Strona 1 z 9

MOJE KOCISKA. Ciąg dalszy. Już 13(14)kotów!

PostNapisane: Śro mar 02, 2005 20:51
przez Zakocona
Długo zastanawiałam się czy pisać o moich kociskach. W końcu się zdecydowałam. Nie powiem od ilu lat mam koty, bo ktoś pomyśli, że jestem 80 letnią babcią. Być może te historie pomogą chociaż trochę początkującym kociarzom.

MAM 10 KOTÓW (chwalę się). Przeciętnie ubywa mi 1 rocznie, przybywają 2. Jesli tak dalej pójdzie to nie zapracuję na nie. Zacznę od najstarszej.

MICI KICI czyli MICIA
Wypatrzyłyśmy ją (ja i siostra) w maju na dworcu PKP prawie 13 lat temu. Urodziła się wraz z dwójką rodzeństwa w wąskiej, może 20 cm szparze między 2 budynkami, pół metra poniżej poziomu peronu. Mama i młode były dokarmiane codziennie. jedno maleństwo któregoś dnia zniknęło - było ułomne na 2 łapki. Zostały: bura i łaciata(krówka).

Nadchodziła jesień. Buraska szybko oswoiła się. Wzięło ją do domku starsze małżeństwo. Niestety, krówka była bardzo dzika i nieufna. Nie dała się podejść. Byłyśmy załamane. Tyle czasu nas znała i ciągle bała się.Siostra wyjechała na delegację. Zostałam sama z kocim problemem. Czas naglił, bo zimno, chłód listopadowy, a szpara między budynkami nie chroniła nawet przed deszczem. Na dodatek hałas dworcowy utrwalił lękliwy charakter kotki.

Głowiłam się jak ją złapać. Zaczęłam robić zabawki na sznurku, by ją czymś zwabić. Zadziałało ! Raz, drugi, trzeci, zajeta zabawą, podeszła bliżej i pogłaskałam ją. Przez kilka dni bawiłam się z kicią. Trochę się przyzwyczaiła do mojego dotyku. Gdy siostra wróciła udało się ją złapać!

Nazywałyśmy ją Kicią-Micią. Kotka siedziała przez długie dni pod stołem, bo nawet nie była w stanie uciekać, tak była sztywna ze strachu. Pod stołem jadła, piła i załatwiała się. Usunęliśmy dywan, gdyż stan jego był opłakany. Po kilku tygodniach kicia zrobiła sobie klozecik na wersalce. Zabezpieczaliśmy ją ceratami. Zgroza ! Dużo czasu potrzebowała, żeby przyzwyczaić się do kuwety.

Nieprędko pokazałyśmy jej inne koty. Była bardzo zazdrosna o inne kociska. Zyła jeszcze wtedy nasza czarna Malusia. Nie schodziła z kolan lub z łóżka siostry. Dla Mici czasu miałyśmy mniej. Była trzecim kotem.Pamiętam jak nieraz patrzyła z zazdrością, jak siostra mizia Maluśką. Miałam wtedy wrażenie, że źle życzy starowince.Gdy Malusia zmarła na raka, Mici poweselała. Zajęła miejsce staruszki na kolanach siostry i spała z nią w łóżku. Z zadwoleniem przynosiła jej w podzięce sztuczne myszki.Stała się też lepsza dla pozostałych kotów - nawet chętnie bawiła się z małą, kaleką Kropcia.

Micia była w młodości bardzo "seksowną" kotką. Poruszała się z takim wdziękiem, jak żaden z naszych kotów - zupełnie jakby nic nie ważyła. Taka kocia baletnica, zwiewna, zgrabna, duża kitka.

Mici przeżyła jeszcze straszne chwile w związku z naszą przeprowadzką na wieś. Przez tydzień nie wychodziła z szafki, z wyjątkiem odwiedzania kuwety ( w nocy).Potem, gdy się już przyzwyczaiła, kupkała na dywaniki.
Nie wiedzieliśmy jak ją tego oduczyć. Nasypanie żwirku do kuwety rozwiązało problem.

Miciuchna ma prawie 13 lat. Nie boi się tylko mojej rodziny, obcych traktuje jako zagrożenie. To jej zostało z okresu dworcowego. Żle znosi też inne koty i szalenie broni swojego terytorium. Jest kotem, który czułby się najlepiej sam, bez innych zwierząt. Lubi latem wychodzić na taras i do ogrodu. 8 lat życia w bloku nie zabiło w niej ducha wolności. Kiedyś doznaliśmy szoku, bo przyniosła nam upolowaną myszkę!

