Ups
Bendżi, skompromitowałaś Kitucha
"Pięęęękne" usiska miał
Chciałam tylko nadmienić, że bardzo szybko zostały doprowadzone do porządku
Cieszę się, że pisałam o swoim kocie na forum
Większości z tych zdarzeń już nie pamiętam
Dzięki Matko Chrzestna
Koty wczoraj wróciły do Warszawy. Wygląda na to, że zyskały szlif urodzonych podróżników
. Wyły dopiero przed samą Warszawą
Zajmowane przez nas (mam nadzieję, że chwilowo
) lokum już ich tak nie przeraża. W każdym razie obyło się bez demonstracji i prób zavetowania mieszkania. Obwąchały, pobiegały i spokój.
Kit się trochę alienuje, Alien nocami robi się towarzystki ponad ludzką wytrzymałość. Znów rozpoczęły się peregrynacje od mojej strony na łóżku - "No posuń się troszkę, zrób miejsce. No nie tu, pod pachą. Ciasno
Weź tą rękę. Pomyziaj" - do strony TŻta:
"Duża już się obudziła. Na pewno czuje się samotna w ciemnościach. No pogadaj z nią. Nie wiesz o czym o 3 nad ranem? No może powiedz jej, żeby mnie nakarmiła. Wiesz, że nie miałem wieczorkiem apetytu"
Główny rozbójnik - Kitek jakoś stracił swoje zamiłowania. Cierpliwie rankiem czeka, aż się go nakarmi - całkiem jakbym z którymś z kotów nefri miała do czynienia
Niewiarygodne, ale obywa się bez zeskakiwania z szafy na głowę ("Pora wstawać! Już piąta
" ) i bez drapania łóżka
W ogóle obywa się bez dewastowania czegokolwiek. Może ktoś mi kota podmienił
Alien nadrabia. W kącie stoi własna miseczka ze świeżą wodą, a ta zakała moczy łapy w dzbanie i oblizuje. Tudzież próbuje wsadzić tam mały łepek.
O ile wreszcie uda mi się znaleźć kabelek od aparatu udokumentuję powyższe słowa. I dorzucę Kitka na najwyższym szczeblu drabiny (bynajmniej nie społecznej"