 2006 10:26 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Och już w 24 godziny te góry mięsa zmieniają się w padliny przy temp. 55 stopni , a stado z młodymi żeruje często..,aż nie zostaną gnaty i skóra.Nie wspomnę o samotnikach broniących kilkudniowych łupów.A w czas suszy, to i te resztki potrafią wrąbać...... . Niewiele pozostawiając hienom, szakalom,sępom.., które też widocznie są jeszcze bardziej naturalnie odporne .
Witches Wysłany: Czw Cze 29, 2006 10:57 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Ja to sobie wyobrażam, chyba bardziej tak, jak Jola ... Że nad ranem, około świtu ... przy wodopoju ... "coś" się stanie łupem Pana Króla Lwa ... No to z najważniejszą Panią Królową Lwicą ... sobie robią UCZTĘ. Później reszta podległego stada ... I tak w godzinach "picia naszej europejskiej kawy" - to po tych wielkich łowach ... mało co się ostanie ...
A lwie stadko idzie w cień - odpoczywać, trawić i przetwać największy upał ...
A muchy ... No, są ... Nawet do mnie czasem jakaś zawita, choć mi się jeszcze nic nie rozkłada ...
A lwy ... w naturze ... mają surową i bezwzględną selekcję naturalną !!!
Cherlawe i słabowite - nie mają prawa przeżyć, rozmnażać się i nawet być w stadzie ... Bezwzględne to, ale ... Tak właśnie jest ...
kotek Wysłany: Czw Cze 29, 2006 11:00 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
rene61 napisał:
Niewiele pozostawiając hienom, szakalom,sępom.., które też widocznie są jeszcze bardziej naturalnie odporne .
Na szczęście moje kocice to padlinożercy - ale trochę uywilizowani - jedzą mięso, jak im dam
Podzielę opinię Witches, że na razie nie ma co wpadać w panikę, nawte jeśli to KK to uchwycony w początkowej fazie. Z dwojga złego chyba wolałabym KK niż alergię, bo katar można wyleczyć, a potem uodpornić kota, a z alergią, np. na pyłki to już duży rpoblem z odczulaniem.
Dywany, Remek, pościągałam zimą, więc podłogi gołe. Arika często maiła takie zapłakane oczka, niewiele, ale jednak. A teraz to się nasiliło. Mam nadzieje, że leczenie przyniesie poprawę, jesli będzie trzeba, będziemy szukać możliwości dotarcia do przyczyn tych objawów.
rene61 Wysłany: Czw Cze 29, 2006 11:11 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Tak. Natura niesamowicie jest mądra...... .Czasem lwy piją taką wodę z padliną........ w kolorze kawy ze śmietanką,że.......aż . Co do łzawienia, to Persy z dłuższym noskiem , starego typu też..... bardzo łzawią,.... z powodu niedrożności kanalików łzowych .Tak, tak... .
Są badania sprawdzające drożność kanałów.
kotek Wysłany: Czw Cze 29, 2006 11:18 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
wiesz, Remek, może faktycznie to nie KK ani alergia, tylko niedrozność kanalików... tego nie brałam pod uwagę. W takim razie lecę czytać o niedrożności
Witches Wysłany: Czw Cze 29, 2006 11:21 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
REMEK - to chyba Twoja osobista teoria ... nt. długosci nosa i drożności ...
Kot perski z perkato krótkim nosem, czy "brytyjsko" wyciągniętym ... musi mieć szerokie kanały i sprawną śluzówkę ... Z dużym lusterkiem i szeroko rozstawionymi płatkami ...
Bo jak tego nie ma, to ... ani nos "po kolana", ani bardzo skrócony - nic mu nie pomoże ...
Od "bazarowych" handlarzy kotami pseudoperskimi ... zawsze się słyszy opinie, że te z dłuższym noskiem ... mają mniejsze problemy ...
/ i ja tą opinię popieram !!! Pod warunkiem, że kociak od takiego drania, trafi do mądrego własciciela !!! /
rene61 Wysłany: Czw Cze 29, 2006 11:24 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Twoja opinia całkowicie współgra z moim wnioskiem i odczuciem... .
Witches Wysłany: Czw Cze 29, 2006 11:25 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
i chyba się będę upierać, że kotowate ... padliny - nie ruszą ... Jak koń - nie napije się z brudnego wiadra ... )
/ no, przynajmniej ta "moja" teoria potwierdza się w przypadku chodzących po moim domu ... Nawet mięcha z super marketu nie jadają, ani z byle jakiego sklepu ... Nawet bardzo głodne , zostawiają "padlinę" dla głupiej pańci, co to oszachrować chciała ... /
rene61 Wysłany: Czw Cze 29, 2006 11:28 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
No dobrze... .Maniuni dziś nie tknął rozmrożonej( wczoraj wieczorem) wołowiny. Cwaniaczek arystokratyczny......... .
Witches Wysłany: Czw Cze 29, 2006 11:28 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
REMEK - Ty ostatnio bardzo podejrzanie już w kilku postach ... przyznajesz mi "wyjątkowo" rację ...
Upały Ci szkodzą ?