Micia jest zdrową koteczką. jest wysterylizowana, trzyma figurę. Podczas mizianek tak mruczy, że słychać ją w sąsiednim pokoju. Jest to jednak dziewczynka z charakterkiem, potrafiąca pokazać swoje niezadowolenie i złość.

To tyle w odcinku 1. Następne nie wszystkie będą takie długie.

PostNapisane: Śro mar 02, 2005 21:04
przez zuza
Bardzo piekna opowiesc :-)

kot

PostNapisane: Śro mar 02, 2005 21:07
przez pini1
super a jakies zdjecia?

PostNapisane: Śro mar 02, 2005 21:09
przez Zakocona
Będą zdjęcia jak znajdę kabel do cyfrówki, bo gdzieś go "posiałam" :evil:

PostNapisane: Śro mar 02, 2005 21:09
przez tangerine1
Cudna opowieść :)
Z niecierpliwością czekam na następne odcinki

PostNapisane: Śro mar 02, 2005 21:14
przez Mała
piekna historia :1luvu:
Bardzo sie cieszę ze przedstawiasz nam w koncu swoje kotki,bylam ciekawa :D No i czekam na nastepną kicią historię.
A jeszcze jesli wstawilabys zdjęcia to moja ciekawość bylaby zaspokojona calkowicie :D

PostNapisane: Śro mar 02, 2005 21:22
przez ryśka
Będę czytać kolejne odcinki 8)
Jak przekonałyście Kicię, żeby jednak zdecydowała się korzystać z kuwety?

PostNapisane: Śro mar 02, 2005 21:27
przez brava
Bardzo fajna historia, moje mam przynosiła do domu chore koty, ale takiej histori jeszcze nie miałyśmy z matką i kociakami, bardzo fajna. Mam teraz jeda kotke domowa i pozostale sa rasowe, ale ta "znaleziona" sama nas znalazla i wybrala na "swoja" rodzine :D

PostNapisane: Śro mar 02, 2005 21:38
przez Magija
pieknie opowiadasz :D czekam na kolejne odcinki i zdjecia :D

PostNapisane: Śro mar 02, 2005 22:21
przez kropka75
No to czekamy na historię innych kotków i zdjątka. ;)

PostNapisane: Śro mar 02, 2005 22:50
przez Ciri
Magija pisze:pieknie opowiadasz :D czekam na kolejne odcinki i zdjecia :D

Ja też,ja też,ja też!!! :D

PostNapisane: Czw mar 03, 2005 8:13
przez Zakocona
Kuruję się w domu, więc mam czas na radosną twórczość. Dzisiaj dzieje następnych moich kotów.

BALBINKA

Kiedyś usłyszeliśmy w krzakach pod blokiem wołanie opuszczonego kota.Chowała się. Była w szoku. Ktoś ją podrzucił. Na peryferiach miasta - "normalne". Całą noc tak płakała. Następnego dnia została zlokalizowana i nakarmiona. Nie pamiętam nawet, jak szybko znalazła się w naszej piwnicy. Nie lubiła jej. Dzieci biegały często w pobliżu, krzyczały, wrzucały do piwnicy kamyki i patyki. Czasami nocowała na drzewie. Była pierwszym naszym sterylizowanym kotem. Zniosła to bez problemów, mimo iż przy okazji wet wykonał aborcję. Ma ciekawe umaszczenie buro-rude. To jeden z tych kotów, których nie widać i nie słychac, bo nie stwarzają żadnych problemów. Jest, a jej nie ma.

Obawialiśmy się bardzo przeprowadzki kici na wieś. Była pierwszą kocią przewiezioną na nowe miejsce, Po nocy spędzonej w łóżku siostry wyszła na zwiady po okolicy. Z relacji siostry wynika, że wróciła tak szczęśliwa i mrucząca, że wprost nieprawdopodobne! Balbisię pewnie zaszokowała wielkość terenów łowieckich i wyjątkowe bogactwo zwierzatek nadających się do złowienia!

Balbisia, wbrew naszym obawom, nie wróciła na stare śmieci pod nasz dawny blok, mimo iż jest kotem prawie wolnym. Wychodzi często i na długo, zwłaszcza latem. Jest jedną z dwóch najintensywniej polujących kotek. Potrafi wyjść za przysłowiowy róg domu i w ciągu paru minut złowić gryzonia. Nie wszystko może przejeść, dlatego chodząc po ogrodzie trzeba uważać, żeby nie nadepnąć na nadgryzioną mysz, kreta, nornicę lub inne zwierzątko.

Balbińcia nie jest nakolankową pieszczochą. W dziecińswie nie doznała pewnie wielu mizianek, ale lubi być głaskana. Gdy wychodzę z psem, a Balbinka nas widzi, często odzywa się z daleka i zdarza się, że nam towarzyszy. Jest z nami chyba już 8 lat. Nie wiemy w jakim wieku przygarnęliśmy ją. Nie wiemy też, dlaczego w naszym, kocim stadzie
zajmuje jedno z ostatnich miejsc w kociej hierarchii. Jest mianowicie ciagle przeganiana przez inne koty. Najważniejsze, że niewiele sobie z tego robi. Ostatnio nawet -tak mi się wydaję- sytuacja trochę się uspokoiła, bo koty więcej przesiadują w domu i kontaktują się ze sobą. Najdziwniejsze jest to, że Balbinkę przegania kaleka Kropcia. Teoretycznie nie powinno to mieć miejsca.


BORYS I WSPANIAŁY

Jest kotem - panem, stąd nazywamy go Panem Borysem. W pełni zasługuje na tą nazwę. Dostojny, majestatyczny, zna swoją wartość i ceni się bardzo. Zaborczy, zazdrosny pan włości, przeganiający wszystkie koty znajdujące się w pobliżu, atakujący nawet niekastrowane kocury. Potężne, grube kocisko, prowadzące wybitnie próżniaczy tryb życia. Stworzony, by odbierać wszelkie hołdy i oznaki czci od człowieka. Jest kotem wybitnie nakolankowym i miziankowym.

Borys wita zawsze nas i gości. "Oprowadza" ich, domaga się uwagi i głasków. Gdy nie było jeszcze psa siedział często przy bramie wjazdowej na posesję, "pilnował' wejścia i obserwował ulicę, gotowy przegonić intruza. Nie boi się obcych. Bardzo lubi pochlebstwa. Jest naszym kotem "reprezentacyjnym."

Jest kotem, którego wzięliśmy prawie pod przymusem. Znajoma u mnie w pracy płakała, że ona i syn są uczuleni i muszą oddać kota lub go uśpić. Podobno przygarnęli go, bo błąkał się pod ich blokiem. Nie mieliśmy warunków, żeby kolejnego kota wziąć do bloku. Na wsi, w remontowanym domu mieszkał Urwisek. Był sam, bo niedawno zniknął Rudasek, więc Borysa zabraliśmy na wieś. Dostał całą wyprawkę: elegancką kuwetę, mnóstwo żarełka i kocyk.

Długo się aklimatyzował. Uciekał przed nami, chował się. Pewnie mu było trudno. Mieszkał miesiąc z dobrymi ludźmi, a tu taki szok-zmiana domku. Przyjeżdżałam do kotów co drugi dzień, napaliłam w piecu, zostawiałam mnóstwo jedzenia i wyjeżdżałam. Kicio dopiero po 2 tygodniach zaczął normalnie funkcjonować. Po miesiącu wychodził już do ogrodu. Czuł się u siebie.

Borys jest bardzo kłopotliwym kotem. Prawdopodobnie żle czuje się w tak licznym stadzie kotów, bo notorycznie obsikuje meble i wszelkie pionowe powierzchnie, nawet okna, gdy siedzi na parapecie. Dwa razy zdarzyło się, że obsikał nogi moje i mamy. Nie zdarzało się to, gdy mieszkał tylko z Urwisem, zaczął oblewać dopiero, gdy zamieszkał z resztą naszych kotów. Może też zbyt późno został wykastrowany. Jednak fakt przeganiania innych kotów świadczy o jego niezadowolniu z powodu konieczności mieszkania z innymi kotami.

Kocisko jest dorodne i piękne : Borysek ma czarne futerko, białe łapki i piękną, dużą kryzę tegoż koloru na szyi. Jest z nami od listopada 1999 roku. Ma chyba ok. 8 lat.

PostNapisane: Czw mar 03, 2005 8:34
przez Agata_j
Fajnie, że masz 10 kotów to sobie jeszcze poczytam :D

PostNapisane: Czw mar 03, 2005 8:35
przez Wawe
To dopiero trzy - z niecierpliwością czekam na dalsze. :) :wink:

PostNapisane: Czw mar 03, 2005 8:35
przez Mała
witaj Miciu,Balbinko i Borysku (ja chcę zdjęcia)
Widocznie czarne z biala kryzą maja takie charakterki,Mojra taka jest tez wszędzie pierwsza ,przy drzwiach jak goscie idą ,przy stole na jednym z fotelikow razem z nimi,tylko ze sie dotknac przez nikogo nie da.
:D Cale szczęscie obsikuje tylkookolice drzwi wejsciowych i to tylko wtedy jesli lezy tam szmata :wink:
Z niecierpliwoscią czekam na kolejne odcinki Sagi Rodu Zakoconej :D