Piwska za dużo pijesz ? / nawet jak schłodzone, to działa ... /
A może jakiś podstęp mi szykujesz )
rene61 Wysłany: Czw Cze 29, 2006 11:33 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Nie.... . Po prostu zauważyłem,że zbyt pochopnie sięgamy w panice po cud leki, bez analizy.Ale i czasem, (aby być w porządku i w stosunku do nowicjuszy) ... często lekceważymy.Ważny jest złoty środek i kolejność działań...... .Zwierzęta to trudni pacjenci .. za cholere niewiele mówią.. co im dolega.
Witches Wysłany: Czw Cze 29, 2006 11:49 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
napiszę tak ...
Ponieważ z moim stadkiem najchętniej okupujemy 2 m kw. w mieszkaniu ... / czytaj - łóżko o wym 1,1 x 2 m / to mamy szanse zaglądać sobie i głęboko w oczy ... i gdzie "indziej" ... Wąchać "zapaszki" z mordki i innych "otworków" ...
Taka bliskość nauczyła mnie bacznie obserwować równomierność oddychania, pozycje w czasie snu ...
I choć już rozbawiłam do łez swoich weterynarzy ... każąc leczyć kota z moją diagnozą - " śpi , taki skulony w gruszkę ! Oczka ma przymróżone !!! " to jakoś nie serwuję ani antybiotyków, ani innych medykamentów ...
Jedynymi specyfikami były "ochraniacze" w czasie bywania na wystawach ... Ale - to tak, aby nie wwieź więcej, niż wywiozłam ...
rene61 Wysłany: Czw Cze 29, 2006 12:06 pm Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Oj wiele i "nagle"........ można przywieźć "za dużo" z wystaw..... .
Ja to staram się jak najmniej mieć kontakty lekarskie.Czasem bywa tak, że kroplówka owszem....... nowa na stojaku, ale po czasie człek nagle zastyga blady i duma......... "no, a ta igła od wlewki.... ?"... .
Nie jednego już lekarza "rozbawiłem" do "łez".. nie lecząc...... .
Zauważyłe też dziwną prawidłowość,że ludzie lecząc "coś" ...,nagle zaczynają leczyć znowu "coś"....... .
Nadto dietetyka weterynaryjna potężnie rozbudowana na zachodzie u nas ...leży...... i człek naraża się na docinki i pukanie w czoło...... poza pleckami .
Witches Wysłany: Czw Cze 29, 2006 12:19 pm Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
a jak o "dietetyce" ... / znów nie w tym wątku !!! / to poproś siostrę o paczkę żywnościową z puszkami FELIS PORTA .......
Tylko, jak zobaczysz zawartość po otworzeniu ... to nie zjadaj osobiście kotom !!!
/ w Polszcze Ci panie tego niiiimaaaa ...... No, nie wliczając "składziku" na wypadek "W" ... w Krakowie ) /
rene61 Wysłany: Czw Cze 29, 2006 2:50 pm Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Ooooo.. . Ale dziewczyny ciągną temat....... .
Jolu obecnie podejrzewa się,że istnieją aż trzy podgatunki lwów różniące się genami na terenie samej Afryki.Lwy z Serengeti, bezgrzywie lwy z Tsavo- mają też.. większe rozmiary, mniejsze czaszki i spekuluje się,że pochodzą od bezgrzywego lwa z pleistocenu, nastepnie lwy z Parku Krugera w RPA.
Uważa się ,że lwy z Serengeti to najbardziej ewolucyjnie zaawansowana odmiana..... ( new model).
Witches Wysłany: Czw Cze 29, 2006 2:51 pm Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
poza baśniami Andersena ... i jeszcze kilkoma książkami ... to ja nawet słyszałam o łańcuchu pokarmowym ...
Nie jest tak źle !!!
W dzieciństwie KRÓLEM dla mnie był niedźwiedź !!! BO miałam własnego misia ... W chwili otrzymania ... niewiele mniejszego, niż ja sama ...
Pewnie, że ulega degradacji środowisko naturalne. Że urbanizacja terenów zagraża roślinności i zwierzętom ... Tak, jak człowiek kiedyś uprawiał metodą trójpolówki ... teraz już modyfikowaną genetycznie produkcją roślinną się para ...
Ale ... ja jednak ... nie będę postrzegała lwa, jako zajadającego kawałek bekonu ... podebranego ze spiżarki ... )
A lwy ... też miewają katar !!! A przynajmniej kichają - NA SZCZĘŚCIE !!!
Sarenzir Wysłany: Czw Cze 29, 2006 2:56 pm Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
UWAGA!!!!!
temat o dzikich kotach zostal wydzielony do watku
-WIELKIE DZIKIE KOTY
- tam prosze kontynuowac dyskusje na ten temat
kotek Wysłany: Pią Cze 30, 2006 8:27 am Temat postu:
--------------------------------------------------------------------------------
Uuuu, a przez chwilę było tak DZIKO!!!
Sar, muszę sprostować - domniemany koci katar dotyczy tylko Ariki, u Lucy i Tośki nic się nie dzieje
Skoro KK jest zaraźliwy, to może nie jest to TO, bo reszta ma się dobrze